Sprawcy słynnego linczu ponownie zatrzymani
Do Sądu Rejonowego w Olsztynie wpłynęły zażalenia na bezprawne zatrzymanie przez policję braci W. z Włodowa. Według policji bracia zostali zatrzymani, bo mogli mieć informacje o zaginionym mieszkańcu tej wsi.
16.01.2012 17:55
Dwaj z nich, Mirosław i Krzysztof, to sprawcy głośnego linczu we Włodowie w 2005 roku, kiedy to zginął 60-letni Józef C. - recydywista, który w zakładach karnych spędził 30 lat. Do linczu doszło, bo policja nie interweniowała, gdy Józef C. groził mieszkańcom wioski.
Bracia Mirosław, Wiesław i Krzysztof W. zostali zatrzymani w swych domach w ubiegły poniedziałek i spędzili w komisariacie 48 godzin. Jak wyjaśniła wówczas Mariola Plichta z biura prasowego warmińsko-mazurskiej policji, podstawą do zatrzymania trzech mężczyzn były informacje, że mogą oni mieć wiedzę na temat zaginionego pod koniec ubiegłego roku mieszkańca wsi Włodowo. Po 48 godzinach bracia W. zostali wypuszczeni do domów, nie postawiono im żadnego zarzutu, zatrzymani bracia mieli i nadal mają status świadków.
Do Sądu Rejonowego w Olsztynie wpłynęły od obrońców braci W. zażalenia na "bezprawne zatrzymania". Jak powiedziała mecenas Małgorzata Lubieniecka, zażalenia dotyczą sposobu zatrzymania i przeszukania mieszkań oraz zachowania policjantów wobec braci, które "wkraczało w swobodę wypowiedzi i zachowania".
Chodzi m.in. o to, że podczas przesłuchań policjanci grozili zatrzymanym użyciem pałek policyjnych, stosowali groźby słowne, próbowali przekupić w zamian za to, że "bracia podadzą informację o ukryciu zwłok zaginionego". Obrońcy wskazują także, że jeden z policjantów miał grozić pistoletem, przystawiając go do kolana jednemu z braci.
Jak dodała mec. Lubieniecka, przygotowywane są skargi na policjantów uczestniczących w zatrzymaniu braci W. do komendantów głównego, wojewódzkiego i miejskiego w Olsztynie.
Mariola Plichta z warmińsko-mazurskiej policji powiedziała, że nie będzie komentować sprawy. - Prawem zatrzymanego jest złożenie zażalenia, poczekamy na decyzję sądu w tej sprawie - podkreśliła.
Według przepisów sąd nie ma określonego terminu, w którym rozpatrzyć musi zażalenie, według prawa musi to uczynić "bezzwłocznie".
Dwaj spośród trójki zatrzymanych przez policję tydzień temu (bracia Mirosław i Krzysztof) to sprawcy linczu we Włodowie sprzed 6 lat. Mirosław, Krzysztof i Tomasz W. zostali skazani za zabójstwo recydywisty na kary po 4 lata więzienia. Pozostali jednak na wolności, ponieważ jeszcze przed rozpatrzeniem kasacji, w grudniu 2009 r. prezydent Lech Kaczyński ich ułaskawił. Zawiesił wykonanie wobec nich kary na okres 10 lat - dzięki czemu bracia nie trafili do więzienia.
W innej sprawie związanej z linczem skazani zostali także dwaj policjanci z komisariatu w Dobrym Mieście za zlekceważenie sygnałów od mieszkańców o zagrożeniu i zbyt późną interwencję we Włodowie. Bogusław S. i Andrzej J. zostali skazani na kary po 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i po tys. zł grzywny za niedopełnienie obowiązków podczas przyjmowania zgłoszeń od mieszkańców wsi Włodowo.
Do linczu doszło w lipcu 2005 r. Z rąk swych sąsiadów zginął wówczas 60-letni Józef C., który w zakładach karnych spędził wiele lat. Mieszkańcy trzykrotnie dzwonili na policję z żądaniem interwencji, twierdząc, że C. biegał po ulicach z maczetą. Policja przyjechała dopiero po kilku godzinach. W tym czasie mężczyźni łomem, szpadlami i kijami pobili Józefa C., który w wyniku obrażeń zmarł. Wydarzenia we Włodowie stały się inspiracją do powstania filmu "Lincz" w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza. Obraz zdobył we wrześniu główną nagrodę 29. Festiwalu "Młodzi i Film" w Koszalinie.