Spłonął hotel dla migrantów. Ogień został podłożony. Oburzenie w Irlandii
Podpalenie hotelu Ross Lake House w miejscowości Rosscahill w Irlandii przyniosło pełne goryczy komentarze w mediach społecznościowych. Budynek, który spłonął w nocy z soboty na niedzielę został, jak ustaliła policja, celowo podpalony. Ogień pojawił się tam tuż po proteście przeciwko ulokowaniu w hotelu 70 uchodźców.
Właściciele nieużywanego od kilku lat zabytkowego hotelu Ross Lake House niedawno podpisali kontrakt z rządem na zakwaterowanie w nim przez rok osób ubiegających się o azyl w Irlandii. Plan ten wywołał ostry sprzeciw grupy mieszkańców. W sobotę po południu przed budynkiem zgromadzili się demonstranci, którzy postanowili zablokować wejście do hotelu.
Ogień pojawił się zaledwie kilka godzin później na tyłach obiektu. Zanim przybyła straż pożarna, płomienie objęły już większą część zabudowania z 13 pokojami. Jak podaje "Daily Mail", policja potwierdza, że to było podpalenie.
Minister integracji Roderic O'Gorman potępił to wydarzenie, określając podpalenie schronienia dla azylantów "haniebnym czynem". Napisał w mediach społecznościowych, że podobne stanowisko powinni przyjąć wszyscy politycy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister sprawiedliwości Helen McEntee podzieliła to oburzenie, komentując, że nie ma żadnego wyjaśnienia dla takiego działania. "Nie ma usprawiedliwienia dla podpalenia. Ludzie mają prawo do protestowania, ale nie mają prawa wyrządzać szkód w mieniu, wywoływać strachu o bezpieczeństwo lub zagrażać porządkowi publicznemu" - powiedziała.
Pożar hotelu w Galway oburzył Irlandię. "To haniebny czyn"
"Czy ludzie przestaną używać absurdalnych zwrotów, takich jak 'jesteśmy lepsi' i 'nie możesz być rasistą i Irlandczykiem'. Negujesz historyczny i wszechobecny rasizm, ponieważ wolisz udawać, że to aberracja. Ale nie ma w irlandzkim rasizmie wyjątkowości" - skomentowała Ruth Coppinger, irlandzka polityk z Partii Socjalistycznej.
"Nie sądzę, że jest to reprezentatywne dla mieszkańców Galway. Blokowanie miejsca i sprawianie, że ludzie czują się niemile widziani, gdy są gdzieś legalnie zakwaterowani, jest niedopuszczalne" - tak senator Partii Zielonych Pauline O'Reilly komentowała wcześniej w programie RTÉ Radio One blokadę mieszkańców.
Parlamentarzystka przekonywała, że nie wolno dyskryminować ludzi, a wywoływanie w ludziach obaw wobec imigrantów jest niegodziwe. "Podsycanie przez lokalnych polityków strachu i całkowite milczenie ze strony polityków wyższego szczebla w tym regionie, rządu i opozycji, może przynieść jeszcze większe straty. Proszę wszystkich, aby potępili tego typu zachowania, ponieważ są one po prostu nie do zaakceptowania w naszej społeczności" - powiedziała przedstawicielka Zielonych.
Rosnąca w szybkim tempie imigracja zaczyna być postrzegana w Irlandii jak problem społeczny. Pod koniec listopada w Dublinie doszło do antyimigranckich zamieszek po tym, jak trójka dzieci i nauczycielka zostali na ulicy zaatakowani przez nożownika.