PolskaSpór między GIODO i TP S.A. - czy udostępniać adres w sytuacjach alarmowych

Spór między GIODO i TP S.A. - czy udostępniać adres w sytuacjach alarmowych

Zdaniem generalnego inspektora danych osobowych Ewy Kuleszy Telekomunikacja Polska (TP) nie ma prawa odmówić pogotowiu ratunkowemu ujawnienia danych o abonentach w sytuacji, gdy wymaga tego ratowanie ludzkiego życia lub zdrowia. Innego zdania jest TP, która twierdzi, że nie pozwalają jej na to: ustawa o ochronie danych osobowych i prawo telekomunikacyjne.

06.07.2005 15:10

W poniedziałek spór ten odczuł na własnej skórze chory na serce abonent z podgliwickiego Pniowa, który zadzwonił po pomoc do Gliwickiego Centrum Ratownictwa, ale zasłabł, zanim zdążył powiedzieć, gdzie mieszka. Pracownica TP, poproszona przez dyspozytorkę pogotowia o udostępnienie adresu na podstawie numeru abonenta, odmówiła tłumacząc to prawem telekomunikacyjnym i ustawą o ochronie danych osobowych. Przełączyła rozmowę do swojego szefa, a potem połączenie zostało przerwane. Tylko dzięki operatywności dyspozytorek Centrum udało się ustalić adres pacjenta i wysłać do niego karetkę.

Dla mnie to jest po pierwsze nie ochrona danych osobowych, tylko co najwyżej tajemnica telekomunikacyjna, ale w takich sytuacjach nie można odmówić udzielenia informacji, powołując się na przepisy prawa, bo chodzi o życie człowieka - powiedziała Kulesza. Dodała, że skoro taka jest praktyka Telekomunikacji, wystąpi ona do prezesa TP SA "z żądaniem udostępniania informacji na potrzeby pogotowia ratunkowego, jeżeli to się wiąże z zagrożeniem życia lub zdrowia".

Wprowadzenia procedur udostępniania danych w sytuacjach alarmowych domaga się również kierownictwo gliwickiego Centrum Ratownictwa. W środę Centrum zwróciło się z takim wnioskiem do TP.

Chcemy, aby TP SA stworzyła dla nas taką instrukcję postępowania, aby podobne sytuacje się nie powtarzały. Dostosujemy się do wszystkich wymogów, ale musi być spełniony jeden warunek - informację musimy otrzymać natychmiast, a nie za 15-20 czy 30 minut - powiedział rzecznik Centrum Ratownictwa Gliwice, Mariusz Kopeć.

Maria Piskier z biura prasowego TP we Wrocławiu uważa, że incydent z pewnością przyczyni się do wypracowania takich procedur, aby podobne przypadki nie mogły się powtarzać, zaznacza jednak, że konsultantka postąpiła prawidłowo - oparty na ustawach regulamin biura numerów stanowczo zakazuje podawania adresów abonentów na podstawie ich numeru; konsultantka połączyła więc ze swoim szefem, ale nie mogła wiedzieć, że jego linia jest zajęta i połączenie zostało przerwane.

Rzeczniczka TP SA Barbara Górska powiedziała, że gdyby przełożony konsultantki podjął decyzję o ujawnieniu numeru, zrobiłby to wyłącznie na własną odpowiedzialność. Zdaniem Górskiej, na ujawnianie danych adresowych Telekomunikacji nie zezwala ustawa o ochronie danych osobowych oraz artykuły: 78 i 169 prawa telekomunikacyjnego, które mówią o tym, że operator telekomunikacyjny nie ma prawa podawać lokalizacji abonenta na podstawie podanego numeru telefonu.

Proszę sobie wyobrazić, że sytuacja byłaby odwrotna, tzn. do TP zadzwoniłby np. zamachowiec, podający się za operatorkę pogotowia, nasza konsultantka na podstawie numeru telefonu podałaby mu lokalizację, a on wykorzystałby ją do namierzenia lokalu swojej ofiary. Wtedy wszyscy dociekaliby, jak to się stało, że on dostał takie dane - powiedziała Górska.

Tymczasem Kopeć uważa, że w przypadku poniedziałkowego incydentu sprawa powinna być dla TP SA bardzo łatwa do sprawdzenia - dyspozytorki Centrum znały wyświetlony na swoim aparacie numer abonenta, a chory zasłabł ze słuchawką w ręce, więc telekomunikacja mogła szybko sprawdzić, że jego linia jest zajęta i chociażby w ten sposób uwiarygodnić prośbę Centrum.

Górska dodała, że TP pracuje obecnie nad stworzeniem systemu, pozwalającego na udostępnienie informacji adresowych w sytuacjach alarmowych, ale zanim Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty określi warunki, w których TP wolno udostępniać adres, istnieje ryzyko, że takie sytuacje mogą się powtarzać.

Piskier zapewniła natomiast, że - mimo braku szczegółowych przepisów - gliwicki incydent nie pozostanie bez echa i posłuży do wypracowania odpowiedniej formy komunikacji ze służbami ratowniczymi. Może to być np. specjalny numer, który zna tylko Centrum Ratownictwa, albo identyfikacja jego pracowników na podstawie hasła czy kodu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)