Sprawa Donalda Trumpa. Sąd ustalił termin
W czwartek sąd w Nowym Jorku ustalił datę procesu Donalda Trumpa na 25 marca. Były prezydent Stanów Zjednoczonych jest oskarżony o ukrywanie tzw. zapłaty za milczenie podczas swojej kampanii wyborczej w 2016 roku.
Mimo prób Trumpa i jego zespołu obrony sąd odrzucił wnioski o umorzenie sprawy lub przesunięcie terminu procesu. Zamiast tego ustalono datę posiedzenia na 25 marca, podczas którego zostanie wyłoniona ława przysięgłych. Sędzia poinformowała, że proces może potrwać około sześciu tygodni.
Oznacza to, że po raz pierwszy w historii były prezydent USA stanie przed sądem w sprawie karnej.
Po przybyciu do sądu Trump wyraził swoje zdanie na temat postępowania, twierdząc, że powinno ono odbyć się trzy lata temu. Jego zdaniem obecne postępowanie ma na celu zaszkodzenie mu w przyszłych wyborach prezydenckich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostra wymiana zdań w programie WP. "Popełnialiśmy wiele błędów"
Po odrzuceniu wniosku o umorzenie sprawy prawnicy Trumpa próbowali przekonać sąd do odroczenia posiedzeń, argumentując, że polityk bierze udział w prawyborach Partii Republikańskiej. Jego adwokat, Todd Blanche, oświadczył, że proces będzie ingerować w proces wyborczy.
Sprawa Donalda Trumpa. Chodzi o fałszowanie dokumentów
Sprawa karalna przeciwko Trumpowi, w której oficjalne zarzuty zostały mu postawione w kwietniu 2023 roku, dotyczy domniemanego przestępstwa fałszowania dokumentów biznesowych - czeków za nieistniejące usługi prawne.
Śledczy twierdzą, że czeki, które Trump wypisał na rzecz swojego ówczesnego prawnika, Michaela Cohena, były w rzeczywistości zwrotem pieniędzy zapłaconych aktorce filmów dla dorosłych, Stormy Daniels. Daniels miała otrzymać 130 tys. dolarów za milczenie na temat jej domniemanego romansu z Trumpem. Według śledczych zapłata miała miejsce podczas kampanii wyborczej Trumpa w 2016 roku.
Po postawieniu zarzutów Trumpowi, prokuratura wyjaśniła, że samo fałszowanie dokumentów biznesowych zazwyczaj jest traktowane jako wykroczenie, a nie przestępstwo. Jednak, według prokuratorów, staje się ono przestępstwem, jeśli celem jest ukrycie innego przestępstwa. W tym przypadku chodziłoby o złamanie prawa wyborczego Nowego Jorku.
Prokuratura twierdzi, że płatność dla Daniels była częścią szerszego układu Trumpa i wydawcy tabloidu "National Inquirer", mającego na celu "łapanie" i tłumienie negatywnych historii na temat Trumpa podczas kampanii wyborczej.
Były prawnik Trumpa, Michael Cohen, został skazany w 2018 roku, również w sprawie dotyczącej płatności dla Daniels, a także za oszustwa podatkowe.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Trump zmroził Europę. Wtedy Niemcy zaczęli się ostro kłócić