Sprawa głośnego gwałtu w Indiach. "Powinna być cicho i pozwolić na niego"
- Nie powinna była walczyć. Powinna być cicho i pozwolić na gwałt - uważa Mukesh Singh, jeden z czterech mężczyzn, którzy zostali skazani w Indiach na kary śmierci po tym, jak w 2012 r. zaatakowali 23-letnią studentkę. Dziewczyna zmarła po dwóch tygodniach w szpitalu. Brytyjska dokumentalistka Leslee Udwin nakręciła o tej głośnej sprawie film dla BBC, rozmawiała z Singhem oraz innymi skazanymi w Indiach za gwałty. Jak opisała, przed ich spotkaniem sądziła, iż pozna potwory. Ale było jeszcze gorzej - spotkała zwyczajnie wyglądających mężczyzn.
Ta historia zaczęła się 16 grudnia 2012 r. w Delhi. Jyoti Singh, studentka fizjoterapii, wracała z kolegą z kina. Było po godzinie 20, gdy para wsiadła do autobusu. To właśnie w pojeździe wydarzył się koszmar, który wstrząsnął potem całymi Indiami. 23-latkę i jej kolegę zaatakowała grupę sześciu napastników, wśród których jeden był niepełnoletni. Chłopaka pobili, dziewczynę zaczęli gwałcić. Ale i jej nie ominęły ciosy. Katowano ją m.in. metalowym prętem. Po wszystkim parę wyrzucono przy drodze. Studentka 13 dni walczyła o życie. Przewieziono ją nawet do szpitala w Singapurze. Obrażenia wewnętrzne były jednak zbyt poważne.
Oburzenie, jakie wybuchło po doniesieniach o ataku, sprawiło, że na ulice indyjskich miast wyszły tysiące ludzi. Jyoti stała się symbolem przemocy wobec kobiet w kraju. Domagano się surowych kar.
Ostatecznie we wrześniu 2013 r. czterech gwałcicieli usłyszało wyroki śmierci (w toku jest ich apelacja). Piąty już wtedy nie żył - został znaleziony powieszony w celi pół roku wcześniej. Z kolei niepełnoletni napastnik usłyszał karę trzech lata w zamkniętym zakładzie.
Porażająca sprawa zbiorowego gwałtu i masowe reakcje po niej zainspirowały producentkę z Wielkiej Brytanii, Leslee Udwin, do nakręcenia filmu dokumentalnego. Jak podaje BBC, które wyemituje cały materiał 8 marca, w Dzień Kobiet, powstawał on dwa lata. Udwin spotkała się w tym czasie z jednym ze skazanych ws. studentki - Mukeshem Singhem. To on był kierowcą busa, w którym doszło do ataku. Twierdzi, że cały czas siedział za kółkiem. Przeczą temu jednak oskarżenia prokuratury - on również miał brać udział w zbiorowym gwałcie.
Jak opisuje Udwin w artykule opublikowanym na stronie internetowej BBC, nie dostrzegła ona w oczach skazańca żadnych wyrzutów sumienia. Przeciwnie. Mężczyzna obwinił za gwałt samą studentkę. - Przyzwoita dziewczyna nie włóczy się po godzinie 21 - powiedział dokumentalistom, dodając, że należała się jej "nauczka". 23-latka powinna się natomiast z nią pogodzić, a nie walczyć z gwałcicielami - wówczas by jej nie pobito.
- Kara śmierci tylko pogorszy sprawy dla dziewczyn. Teraz gwałciciele nie zostawią ich, tak jak my. Zabiją je - stwierdził skazaniec w rozmowie z filmowcami. A jego słowa już odbiły się głośnym echem w mediach.
Ale Singh nie jest jedynym w Indiach o takich poglądach. Także jego adwokaci podkreślali, że źle prowadzące się - z ich punktu widzenia - dziewczyny zasługują na najgorsze.
Mimo najcięższych wyroków dla gwałcicieli i licznych protestów po ataku na Jyoti, kobiety w Indiach nadal nie mogą liczyć na traktowanie na równi z mężczyznami. A tamtejsze media są od 2012 r. pełne informacji o brutalnych gwałtach, których ofiarami stają się nawet dziewczynki.
Udwin, cytowana przez dziennik "Daily Telegraph", przyznała, że zaczynała kręcić swój dokument, skupiając się na poszukiwaniu odpowiedzi, dlaczego mężczyźni gwałcą. Okazało się jednak, że problem jest szerszy. - Odkryłam, że tą chorobą jest brak szacunku dla płci. Nie chodzi o kilka zgniłych jabłek, to sam kosz jest przegniły - stwierdziła.
Źródła: BBC News, "Daily Telegraph".
Opracowała: Małgorzata Gorol.