"Sprawa Paroli" - zmiany w prawie i wyposażeniu policji
"Sprawa Paroli", czyli zabójstwa policjanta w marcu ub.r. w Parolach pod Warszawą przyczyniła się do szybszej zmiany uzbrojenia polskiej policji oraz wprowadzenia prawnych ułatwień dla policjantów przy sięganiu po broń.
12.03.2003 | aktual.: 12.03.2003 09:19
W marcu ubiegłego roku policja odnalazła TIR-a ukrytego we wsi Parole koło Nadarzyna pod Warszawą. W czasie inwentaryzacji telewizorów ze skradzionej ciężarówki kilkunastu uzbrojonych gangsterów napadło na pięciu funkcjonariuszy policji. Śmiertelnie postrzelony został aspirant Mirosław Żak, naczelnik sekcji kryminalnej komendy w Piasecznie.
Po wydarzeniach w Parolach w pierwszej połowie ubiegłego roku rząd przyjął i skierował do Sejmu projekt zmian ułatwiających sięganie po broń policjantom. Z ustawy o policji wykreślono zapis nakazujący policjantowi takie strzelanie do przestępcy, by nie narazić go na kalectwo lub utratę życia. Uchwalona już przez Sejm nowelizacja obliguje funkcjonariuszy do takiego strzelania, by "wyrządzić możliwie najmniejszą szkodę".
Praktyczne znaczenie tej nowelizacji jest takie, że np. policjant będzie mógł celować w głowę przestępcy zasłaniającego się zakładnikiem. Przed zmianami policjant nie mógł strzelać z zamiarem zabicia bandyty. "Teraz, jeśli najmniejszą możliwą szkodą jest zastrzelenie przestępcy, to możemy to zrobić - na przykład po to, aby uratować życie innych osób" - mówili po uchwaleniu nowelizacji funkcjonariusze.
W opinii policjantów nowelizacja sprawiła, że mniej jest sytuacji, w których użycie broni jest uznane za niezasadne.
Po tragicznych wydarzeniach w Parolach zdecydowano się także na szybsze przezbrojenie policji. Do formacji tej trafiło kilka tysięcy nowoczesnych pistoletów P-99 walther i pistoletów maszynowych glauberyt, które zastąpiły "kałasznikowy" oraz pistolety P-63 i P-64.
Funkcjonariusze narzekają jednak, że to ciągle za mało, a znaczną część wyposażenia policyjnego wciąż stanowi ciężka i nieporęczna broń wojskowa, która słabo nadaje się do walki z przestępcami. Kula z kałasznikowa nie tylko zabija człowieka, ale jeszcze leci dalej - potrafi zabić nawet dwie stojące za nim osoby. Zdarza się, że pocisk przebija także cieńsze ściany, a wtedy łatwo o dodatkowe ofiary - podkreślają policjanci.
Funkcjonariusze dodają, że brakuje także profesjonalnego sprzętu specjalistycznego. "U nas, jak kupuje się samochód, to kupuje się według zasady: 'W miarę dobry i w miarę tani' - jeździmy więc seryjnie produkowanymi wozami niezłych wprawdzie marek, ale zupełnie nieprzystosowanymi do specyfiki pracy policjanta. Brak osłon kuloodpornych na bak, chłodnice, nadkole, itp. Często brakuje też specjalnego miejsca na broń" - powiedział jeden z policjantów.
Po roku śledztwa i działań policji w sprawie strzelaniny w Parolach do aresztu trafiło ponad 20 osób podejrzanych o pośredni lub bezpośredni udział w wydarzeniach w Parolach. Bandyci "wyłapywani" byli grupkami po dwóch, trzech. Nie obyło się bez ofiar. Dwóch policjantów zostało rannych w październiku ub. roku, gdy dwóch przestępców, próbując uciec, staranowało ich samochodem.
W styczniu ubiegłego roku dwóch bandytów zostało zastrzelonych na warszawskim Ursynowie. Podczas próby zatrzymania gangsterzy sięgnęli po broń - nie zdążyli jej użyć, bo wcześniej dosięgły ich kule funkcjonariuszy.
Najtragiczniejszym zdarzeniem związanym z akcją w Parolach była ubiegłotygodniowa strzelanina w Magdalence pod Warszawą. Dwóch bandytów zabiło policjanta i zraniło kilkunastu innych. Sami przestępcy zginęli. W środę w Sochocinie na Mazowszu odbędzie się pogrzeb zabitego funkcjonariusza. (mk)