Spór o Arcybractwo
Arcybractwo Miłosierdzia i Banku Pobożnego im. Piotra Skargi to chyba najstarsza polska "organizacja pozarządowa". Przed wojną rejestrowane było w Sądzie Grodzkim, ale w 1960 r. zostało zlikwidowane przez komunistyczne władze. O jego świeckim charakterze zaświadcza określenie "bank pobożny" - przed wojną Arcybractwo prowadziło lombard przyjmujący zastawy bez opłat. Kościelnej organizacji prowadzić lombardu nie wypadało.
4 grudnia 1989 r., na wniosek kilkunastu byłych członków, skrzykniętych przez nieżyjącego dziś Zbigniewa Chojnackiego, właściciela hotelu Pollera, minister spraw wewnętrznych uznał decyzję z 1960 r. za nieważną i przywrócił "stan poprzedni". - I tak już 17 lat - zauważa skarbnik stowarzyszenia Leszek Pastuszko. - Zbieramy fundusze z czynszów i wspieramy sześć tysięcy rodzin. Są to głównie bony na żywność i środki czystości, a także refundacja leków i bezpłatna pomoc lekarska. Razem blisko milion złotych rocznie. To od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie dla potrzebujących. Na najwyższe sumy mogą liczyć rodziny wskazywane przez krakowski Sąd Rodzinny, a także osoby niedołężne, znajdujące się w sytuacji krytycznej. Arcybractwo wspiera kolonie PCK, dofinansowuje "zielone" szkoły, turnusy rehabilitacyjne dla niepełnosprawnych.
Czarne chmury
Nad działalnością Arcybractwa zebrały się czarne chmury. W 2000 r. okazało się, że skarbnik, zięć ówczesnego starszego Arcybractwa, pan K., poczynił szereg kroków w celu sprzedania atrakcyjnych terenów należących do bractwa. Pozbawiono go funkcji, a przy okazji ujawniono i inne nieprawidłowości. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane, ale sprawa majątku Arcybractwa stała się głośna w Krakowie i pewnego dnia członkowie dowiedzieli się, iż "na ich prośbę" funkcję asystenta kościelnego objął ks. Bronisław Fidelus, były kanclerz kurii, proboszcz bazyliki Mariackiej. Wkrótce do zarządu zgłosił się, z poparciem ks. Fidelusa, pewien deweloper, który oświadczył, że chętnie kupi tereny, o które wcześniej wybuchła awantura. Sprawa wzburzyła wszystkich do tego stopnia, że Zbigniew Chojnacki, komandor Zakonu Grobu Bożego w Jerozolimie, odznaczony m.in. medalem "Pro Ecclesia et Pontifice" i Krzyżem św. Sylwestra Papieża musiał gorąco zapewniać współbraci, że nigdy nie występował z wnioskiem o powołanie ks. Fidelusa.
Arcybractwo nr 2
Dokumentacją sporu wokół pana K. zainteresował się członek Arcybractwa Władysław Macharski, brat kardynała. Jego raport wykazał rażącą niegospodarność. Tyle, że dotyczył zagrożeń właśnie zażegnanych. Od tamtej pory bilans przyjmowany jest corocznie przez biegłego księgowego. Raport wystarczył jednak, by powołać Arcybractwo kościelne o nazwie zbliżonej, tak by mogło bez zbędnych formalności przejąć własność tego świeckiego. - Zarejestrowanie w 2004 r. kościelnego Arcybractwa Miłosierdzia pw. Bogurodzicy bardzo nas zaniepokoiło - przyznaje sekretarz stowarzyszenia świeckiego Leszek Gumuliński.
