Sprawa Jaruckiej - co może prokuratura wobec podejrzanego
Dwa wezwania na przesłuchanie, zarządzenie
doprowadzenia przez policję, poszukiwań, list gończy i krajowy lub
międzynarodowy nakaz aresztowania - takie możliwości ma
prokuratura, zamierzająca przedstawić zarzuty osobie, która się
nie stawia na jej wezwanie.
Nie jest jednak pewne, czy tak postąpi z byłą asystentką Włodzimierza Cimoszewicza Anną Jarucką, która - jak pisze prasa - korzysta ze zwolnienia lekarskiego i jest w ciąży.
Wciąż czekamy na odpowiedź na nasze wezwanie jej na przesłuchanie - powiedział rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Maciej Kujawski.
Zarzuty prokuratura postawiła na podstawie zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, w których Jarucka opisywała, jak doszło do zamiany oświadczenia majątkowego Cimoszewicza w MSZ w kwietniu 2002 r. Oprócz fałszywych zeznań prokuratura chce też przedstawić Jaruckiej zarzut posłużenia się sfałszowanym dokumentem, upoważniającym jakoby Jarucką do zamiany tego oświadczenia.
Następne dwa zarzuty dotyczą dokumentów znalezionych podczas przeszukania w jej domu w styczniu 2005 r. Prokuratura podaje, że chce zarzucić Jaruckiej nielegalne posiadanie 15 dokumentów MSZ, które w momencie, gdy zmieniała stanowiska, powinny zostać przekazane do poszczególnych departamentów. Zarzuca jej też nielegalne przetrzymywanie pięciu dokumentów związanych z oświadczeniem majątkowym Cimoszewicza (samo oświadczenie i PIT-y ówczesnego szefa MSZ).
Procedura karna przewiduje, że prokurator prowadzący śledztwo decyduje o postawieniu zarzutu określonej osobie i wzywa go na przesłuchanie, by mu zarzut przedstawić. Wysyła więc wezwanie do stawiennictwa w prokuraturze w charakterze podejrzanego. Jeśli po dwukrotnym wezwaniu i prawidłowym powiadomieniu danej osoby nie stawia się ona w prokuraturze bez usprawiedliwienia i prokuratura dochodzi do wniosku, że się ukrywa, śledczy mogą sięgnąć po drastyczniejsze środki - od doprowadzenia przez policję aż po list gończy.
Prokuratura wysłała na razie Jaruckiej jedno wezwanie do stawiennictwa. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że Jarucka na razie nie zamierza stawić się przed śledczymi. "Czekamy, aż prokuratura roześle za Anką list gończy, wyda nakaz tymczasowego aresztowania albo chociaż zatrzymania" - taki e-mail do redakcji, podpisany imieniem i nazwiskiem męża Jaruckiej, Michała, zaprezentowała w poniedziałek "Rz".
Jarucka, która według informacji prasowych jest na urlopie, ma też zwolnienie lekarskie i jest w ciąży. Te okoliczności mogą utrudnić, a nawet na pewien czas uniemożliwić jej wezwanie. Obecnie nie wiadomo nawet, czy Jarucka w sposób prawidłowy jest powiadomiona o tym, że ma usłyszeć zarzuty - wiedza z mediów nie wystarcza.
Stwierdzenie, że nie stawiła się na przesłuchanie i unika stawiennictwa, będzie możliwe dopiero, gdy prokuratura uzyska pewność, że Jarucka otrzymała wezwanie i nie usprawiedliwiła się.