PolskaSprawa Łyżwińskiego ponownie przed sądem

Sprawa Łyżwińskiego ponownie przed sądem

Sprawa posła Samoobrony, Stanisława Łyżwińskiego, ukaranego przez Sąd Rejonowy w Radomiu grzywną w wysokości 5 tys. złotych za udaremnianie komorniczej egzekucji, będzie rozpatrywana ponownie. Tutejszy Sąd Okręgowy uchylił wyrok pierwszej instancji.

11.02.2004 15:55

Łyżwiński, właściciel Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Handlowego Skarpol, winien był pieniądze spółce HWS Agrobusiness z Jarużyny. W 1998 roku Sąd Rejonowy w Bydgoszczy nakazał mu zapłacić spółce 11 tysięcy złotych wraz z odsetkami.

Komornik sądowy sporządził protokół zajęcia pojazdów należących do Łyżwińskiego: ciągnika rolniczego, samochodu ciężarowego oraz auta marki "Żuk". W dniu licytacji, w sierpniu 2000 roku, Stanisław Łyżwiński nie wpuścił komornika na teren swojej posesji w Hucie Skaryszewskiej. Oświadczył, że zajęte przedmioty uległy zniszczeniu.

W trakcie postępowania nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa. Wyjaśniał, że pojazdy sprzedał na złom. Mimo tego, samochody nie zostały wyrejestrowane, a oskarżony nie posiadał żadnego dokumentu stwierdzającego ich zniszczenie.

W październiku ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Radomiu wymierzył posłowi zaocznie karę grzywny 5 tys. zł. Apelację od wyroku złożył jego obrońca. Wskazywał on m.in., że sprawa była rozpoznana pod nieobecność posła, który usprawiedliwił swoją nieobecność. Wnosił o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

W środę Sąd Okręgowy uchylił wyrok Sądu Rejonowego. Przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Paweł Ways powiedział, że sąd pierwszej instancji naruszył podstawową zasadę procedury karnej - rozpoznał sprawę podczas nieobecności oskarżonego, a jego obecność była obowiązkowa.

Od lipca ub.r. postępowanie wobec Łyżwińskiego obejmował tryb uproszczony, który nie wymaga obecności oskarżonego na sali rozpraw. Sąd Okręgowy stwierdził, że zastosowanie takiego trybu było błędem.

"W trybie uproszczonym można procedować we wszystkich sprawach, w których postępowanie przygotowawcze prowadzono w formie dochodzenia i to bez względu na jego długotrwałość. W pewnym uproszczeniu dochodzenie prowadzi się w sprawach o przestępstwa zagrożone karą więzienia do 5 lat, a nie jak wcześniej, do 3 lat. Pozornie i na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że ta sprawa może być rozpoznawana w postępowaniu uproszczonym. Dochodzenia nie można prowadzić w sprawach o przestępstwo zarzucone oskarżonemu. Ten zapis został przez sąd rejonowy przeoczony" - mówił Ways.

Sędzia podkreślił rażącą przewlekłość postępowania sądowego. Pierwszą rozprawę wyznaczono w marcu 2002 r., a ostatnią w październiku 2003 r. W tym czasie sąd zbierał się 18 razy. Tyle razy zawiadamiano oskarżonego i jego obrońcę, tyle razy przyjeżdżali świadkowie.

"W państwie prawa, oskarżony - bez względu na pozycję, jaką zajmuje w służbie publicznej - obowiązany jest stawić się na wezwanie sądu. Obowiązek ten dotyczy każdego obywatela, prostego człowieka, a także posła, senatora, sędziego, prokuratora, księdza. Najwłaściwszym sposobem realizacji głoszonych przez oskarżonego haseł o konieczności usprawnienia postępowań sądowych i oszczędności wydawanych na ten cel publicznych pieniędzy byłby jego osobisty przykład" - mówił Paweł Ways.

Stanisław Łyżwiński nie był na rozprawie. Dwie godziny przed nią przysłał do sądu teleks, w którym poprosił o przełożenie terminu rozprawy. Swoją nieobecność usprawiedliwił pobytem w Parlamencie Europejskim, dokąd pojechał jako obserwator wydelegowany przez marszałka Sejmu. Sędzia stwierdził, że jego obecność nie jest obowiązkowa. Na sali rozpraw nie było też obrońcy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)