- Składaliśmy odwołanie, ale minister uznał, że stowarzyszenie kościelne nie jest tożsame z naszym. Tymczasem kuria już wcześniej wystąpiła do Sądu Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia o wykreślenie nas z rejestru, skoro "istnieje stowarzyszenie kościelne o tej samej nazwie". Najpierw sąd stwierdził, że nie widzi powodów do skreślenia, potem wyższa instancja nas bezpodstawnie wyrejestrowała. Sąd Najwyższy przywrócił sprawie bieg, ale Sąd Rejonowy znów skreślił nas z rejestru. Decyzję skarżymy ponownie, sprawa jest w toku i pewnie skończy się w Strasburgu. Nowe Arcybractwo posługuje się adresem i numerem NIP stowarzyszenia świeckiego. Ma tylko inne konto. Wpływa na nie jedynie czynsz od Wyższej Szkoły im. ks. Tischnera, która zajmuje budynek przy ul. Westerplatte. Pozostali najemcy, w tym Okręgowa Rada Adwokacka płacą Arcybractwu kwestionowanemu przez kurię.
Zarzuty i emocje
Znaczny majątek Arcybractwa budzi emocje i rodzi zarzuty. Usunięty skarbnik, pan K., w dalszym ciągu wynajmuje atrakcyjny obiekt przy Rynku Głównym po preferencyjnych cenach. Wspólnikiem księgarni w tej kamienicy jest członek władz stowarzyszenia, a czynsz wygląda na zaniżony. Członek władz Arcybractwa ma siedzibę firmy w budynku Arcybractwa i płaci niewiele. Bony dla ubogich są realizowane tylko w dwóch, dość drogich sklepach, a jeden z nich znajduje się w budynku należącym do podstarszego Arcybractwa Piotra Chojnackiego. Eksperci oceniają, że budynki Arcybractwa powinny przynosić 4,5 mln zł czynszu, przynoszą zaś ok. 2,3 mln. Odpowiedzi na te zarzuty wyglądają następująco: pan K. ma umowę długoterminową i trudno go usunąć.
Czynsz dla księgarni jest wyższy niż dla położonej także w obiektach Arcybractwa księgarni "Znaku". Arcybractwu zależy, by bony nie zamieniały się np. w piwo, stąd określone sklepy. Większości obdarowanych, ludziom starym i chorym ze Śródmieścia, wygodniej realizować bony w centrum. Analizę taką robiono w początkach grudnia. Sklep w budynku pana Chojnackiego wybrano, bo nie było chętnych na realizację bonów, a to był wynik jego osobistej prośby do właściciela sklepu. Czynsze mogą być wyższe, ale dziś w centrum Krakowa są to sumy niedostępne dla zwykłych ludzi, a w budynkach organizacji mieszka kilkadziesiąt rodzin. W kamienicy Arcybractwa mają też swe siedziby m.in. Klub Inteligencji Katolickiej i Biblioteka im. ks. Skargi. Płacą grosze lub nie płacą nic. Itd., itd...
Wojna klanów?
"Superwizjer" TVN pokazał spór o Arcybractwo po trosze w konwencji wojny klanów. Ujawnił nie tylko błędy zarządu, ale też bliżej scharakteryzował sylwetkę ks. Fidelusa, którego rodzina to właściciele sieci hoteli i szeregu kamienic w Krakowie, a także zaplecze prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego Krystyny Sieniawskiej, pełnomocniczki Arcybractwa nr 2, której rodzina specjalizuje się w zarządzaniu kamienicami, a zięć znalazł się pod kluczem, zamieszany w aferę budowlaną przy ul. Szerokiej.
Przy okazji warto spojrzeć szerzej i przypomnieć rolę niektórych krakowskich zakonów, które do dziś, dawno po czasie określonym przez prawo, sięgają po miejskie grunty. Można przypomnieć los kilku działek odebranych ostatnio miastu na rzecz bazyliki Mariackiej przez komisję zajmującą się odszkodowaniami dla Kościoła, czy też sprawę budynków przy ul. Skarbowej, które przed wojną należały do Stowarzyszenia Młodzieży Rękodzielniczej, a dziś są w rękach jednego z zakonów. Powstaje pytanie, czy nie czas dokładniej przyjrzeć się sprawom, które tylko na pierwszy rzut oka wyglądają na oczywiste.
Filip Ratkowski