Sprawa "Inki" znów na wokandzie
Sprawa Haliny G. "Inki", oskarżonej o współudział w zabójstwie byłego ministra sportu Jacka Dębskiego, wróciła w poniedziałek na wokandę warszawskiego Sądu Okręgowego.
03.02.2003 10:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwsza część poniedziałkowej rozprawy toczy się, na wniosek prokuratora, z wyłączeniem jawności. Są odczytywane stenogramy z podsłuchanych rozmów telefonicznych miedzy "Inką" a "Baraniną", "Inką" a Dębskim oraz "Baraniną" a Tadeuszem M., domniemanym zabójcą byłego ministra.
Podczas niejawnej części rozprawy ma być też odtworzony zapis wideo z dwóch wizji lokalnych spod restauracji "Casa Nostra", przed którą zginął Dębski.
Potem przed sądem ma się stawić Jarosław F., właściciel restauracji, w której bawił się Dębski w towarzystwie znajomych dziennikarzy oraz "Inki" - dziewczyny do towarzystwa, która wyprowadziła go przed lokal, gdzie został zabity. Jarosław F. widział całe zdarzenie, bo przypadkowo również wyszedł przed drzwi swej restauracji.
Dębski zginął, bo - jak twierdzi w swych wyjaśnieniach ze śledztwa "Inka" - nie był lojalny wobec środowiska przestępczego, które nawiązało z nim kontakty. Chodzi konkretnie o bossa gangu pruszkowskiego Jeremiasza B. pseudonim „Baranina”, zamieszkałego na stałe w Wiedniu, który miał zlecić zabójstwo Dębskiego. Obecnie B. odpowiada za to przed austriackim sądem.
Do rozpatrzenia pozostaje nadal wniosek Sądu Krajowego ds. Karnych w Wiedniu, który chce, by "Inka" została przekazana temu sądowi i złożyła zeznania jako świadek na procesie "Baraniny". Polski sąd poprosił stronę austriacką o dodatkowe informacje na ten temat, a zwłaszcza o to, by określił, kto domaga się tego przesłuchania: prokuratura czy obrona Jeremiasza B. (mk)