PolskaSpeckomisja zajmie się firmą Ostrowski Arms?

Speckomisja zajmie się firmą Ostrowski Arms?

Sprawę udziału firmy Ostrowski Arms w amerykańskim konsorcjum, które wygrało przetarg na wyposażenie armii irackiej, powinna zbadać sejmowa komisja ds. służb specjalnych - uważa pos. Antoni Macierewicz (RKN).

05.02.2004 | aktual.: 05.02.2004 19:50

Jej przewodniczący Konstanty Miodowicz ocenia, że wiązanie tej firmy ze specsłużbami jest "śmiałą hipotezą". O samym Andrzeju Ostrowskim niewiele mówią polscy politycy, także ci, którzy są autorami tekstów w książce wydanej przez tę firmę.

Macierewicz zapowiedział, że zwróci się do sejmowej komisji ds. służb specjalnych o zbadanie udziału firmy Ostrowski Arms w amerykańskim konsorcjum, które zwyciężyło w przetargu na wyposażenie armii irackiej. Według posła, nie ulega wątpliwości, że szef firmy Andrzej Ostrowski ma powiązania ze służbami specjalnymi.

"Komisja ds. służb specjalnych ma obowiązek tę sprawę przeanalizować" - powiedział Macierewicz. Jego zdaniem, jest bardzo prawdopodobne, że cała sprawa przetargu i roli startujących w nim polskich firm została wcześniej ułożona.

"Nie mam co do tego wątpliwości, problem polega na tym, przez kogo ułożona i dlaczego" - powiedział Macierewicz. Według niego, w całej sprawie "państwo polskie nie będzie miało żadnych korzyści, natomiast będzie miał je pan Ostrowski i ludzie z nim związani albo ludzie, którzy są jego mocodawcami".

Przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych Konstanty Miodowicz (PO) powiedział PAP, że jeśli argumenty posła Macierewicza będą przekonujące i wykaże on, że "problem wiąże się z nadzorem i kontrolą parlamentu nad działaniami polskich służb specjalnych", komisja prawdopodobnie zajmie się sprawą. Nie powiedział, kiedy mogłoby to nastąpić.

Zdaniem Miodowicza, "wiązanie firmy Ostrowski Arms z aktywnością polskich tajnych służb jest śmiałą hipotezą". Według posła, "służby specjalne powinny wiedzieć, jakie polskie firmy biorą udział w przetargu, a firma Ostrowski Arms jest znana na polskim rynku broni od wielu lat. Korzystała z pomieszczeń administrowanych przez resort ON. Każdemu, kto interesował się bronią strzelecką, firma była znana".

Jak powiedział Miodowicz, "jeżeli wojskowe służby informacyjne nie posiadały na ten temat informacji, musimy się zastanowić nad tym, na co są wydawane pieniądze polskiego podatnika".

Kierujący biurem prasy i informacji w Ministerstwie Obrony Narodowej płk. Adam Stasiński powiedział, że nic mu nie wiadomo, o tym, że Ostrowski Arms korzystała z pomieszczeń resortu.

Korespondent PAP w Waszyngtonie zapytał szefa polskiej misji w USA ds. kontraktów w Iraku, Sławomira Cytryckiego, czy rekomendował amerykańskiemu konsorcjum Nour, które wygrało przetarg, firmę Ostrowski Arms. Cytrycki stanowczo zaprzeczył. "Nikogo nikomu nie rekomendowałem, nie pośredniczyłem w żaden sposób w kontaktach Nour z Ostrowski Arms. Pan Ostrowski opowiada jakieś dyrdymały. Może chce sobie wiarygodności w ten sposób dodać" - powiedział Cytrycki w środę.

"Nour się też o to do mnie nie zwracał. Gdyby się ktokolwiek zwrócił do mnie w tej sprawie, to by się dowiedział, że od badania wiarygodności są wywiadownie gospodarcze, a nie polskie placówki dyplomatyczne" - zaznaczył. "Pana Ostrowskiego widziałem przez kwadrans na początku grudnia, kiedy już z Nourem pracował, nie wiem, w jakim charakterze. Czyli jego związek z Nourem był wcześniejszy niż moja z nim rozmowa" - podkreślił Cytrycki.

Politycy, którzy napisali teksty do książki, której wydawcą jest Ostrowski Arms - "F-16 na polskim niebie. Przetarg stulecia - kalendarium wyboru", twierdzą, że nie znają zbyt dobrze szefa firmy. Książka została wydana w ubiegłym roku. Jej autorem jest mjr Andrzej Adamczyk, a współautorem - Mariusz Lesław Krogulski.

Płk. Adam Stasiński powiedział, że mjr Andrzej Adamczyk jest oficerem rezerwy i nie jest pracownikiem MON. Stasiński stanowczo zaprzeczył informacji podanej w notce biograficznej autora książki, że jest on pracownikiem ministerstwa i dodał, że nie był pracownikiem MON również w 2003 r., kiedy książkę wydano.

Autor książki był pracownikiem sekretariatu wiceministra obrony narodowej Romualda Szeremietiewa w okresie, kiedy funkcję szefa resortu pełnił Bronisław Komorowski.

Wstęp do książki napisał prezydent Aleksander Kwaśniewski, a wśród autorów kilkunastu tekstów wprowadzających do publikacji są m.in. Józef Oleksy, Bronisław Komorowski, Marek Sawicki, Andrzej Lepper, Dariusz Grabowski, Krzysztof Janik, Robert Smoktunowicz.

"Kontakty między nami są raczej czysto towarzyskie. Mówił mi o tej książce, zapytał, czy bym nie napisał jakiegoś krótkiego artykułu; napisałem. Jedyne, co nas łączy, to szacunek dla amerykańskich dokonań technologicznych, jeżeli chodzi o broń, czy ściślej - F-16" - powiedział senator Robert Smoktunowicz (blok Senat 2001).

Zapytany o to, czy Ostrowski mógł otrzymać kontrakt dzięki wykorzystaniu swoich znajomości z politykami i wysoko postawionymi osobami, Smoktunowicz odparł: "On rzeczywiście miał oficjalną wizytówkę jako lobbysta, doradca senackiej komisji obrony. To normalne, że w związku z tym posługuje się swoimi kontaktami, przeszłością, nazwiskiem".

Poseł Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski, który również jest jednym z autorów tekstów w książce, wyjaśnił, że Ostrowskiego zna jedynie jako eksperta w Senacie. Na pytanie, jak doszło do tego, że napisał tekst w książce "F-16..." odparł: "Ktoś zwrócił się do biura i poprosił o napisanie tekstu, nie pamiętam, czy sam Ostrowski, czy ktoś inny. Pewnie on sam" - powiedział Komorowski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)