PolskaSprawa zaginięcia Ewy Tylman. Psy tropiące niemieckiej policji szukały śladu 26-latki

Sprawa zaginięcia Ewy Tylman. Psy tropiące niemieckiej policji szukały śladu 26‑latki

• Wielka akcja poszukiwawcza w Poznaniu
• Czasowo zamknięto ruch na moście Świętego Rocha i w jego bezpośredniej okolicy
• Do Poznania przybyli policjanci z Niemiec
• Przywieźli psy wyspecjalizowane w identyfikacji zapachowej zaginionych osób
• Jeden z psów szukał zapachu Ewy Tylman na moście Świętego Rocha
• Drugi na nadbrzeżu w miejscu, gdzie kobieta miała wpaść do wody
• Psy podjęły trop - teraz ich zachowanie będzie analizowane przez policjantów

Sprawa zaginięcia Ewy Tylman. Psy tropiące niemieckiej policji szukały śladu 26-latki
Źródło zdjęć: © WP | Zenon Kubiak
Zenon Kubiak

Od godz. 12 w ścisłym centrum Poznania w okolicy mostu Świętego Rocha zaroiło się od policji. Przeprowadzano bowiem kolejną akcję poszukiwawczą Ewy Tylman, która zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Tym razem do poszukiwań użyto specjalnie szkolonych psów należących do niemieckiej policji. Miały one spróbować odnaleźć trop zaginionej.

- Jak nas zapewniają policjanci z Niemiec, tak długi czas, który minął od zaginięcia nie jest przeszkodą, ponieważ te psy są w stanie natrafić na zapach nawet po tak długim czasie - zapewniał jeszcze przed rozpoczęciem akcji w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.

Akcja miała się rozpocząć punktualnie o godz. 12 i wiązać się z utrudnieniami ruchu. Aby nie przeszkadzać psom, cała okolica poszukiwań, czyli ścisłe centrum Poznania, miało być wyłączone z ruchu samochodowego, tramwajowego, a nawet pieszego. Nastąpiło to jednak dopiero tuż po godz. 13.30.

Mniej więcej o godz. 14 na most Rocha od strony ul. Mostowej wszedł pierwszy z psów, który przeszedł cały most, skierował się w stronę parkingu przy kampusie Politechniki Poznańskiej, po czym zawrócił.

Obraz
© (fot. WP)

Drugi z psów sprawdzał teren nadbrzeża od strony ul. Mostowej, czyli miejsca, gdzie w najbardziej prawdopodobnej wersji przyjmowanej przez prokuraturę feralnej nocy Ewa Tylman miała zejść wraz z towarzyszącym jej Adamem Z. i gdzie miała wpaść do wody. Pies rzeczywiście szybko skierował się w stronę rzeki, schodząc po betonowych umocnieniach linii brzegowej, aż do lustra wody.

Cała akcja zakończyła się około godz. 14.45. - Po zakończeniu akcji policjanci z Niemiec przedstawią w komendzie wojewódzkiej swoją interpretację zachowania obu psów. Poinformujemy o wynikach, kiedy tylko będzie to możliwe - powiedziała po zakończeniu akcji Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.

Środowej akcji przyglądało się wielu poznaniaków, ale trudno było znaleźć chociaż jedną, która wierzyłaby, że ciało Ewy Tylman znajduje się w rzece.

- Moim zdaniem ona została uprowadzona i myślałem, że ta dzisiejsza akcja to jakaś obława, bo pojawiły się nowe informacje w tej sprawie - przyznaje pan Jakub.

Podobnego zdania był pan Adam. - Przecież, gdyby utonęła, to już dawno by wypłynęła, zwłaszcza, że Warta jest od dłuższego czasu wyjątkowo płytka. Moim zdaniem ktoś ją porwał i wywiózł do domu publicznego w Niemczech - uważa starszy mężczyzna.

Sporo osób kpiło też sobie z tego, że psy mają znaleźć jakiś ślad bo blisko trzech miesiącach. - To chyba tylko jakaś pokazówka, bo Ziobro im się zabrał do tyłków - stwierdził jeden z przechodniów przyglądających się akcji.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (208)