Spór Katalończyków z Hiszpanią eskaluje. Demonstranci zablokowali granice
- Następnych kilka dni będzie bardzo niebezpiecznych. W Katalonii grozi wybuch społeczny – uważa dziennikarka Ester Dachs Escarra. Hiszpański sąd aresztował część lokalnych polityków pod zarzutem buntu. Szef rządu w Barcelonie Carles Puigdemont jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym.
03.11.2017 | aktual.: 03.11.2017 12:09
- Nie wiemy co będzie dalej – mówi Wirtualnej Polsce Ester Dachs Escarra, dziennikarka związana z związana z Universitat Autonoma di Barcelona. - Wielu ludzi chce akcji bezpośredniej i mam nadzieję, że Puigdemont niedługo coś zaproponuje, bo panuje ogromna złość. Część wzywa do strajku generalnego na czas nieokreślony, a inni chcą wziąć udział w wyborach 21 grudnia i znowu zagłosować za niepodległością.
Escarra podkreśla, że "akcja bezpośrednia" nie oznaczają przemocy. - My mamy bardzo duży poziom samokontroli. Wiemy, że pacyfizm jest jedyną rzeczą, która działa na naszą korzyść, ale ludzie tracą cierpliwość – dodaje. Zwolennicy niepodległości zablokowali trzy przejścia graniczne pomiędzy Katalonią a Francją i Andorą domagając się uwolnienia aresztowanych polityków. Demonstranci wstrzymali też na kilku drogach i trasach kolejowych.
Katalończycy tracą wiarę w demokrację
Katalonka, która w referendum 1 października zagłosowała za niepodległością, podkreśla, że jej rodacy są w szoku. Przyzwyczaili się do życia w demokracji, a siłowe działania rządu w Madrycie doprowadziły do gwałtownej utraty zaufania wobec władz i kraju, w którym żyją. Trudno im uwierzyć, że brutalna akcja policji w dniu głosowania i aresztowania ludzi, którzy zorganizowali referendum, mają miejsce w demokratycznej Europie.
- Hiszpanką jestem na tej samej zasadzie jak Europejką – mówi Escarra. - Dobrze się czuję, gdy słyszę hymn lub widzę flagę, choć nie budzi to wielkich emocji. Emocje pojawiają się, gdy śpiewam hymn Katalonii. Za granicą tęsknię za Katalonią, a nie za Hiszpanią.
Madryt jest nieugięty
Paul Bekaert, adwokat byłego szefa katalońskiego rządu Carlesa Pugdemonta, powiedział, że hiszpański sąd wystosował międzynarodowy list gończy za jego klientem, który przyjechał do Brukseli razem z pięcioma zdymisjonowanymi członkami swojego rządu. Z kolei hiszpańskie źródła sądowe zaznaczają, że formalne wydanie nakazu aresztowania jest tylko kwestią czasu.
Wcześniejdziewięciu byłych ministrów w rządzie Katalonii stawiło się przed sądem. Ośmiu z nich zostało aresztowanych. Jeden pozostał na wolności, gdyż podał się do dymisji tuż przed ogłoszeniem niepodległości 27 października. W referendum niepodległościowym 1 października udział wzięło ponad 40 proc. mieszkańców regionu, a 90 proc. z nich zagłosowało za odłączeniem się od Hiszpanii.
Rząd w Madrycie od początku podkreślał, że głosowanie jest niezgodne z prawem, a przeznaczenie środków publicznych na ten cel jest równoznacznie z defraudacją. Premier Mariano Rajoy przejął kontrolę nad Katalonią pozbawiając region autonomii w oparciu o zapisy konstytucji hiszpańskiej, która pozwala na użycie wszelkich dostępnych środków dla obrony jedności kraju. Jego stanowisko popierają politycy europejscy, którzy podkreślają, że spór pomiędzy Madrytem a Barceloną jest wewnętrzną sprawą Hiszpanii.