ŚwiatSprawa "Nanfang Zhoumo" nie przyniesie zmian w cenzurze w Chinach

Sprawa "Nanfang Zhoumo" nie przyniesie zmian w cenzurze w Chinach

Spór między niektórymi dziennikarzami tygodnika "Nanfang Zhoumo" a cenzurującymi pismo urzędnikami, który wywołał burzę w chińskim internecie oraz protesty przed siedzibą pisma, nie spowoduje poszerzenia zakresu wolności słowa w Chinach.

Sprawa "Nanfang Zhoumo" nie przyniesie zmian w cenzurze w Chinach
Źródło zdjęć: © AFP | STR

10.01.2013 | aktual.: 10.01.2013 13:48

Taką opinię wyraził na łamach hongkońskiego dziennika "South China Morning Post" zastępca redaktora naczelnego wydawanej w Pekinie wpływowej gazety ekonomicznej "Jingji Guancha Bao" Zhang Hong. Jego zdaniem z rozwoju sytuacji jasno wynika, że wbrew nadziejom liberalnych obserwatorów wybrane w listopadzie nowe władze Komunistycznej Partii Chin (KPCh) z Xi Jinpingiem na czele nie zamierzają w najbliższym czasie zrezygnować ze sprawowania ścisłej kontroli nad prasą.

- Nowy rząd może rozpocząć reformy gospodarcze, by zapewnić kontynuację wzrostu. Ale reform politycznych nie ma w planach najwyższych przywódców, gdyż biorą oni pod uwagę opór bloku konserwatywnego. Afera wokół "Nanfang Zhoumo" może być nawet używana przez konserwatystów jako argument przeciwko poluzowaniu kontroli nad mediami - podsumował Zhang.

Spór pomiędzy dziennikarzami "Nanfang Zhoumo" a wydziałem propagandy prowincji Guangdong zaczął się pod koniec ubiegłego tygodnia, gdy część redaktorów tygodnika zarzuciła urzędnikom, że zastąpili apelujący o reformy polityczne artykuł noworoczny napisanym przez siebie tekstem afirmującym władzę partii. Według niektórych doniesień medialnych dziennikarze ogłosili strajk, jednak informacji tej nie potwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową jeden z pracowników pisma.

Konflikt wywołał ostrą reakcję chińskich blogerów, którzy masowo deklarowali poparcie dla walczących z cenzurą dziennikarzy tygodnika. W poniedziałek i wtorek przed siedzibą redakcji "Nanfang Zhoumo" w Kantonie doszło do rzadkich w ChRL demonstracji w obronie wolności słowa.

W odpowiedzi władze w Pekinie nakazały wielu gazetom przedrukowanie artykułu redakcyjnego z kontrolowanego przez partię tygodnika "Huanqiu Shibao", w którym skrytykowano protestujących i podkreślono, że wolność prasy w Chinach jest niemożliwa z uwagi na "rzeczywistość społeczną i polityczną" kraju. Według doniesień medialnych w proteście przeciwko przymusowej publikacji tego tekstu wydawca pekińskiego dziennika "Xin Jing Bao" (ang. "The Beijing News") Dai Zigeng podał się do dymisji.

W czwartkowym wydaniu "Xin Jing Bao" znalazł się artykuł, który w umiejętny sposób obchodzi cenzurę. Literalnie tekst ten wychwala zalety przyrządzanej na południu Chin owsianki, ale zdaniem ekspertów należy go interpretować jako wyraz poparcia dla dziennikarzy "Nanfang Zhoumo" (chiń. "Tygodnik Południowy"). Słowo "owsianka" w języku mandaryńskim czyta się dokładnie tak samo jak "tydzień" ("zhou"), a tytuł artykułu brzmi bardzo podobnie do nazwy kantońskiego tygodnika.

"Na tym świecie jest tyle zmartwień, a jedyne, na co można liczyć, by się ogrzać, to miska owsianki" - napisała pekińska gazeta.

Jak podały agencje, w środę redakcja "Nanfang Zhoumo" zawarła z władzami ugodę gwarantującą, że większość dziennikarzy pisma uniknie kary, a wydział propagandy nie będzie bezpośrednio ingerował w treść artykułów przed ich publikacją. Pismo ukazało się w tym tygodniu jak zwykle w czwartek. Nie odniesiono się w tym numerze bezpośrednio do protestów przeciwko cenzurze, natomiast w jednym z artykułów napisano: "Zasada jest taka, że partia kontroluje prasę, lecz sposób zastosowania w praktyce tej kontroli musi być w zgodzie z epoką".

Nowy numer gazety jest w czwartek dostępny w Pekinie i Szanghaju, nie można go natomiast kupić w Kantonie, gdzie mieści się redakcja, pod którą odbywały się demonstracje. Kioskarze, którzy normalnie sprzedają tygodnik, powiedzieli, że tym razem tygodnika nie dostarczono. Jeden z dziennikarzy "Nanfang Zhoumo" zwrócił jednak w rozmowie z PAP uwagę, że podobne opóźnienia w dystrybucji pisma na terenie miasta zdarzały się już wcześniej.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)