Spór o plac im. Lecha Kaczyńskiego w Łodzi. Sprawa trafi do sądu?
Decyzją wojewody i w ramach dekomunizacji, nazwę placu Zwycięstwa w Łodzi zmieniono na Lecha Kaczyńskiego. Radni PO i SLD przegłosowali wspólnie powrót do dawnej nazwy, ale ich uchwałę musi teraz zatwierdzić wojewoda. - Jeśli tego nie zrobi, sprawa trafi do sądu - zdradza WP przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Kacprzak (PO).
08.01.2018 | aktual.: 08.01.2018 13:50
Od 1 stycznia patronem placu w centrum Łodzi jest Lech Kaczyński. Dlaczego wcześniejsza nazwa (pl. Zwycięstwa) musiała zostać zmieniona? W ramach dekomunizacji Instytut Pamięci Narodowej stwierdził, że nazwa została ustanowiona w 1945 roku i nawiązuje do zwycięstwa Związku Radzieckiego nad hitlerowskimi Niemcami. Radni PO i SLD na nadzwyczajnej sesji stwierdzili jednak, że nie chcą by plac w centrum miasta upamiętniał byłego prezydenta. Większością głosów przegłosowali więc uchwałę wracającą do nazwy pl. Zwycięstwa, ale tym razem jako uczczenie pamięci wygranej Polaków biorących udział w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920.
"To plagiat!"
Radni Prawa i Sprawiedliwości podkreślają, że uchwała to plagiat. W rozmowie z Wirtualną Polską zapewniają, że uzasadnienie dokumentu zostało słowo w słowo spisane z internetu. - Nie wiem, czy to jest śmieszne, czy po prostu żałosne, ale pokazuje, że cała ta koalicja PO-SLD pisze uchwały na kolanie, bez śladu myśli i w ostatniej chwili - ocenia Sebastian Bulak (PiS).
_FOTO: Zrzut ekranu ze strony "Cud nad Wisłą - 1920" / www.bitwawarszawska.pl_
FOTO: Uzasadnienie projektu uchwał Rady Miejskiej w Łodzi / bip.uml.lodz.pl
Po przegłosowaniu uchwały przez większość radnych, wojewoda ma teraz 30 dni na formalno-prawną analizę dokumentu i upewnienie się, czy nie doszło w nim do pewnych nieprawidłowości. - Naszym zdaniem doszło, a radni PO i SLD dopuścili się najprawdopodobniej plagiatu, nie mając zgody autora na wykorzystanie jego sformułowań. Nie byli nawet skłonni zmienić szyku - mówi WP Łukasz Magin, rzecznik Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości. - W przypadku uchwały nazewniczej, uzasadnienie jest teraz jej integralną częścią. Wojewoda może więc stwierdzić częściową lub całkowitą nieważność uchwały - dodaje.
Sprawa potrwałaby kilka miesięcy
Przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Kacprzak (PO) nie widzi podstaw do nieopublikowania uchwały. Przyznaje jednak, że gdyby tak się stało, plac w dalszym ciągu nosił będzie nazwę Lecha Kaczyńskiego. - Przynajmniej przez jakiś czas. Sprawa trafiłaby pewnie do Sądu Administracyjnego. Ile mogłaby potrwać? Dotychczas nie mieliśmy spraw ws. nazewnictwa - przyznaje. Nieoficjalnie mówi się jednak, że mogłoby to zająć co najmniej kilka miesięcy.
Wszystko zależy więc od analizy prawnej i decyzji wojewody łódzkiego Zbigniewa Rau. Czy zapoznał się już z projektem uchwały i podjął wstępną decyzję? Tego jeszcze nie wiadomo, ponieważ w poniedziałek nie było go w urzędzie - jest na zwolnieniu.
Nowe przepisy dekomunizacyjne
Dlaczego radnym PO i SLD zależało, by zmianę nazwy placu przegłosować jeszcze w ubiegłym tygodniu? 6 stycznia (sobota) weszła bowiem w życie nowelizacja ustawy o dekomunizacji. Nowe przepisy utrudniają samorządom możliwość zmiany zdekomunizowanych nazw patronów ulic i placów. Takie działanie wymaga również wyrażenia zgody przez IPN i wojewodę.
Nowelizacja przewiduje także m.in. skrócenie czasu, jaki mają na usunięcie pomników upamiętniających komunizm właściciele terenu, na którym się one znajdują, do 31 marca 2018 r. Wcześniej była to data 21 października 2018 r. Jeżeli właściciel albo użytkownik wieczysty nieruchomości, na której znajdował się pomnik, nie uczestniczył w procedurze wzniesienia go, koszty jego usunięcia zwróci mu wojewoda - ze środków Skarbu Państwa.