Spór o Ukrainę na wizji. Skandaliczne słowa o Zełenskim
Emocje i wzajemne oskarżenia, a także próba odpowiedzi na pytanie, kto odpowiada za relacje Warszawy i Kijowa. Goście politycznego "Śniadania" w Polsat News starli się w kwestii Ukrainy. Punktem zapalnym był "plan zwycięstwa" Wołodymyra Zełenskiego i trzy tajne aneksy.
Wołodymyr Zełenski na Szczycie Rady Europejskiej w Brukseli przedstawił politykom swój "plan zwycięstwa". Jednym z jego elementów jest wezwanie do zgody na używanie zachodniej broni otrzymanej od sojuszników do ataków na terytorium Rosji.
Jednak więcej niż o samym planie, mówi się o trzech tajnych aneksach. Część spotkania - dotycząca broni dalekiego zasięgu - odbyła się bowiem za zamkniętymi drzwiami i tylko z niektórymi sojusznikami. Chodzi o kraje, które taką broń mają i mogą dostarczyć lub już ją dostarczyły, ale nie zgadzają się na jej użycie na terytorium Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze ocenili, że Polska całkowicie i ostatecznie wypadła z gry dyplomatycznej, która zadecyduje o tym, jak zakończy się wojna.
O to, dlaczego Polski zabrakło w gronie partnerów Kijowa, którym przedstawiono niejawny aneks planu ukraińskiego przywódcy, Bogdan Rymanowski pytał gości "Śniadania" w Polsat News i Interii.
Mocne słowa posłanki Konfederacji. Porównała Zełenskiego do pasożyta
- Prezydent Zełenski zachowuje się wobec Polski jak pasożyt, a nie jak partner. (...) Kiedy ta pomoc przestała być mu potrzebna, to zaczął nas atakować. (...) To jest naiwność polskiej klasy politycznej. Ta pomoc była zupełnie bezwarunkowa i teraz my te konsekwencje ponosimy - grzmiała Anna Bryłka z Konfederacji.
Pytana o to, jaką klasę polityczną miała na myśli, Bryłka powiedziała, że "poprzedni i obecny rząd".
Wywołany do odpowiedzi Marcin Przydacz z PiS wspomniał, że Polska pomagała Ukrainie, bo "to leżało w naszym interesie, żeby ruskie wojska zatrzymały się ewentualnie przed Donbasem, a nie przed Przemyślem".
- Od roku (od czasu zmiany rządu - przyp. red.) zostaliśmy absolutnie wyeliminowani, bo Polska przestała być ważnym aktorem. Nie ma relacji z samym Kijowem - mówił Przydacz i przywołał m.in. sprawę sporu na linii rząd-prezydent w kwestii ambasadorów.
"On bardzo dużo mówi"
- W Waszyngtonie nie ma kto dbać o nasze interesy - wyliczał polityk PiS, kierując swoje słowa do Aleksandry Gajewskiej, szefowej Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
- On bardzo dużo mówi, czy możemy ten zalew przerwać? - skwitowała Gajewska.
Zdaniem posłanki KO sprawa tajnych aneksów to "kwestia, o której bardzo mało wiemy, więc jest to debatowanie nad sprawami, które są nieznane". Nawiązała jednak do wcześniejszej wypowiedzi Pawła Śliza (Polska 2050), zgadzając się z nim, że "Ukraina robi błąd", odsuwają Polskę od dyskusji.
Następnie głos zabrał prezydencki minister Wojciech Kolarski, odnosząc się bezpośrednio do wypowiedzi posłanki Konfederacji.
- Nie mogę się z panią zgodzić. Zrobiliśmy, jako państwo polskie, jako Polacy, rzecz wielką. Nasza polityka była mądra i roztropna, zrobiliśmy wszystko, żeby Ukraina się obroniła - mówił Kolarski. Przyznał, że pomijanie Warszawy to "pewna krótkowzroczność Zełenskiego".
"Niech Duda udowodni"
Przy okazji kolejnej wypowiedzi Przydacz znów wskazał, że obecne - słabsze - relacje Polski z Ukrainą to wina polityki rządu Donalda Tuska. - Za naszych rządów boksowaliśmy powyżej wagi, dzisiejszy rząd boksuje poniżej - mówił Przydacz.
- Wyście korzyści majątkowe przyjmowali powyżej swojej wagi - odgryzła się Gajewska.
Wówczas głos zabrał Marcin Kulasek z Lewicy.- Skoro prezydent Duda kreuje również politykę zagraniczną, to powinien zadzwonić do swojego przyjaciela Zełenskiego - apelował Kulasek.
- Tutaj rząd i prezydent muszą mówić jednym głosem, niech nie słucha podpowiedzi z Nowogrodzkiej - wskazał polityk Lewicy.
- Prezydent Duda spotkał się w Nowym Jorku i jest w kontakcie z prezydentem Ukrainy - odpowiedział Kolarski. - Poza tym na świecie jest taktowany jako lider w sprawie wojny Ukrainie - odpowiadał Kolarski.
- To niech to udowodni! - skwitował się Kulasek.