Sprawa b. rektora PWSZ w Jarosławiu do ponownego rozpoznania
Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu (Podkarpackie) uchylił wyrok sądu I instancji w sprawie b. rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej (PWSZ) w Jarosławiu prof. Antoniego J. i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
14.08.2007 | aktual.: 14.08.2007 12:50
W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Robert Pelewicz mówił, że istnieje konieczność przeprowadzenia szeregu dowodów, głównie przesłuchania świadków, które mogą mieć istotne znaczenie dla sprawy.
Apelacja dotyczyła wyroku Sądu Rejonowego w Jarosławiu, który we wrześniu ub. roku skazał Antoniego J. na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i 10 tys. zł grzywny. Ponadto zakazał mu zajmowania stanowisk kierowniczych na państwowych wyższych uczelniach na pięć lat.
Antoni J. odpowiadał za wyłudzenie na szkodę kierowanej przez niego uczelni ponad 230 tys. zł oraz o groźby karalne wobec dziennikarki lokalnego tygodnika. Na mocy wyroku jarosławskiego sądu, J. został też zobowiązany do zwrotu bezprawnie pobranych pieniędzy.
Od tego wyroku odwołała się obrona. Apelację miał rozstrzygnąć Sąd Okręgowy w Przemyślu, ale obrońca byłego rektora złożył wniosek o wyłączenie wszystkich sędziów przemyskiego sądu wobec obaw co do ich bezstronności. Aby uniknąć zarzutu stronniczości, Sąd Apelacyjny w Rzeszowie przekazał zatem sprawę do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. Uzasadnił to tym, że niektórzy przemyscy sędziowie lub ich bliscy byli zatrudnieni na uczelni, którą kierował Antoni J.
Adwokat J. w czasie rozprawy apelacyjnej wniósł o uniewinnienie profesora. Swój wniosek argumentował brakiem cech przestępstwa (w przypadku zarzutu o wyłudzenie z uczelni 230 tys. zł - dowodził, że były to nagrody przyznane J. przez organ suwerenny, jakim jest parlament uczelni) i brakiem dostatecznych dowodów winy (w przypadku zarzutu o kierowanie gróźb karalnych). Prokurator wnioskował o nieuwzględnienie apelacji obrony i utrzymanie zaskarżonego wyroku w mocy.
Proces apelacyjny Antoniego J. rozpoczął się we wtorek z blisko dwugodzinnym opóźnieniem. Powodem była nieobecność jednego z sędziów. Uczestniczący w rozprawie były rektor miał na głowie i twarzy ślady pobicia. W związku z tym on sam i jego obrońcy wnieśli o odroczenie terminu rozprawy. Jednak sąd nie uwzględnił tego wniosku, ponieważ jest to rozprawa odwoławcza i oskarżony nie musi być na niej obecny.
Przed rozpoczęciem rozprawy przed budynkiem sądu około 20 członków stowarzyszenia "Samoobrona patriotyczna" pikietowało w obronie profesora. Na trzymanych transparentach napisano "Nasz profesor Jarosz jest ofiarą antypolskiej prowokacji", "Profesor Antoni Jarosz niewinny, chociaż media wydały wyrok".
Termin procesu apelacyjnego był już dwukrotnie przekładany - w kwietniu sąd odroczył rozprawę z powodu nieobecności oskarżonego, który - jak wynikało z dokumentów przesłanych do sądu - był chory i przebywał w szpitalu; w maju powodem odroczenia była konieczność wydania opinii przez biegłego z zakresu medycyny, czy oskarżony może brać udział w rozprawach.
Wyrok jarosławskiego sądu był już drugim zarówno w sprawie wyłudzenia pieniędzy, jak i kierowania gróźb wobec dziennikarki. W 2005 roku sąd obie sprawy rozpatrywał oddzielnie. Za wyłudzenie pieniędzy skazał Antoniego J. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 10 tys. zł grzywny, natomiast za kierowanie gróźb karalnych - na osiem tysięcy złotych grzywny. Oba wyroki uchylił Sąd Okręgowy w Przemyślu, który dopatrzył się uchybień natury formalnej (m. in. chodziło o odrębne rozpatrywanie obu spraw).
Antoniego J. czeka - decyzją Sądu Okręgowego w Rzeszowie - jeszcze jeden proces, w którym odpowie za 21 przestępstw, w tym 11 dotyczących przyjmowania korzyści majątkowych i płatnej protekcji. Sąd Rejonowy w Rzeszowie we wrześniu ub. roku skazał już J. za te czyny na pięć lat pozbawienia wolności, zakaz wykonywania zawodu nauczyciela przez pięć lat i grzywnę w wysokości ponad 100 tys. zł. Jednak obrona odwołała się od tego wyroku, a Sąd Okręgowy w Rzeszowie uchylił w kwietniu br. ten wyrok i wrócił sprawę do ponownego rozpoznania do sądu I instancji.
Podczas poprzednich procesów Antoni J. wielokrotnie utrudniał prowadzenie postępowania. Jego omdlenia w drodze na rozprawy lub już podczas ich trwania były często komentowane i opisywane przez media, które poddawały w wątpliwość jego zły stan zdrowia. Wielokrotnie potwierdzały to również badania lekarskie.