Sprawa księdza homoseksualisty. Odpowiedź Konferencji Episkopatu Polski
Sprawa amerykańskiego księdza, który publicznie ogłosił, że jest gejem, wywołała falę komentarzy i międzynarodowy rozgłos. A co na to polski Kościół? W odpowiedzi na głośny wywiad WP, powołuje się na oficjalne dokumenty, z których wniosek jest jasny: osoby homoseksualne nie powinny być księżmi
- Z punktu widzenia nauki Kościoła, moja orientacja nie ma znaczenia, bo wiodę życie w celibacie -powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Gregory Greiten, amerykański ksiądz polskiego pochodzenia, który w grudniu ubiegłego roku publicznie dokonał "coming outu" podczas mszy świętej. Jego sprawa odbiła się szerokim echem i wywołała kontrowersje nie tylko w USA, lecz na całym świecie. Jak powiedział WP kapłan, przed "coming outem" uzyskał zgodę swojego przełożonego, arcybiskupa Milwaukee Jerome'a Listeckiego.
Jak analogiczny przypadek zostałby potraktowany w Polsce? Czy rzeczywiście taka deklaracja byłaby zgodna z nauką Kościoła? Zapytani o to przedstawiciele kościelnych władz nie chcieli bezpośrednio odnieść się do sprawy, wskazując, że każda historia jest inna, a w Polsce podobnej jeszcze nie było. Ale w odpowiedzi na pytania WP, Konferencja Episkopatu Polski przesłała tekst oficjalnego dokumentu "Dar powołania do kapłaństwa".
To dokument opracowany przez watykańską Kongregację ds. Duchowieństwa w 2016 roku - już za pontyfikatu papieża Franciszka - stanowiący podsumowanie nauki Kościoła dotyczącej tego, jaki powinien być kapłan katolicki. Z przywołanego przez KEP tekstu wypływa jednoznaczny wniosek: nie powinni być nimi homoseksualiści - nawet ci, którzy żyją w czystości.
"Gdy idzie o osoby o tendencjach homoseksualnych, które usiłują wstąpić do seminariów lub które podczas formacji odkrywają taką sytuację, w zgodzie z własnym nauczaniem „Kościół, głęboko szanując osoby, których dotyczy ten problem, nie może przyjmować do seminarium ani do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tzw. ‚kulturę gejowską’. Osoby takie, w istocie, znajdują się w sytuacji, która poważnie uniemożliwia im poprawną relację do mężczyzn i kobiet. Nie można w żaden sposób zignorować negatywnych konsekwencji mogących zrodzić się na skutek święceń osób o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych" - czytamy w paragrafie 199. dokumentu.
Kolejny paragraf stwierdza natomiast, że "jeśli kandydat uprawia homoseksualizm lub wykazuje głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne, jego kierownik duchowy, a także spowiednik ma obowiązek odwieść go w sumieniu od prowadzenia dalszych czynności w kierunku święceń". "Byłoby poważną nieuczciwością, gdyby kandydat ukrywał swój własny homoseksualizm".
Cytowany przez KEP tekst w dużej mierze opiera się na wydanej przez Benedykta XVI w 2005 roku "Instrukcji dotyczącej kryteriów rozeznawania powołania u osób z tendencjami homoseksualnymi". Był to pierwszy taki dokument Stolicy Apostolskiej, który formalizował istniejące już niepisane zasady postępowania. Jak pokazuje jednak przypadek ks. Greitena, który święcenia kapłańskie otrzymał 25 lat temu, a jego przewodnik duchowy wiedział o jego skłonnościach - nie zawsze były one stosowane tak samo.