Spektakularny wynik Platformy
Gdyby wybory odbyły się w tych dniach, a choćby dziś, Platforma
Obywatelska mogłaby zdobyć 37% głosów i objąć w Sejmie 245
mandatów - wynika z najnowszego sondażu Gemiusa dla Wirtualnej
Polski! Mogłaby sama sformować rząd, i to z ogromną przewagą nad
rywalami, bo Prawo i Sprawiedliwość miałoby w tym Sejmie zaledwie
154 posłów, Sojusz Lewicy Demokratycznej - 33, zaś Polskie
Stronnictwo Ludowe - 27 (i oczywiście mniejszość niemiecka -
jednego). To naprawdę fenomen.
28.01.2010 | aktual.: 24.11.2010 17:32
Cóż, u licha, za sekret skrywa Platforma Obywatelska, że tak długo cieszy się tak wielkim poparciem? Mimo hulającego po Polsce kryzysu i rosnącego bezrobocia (nasza zielona wyspa ma przecież dla wielu tracących pracę wyborców coraz czerwieńszy odcień, czyli coraz bardziej gorzki smak), mimo nie realizowania właściwie żadnych liberalnych obietnic przedwyborczych, mimo ustawicznego ulegania populistycznemu Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, mimo nie budowania dróg i szykowania zamachu na nasze pieniądze w OFE, mimo smażenia się w ogniu afery hazardowej - partia Donalda Tuska cieszy się wciąż niezwykle - jak na owe okoliczności - wysokim poparciem, sięgającym 37%. I nie da się tego fenomenu wytłumaczyć jedynie niesłychaną sprawnością piarowców Platformy Obywatelskiej (kto broni innym partiom korzystać z ich usług albo znaleźć jeszcze lepszych?) czy też sprzyjaniem partii Tuska przez znaczną część mediów (co z kolei z wolna staje się kategorią historyczną).
Ale oczywiście Platformie powoli ubywa zwolenników; od poprzedniego, przeprowadzonego dwa tygodnie temu sondażu Gemiusa dla Wirtualnej Polski, poparcie dla PO spadło o jeden punkt procentowy. A w ciągu ostatniego półrocza wahało się ono w przedziale od 36 do 43%, z tendencją spadkową w ostatnim czasie, choć tylko raz, w październiku 2009 r., czyli tuż po wybuchu afery hazardowej, spadło gwałtownie - na krótko - do 33%. Stopniowo topnieje też poparcie dla premiera i rządu. Pracę Tuska ocenia dobrze 34% (o jeden punkt procentowy mniej niż przed dwoma tygodniami), a pracę rządu - 24% (o jeden punkt procentowy więcej).
Faluje także poparcie dla PiS. W ciągu ostatniego półrocza oscylowało ono w zakresie od 15 do 25%, wszelako ostatnio z tendencją wzrostową; w ciągu ostatnich dwóch tygodni ten wzrost wyniósł trzy punkty procentowe. Podobnie się ma poparcie dla kojarzonego z PiS Lecha Kaczyńskiego, którego pracę ocenia pozytywnie 34% Polaków - o jeden punkt procentowy więcej niż przed dwoma tygodniami.
Dobrze jednak nie zapominać, że zazwyczaj mamy skłonność do przeceniania tego, co się dzieje z poparciem dla partii w krótkim czasie, ale też nie doceniania tego, co się z nim dzieje w długim czasie. A przecież w ciągu pierwszego półrocza po wyborach w 2007 r. poparcie dla Platformy Obywatelskiej wahało się w przedziale od 45 do aż 53%, natomiast poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości - w zakresie od 16 do 25%. Dopiero zestawienie tych dwóch fal - z pierwszego i ostatniego półrocza obecnej kadencji Sejmu - daje pojęcie o faktycznych rozmiarach kłopotów obu głównych partii.
Obu, albowiem o ile ugrupowaniu Donalda Tuska poparcie wolno, bo wolno, ale jednak spada, to stronnictwu Jarosława Kaczyńskiego, które powinno dyskontować pozostawanie w opozycji - niewiele rośnie. Wiedza i intuicja podpowiadają, że głównym atutem Platformy Obywatelskiej jest Donald Tusk. Jeśli więc doszukiwać się sekretu owych wciąż stosunkowo wysokich notowań PO to jest nim najpewniej właśnie lider tej partii. Swoją drogą, ciekawe, ilu wyborców pozostałoby przy Platformie, gdyby któregoś dnia Tusk ją porzucił i albo założył nową partię, albo przeniósł się do innej już istniejącej i wystartował z nią przeciw PO, na czele której stałby Grzegorz Schetyna, Bronisław Komorowski czy też Janusz Palikot; lub nawet wszyscy trzej naraz - w ramach triumwiratu.
Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", specjalnie dla Wirtualnej Polski