Spisują za rozpuszczalnik
Chcesz kupić rozpuszczalnik, klej lub farbę? Nie zdziw się, jeśli sprzedawca zechce spisać Twoje dane osobowe. Ma do tego prawo.
Ustawa ma utrudnić dostęp do narkotyków. Nakłada nowe obowiązki na właścicieli sklepów i hurtowni chemicznych, a także drogerii i kiosków. Ale oni o tym nie wiedzą, mimo że przepis obowiązuje już od roku. Przepytaliśmy kilkunastu. Odpowiedzią był tylko śmiech. Ustawa ta jest kolejną niedoróbką byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego.
Czekamy w kolejce w sklepie chemicznym przy ul. Braniborskiej. Stojący przed nami mężczyzna kupuje rozpuszczalnik. Sprzedawczyni wylicza cenę, klient płaci i odchodzi. Niby wszystko jest w porządku, ale... Sprzedawczyni łamie prawo! Powinna spytać klienta o imię i nazwisko, spisać jego adres zamieszkania, nazwę oraz ilość sprzedawanej substancji i spytać mężczyznę: po co mu rozpuszczalnik. - Nie wiedziała pani o tym? - pytamy ekspedientkę. - Pierwsze słyszę. To jakaś bzdura - odpowiada. - Będę to pił - żartuje klient.
Odwiedziliśmy kilkanaście wrocławskich sklepów i hurtowni chemicznych. W żadnej sprzedawcy nie znali wydanego przed rokiem rozporządzenia ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego. - To typowo polska ustawa. Kolejny przykład na to, czym zajmują się nasi politycy - komentowali sprzedawcy. - Marnowanie czasu. Przecież nie kupiłem tej farby, by ją wąchać, tylko do malowania. Dziwię się, że politycy zajmują się takimi sprawami - stwierdził Adrian Kardać, klient jednego ze sklepów z farbami.
Tymczasem, według naszego prawa producent, importer oraz sprzedawca produktów, które zawierają tzw. prekursory (środki, z których mogą powstawać narkotyki) musi prowadzić ewidencję kupujących te produkty. Na czarnej liście są m.in. rozpuszczalniki, środki czyszczące, farby, kleje oraz preparaty chemiczne stosowane w budownictwie i motoryzacji. Na szczęście poza listą znalazły się kosmetyki, środki odkażające, spożywcze i wyroby medyczne.
Jeśli klient odmówi złożenia takiego oświadczenia, ekspedientka może odmówić mu sprzedaży. A sklep lub hurtownia, która nie będzie prowadziła takiej ewidencji, najpierw może zostać upomniany, a następnie ukarany grzywną do 500 zł. - Ten przepis musi być przestrzegany. W 2003 roku sprawdzaliśmy producentów i importerów. Teraz kontrole nie ominą także małych sklepów i hurtowni - ostrzega Elżbieta Szymańska, kierownik działu higieny pracy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej we Wrocławiu.
Jednak Jerzy Banach dyrektor WSSE we Wrocławiu przyznaje, że ustawa jest trochę na wyrost. Czy będzie więc jakaś taryfa ulgowa? - W naszym kraju jest wiele dziwnych przepisów. Trzeba przystosować je do rzeczywistości - komentuje dr Banach. - Ta ustawa to lekka przesada. Przekroczone zostały granice zdrowego rozsądku. Zgadzam się, że taka ewidencja musi być prowadzona przez producentów, czy duże hurtownie, ale nie przez małe sklepy. Tak właśnie ten przepis funkcjonuje w Unii Europejskiej - tłumaczy prof. Marek Bojarski, dziekan prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Na szczęście wkrótce mają się rozpocząć prace nad nowelizacją tej ustawy w Polsce.
Zakazane substancje, czyli...
- Prekursor - każda substancja pochodzenia naturalnego lub syntetycznego, która może być przetworzona na środek odurzający lub substancję psychotropową albo może służyć do ich wytworzenia. Prekursory: bezwodnik kwasu octowego, eter etylowy, kwas antranilowy, kwas fenylooctowy, nitroetan, piperydyna, aceton, aldehyd benzoesowy, kwas siarkowy, kwas solny, nadmanganian potasu, toluen.
Jarosław Sulikowski