Speckomisja pozytywnie o odejściu Bondaryka; PiS opuściło posiedzenie
Sejmowa komisja ds. służb specjalnych pozytywnie zaopiniowała wniosek premiera o odwołanie szefa ABW Krzysztofa Bondaryka - poinformował Stanisław Wziątek (SLD). Wcześniej z posiedzenia wyszli posłowie PiS. Według tej partii premier - akceptujący dymisję Bondaryka - złamał prawo. Marek Opioła pytany, czy w związku tym należy spodziewać się zawiadomienia o złamaniu prawa przez szefa rządu, odpowiedział, że przeanalizuje taką możliwość.
04.01.2013 | aktual.: 04.01.2013 15:48
Wziątek powiedział, że opinia została wydana, jednak posłowie PiS wyszli z sali przed głosowaniem. On sam wstrzymał się od głosu.
Według Wziątka Bondaryk powiedział podczas obrad, że powodem jego odejścia jest inne spojrzenie na reformę służb niż prezentowane przez premiera Donalda Tuska i ministra Cichockiego.
Szef MSW Jacek Cichocki powiedział po posiedzeniu, że cieszy się z pozytywnej opinii komisji. Przypomniał, że dopiero po formalnym odwołaniu Bondaryka, który dymisję złożył w środę, ale z dniem 15 stycznia, pełniącym obowiązki szefa Agencji zostanie Dariusz Łuczak.
Cichocki, pytany czy - gdyby plany reformy służb nie uzyskały poparcia członków Kolegium ds. Służb Specjalnych, rządu lub na etapie prac parlamentarnych - widzi możliwość powrotu Bondaryka na stanowisko szefa ABW, odparł, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Przed posiedzeniem Cichocki poinformował, że decyzje Kolegium ds. Służb Specjalnych w sprawie zmian w tych służbach mogą zapaść najwcześniej podczas kolejnego posiedzenia zaplanowanego na przełom lutego i marca. Wyjaśniał, że do tego czasu nie będzie informował o szczegółach propozycji przygotowanych przez zespół, którym kierował wraz z szefem MON Tomaszem Siemoniakiem.
Minister spraw wewnętrznych powiedział też, że teraz z propozycjami zmian zapoznają się członkowie Kolegium ds. Służb Specjalnych i to oni będą się na ich temat wypowiadać. Szefem kolegium jest premier Donald Tusk, w skład tego gremium wchodzą szefowie MSW, MSZ, MON, minister finansów i szef BBN oraz sekretarz kolegium; w posiedzeniach biorą też udział szefowie służb specjalnych i przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Przed posiedzeniem speckomisji minister przypomniał, że na razie Bondaryk pozostaje szefem ABW, a procedura jego odwołania trwa. Zgodnie z prawem do odwołania szefa ABW wymagane są opinie prezydenta, kolegium i speckomisji, jednak nie są one wiążące dla premiera, choć muszą zostać wydane.
Cichocki podkreślił, że nie można mówić o konflikcie między nim a Bondarykiem. - W ostatnich pięciu latach wielokrotnie w wielu trudnych sytuacjach współpracowaliśmy i ta współpraca układała się bardzo dobrze. Faktem jest, że moja wizja służb jest trochę inna od wizji obecnego szefa ABW - powiedział Cichocki.
W posiedzeniu speckomisji wziął też udział Bondaryk, który przed obradami nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Posłowie ze speckomisji zaprosili też mającego pełnić obowiązki szefa ABW po odejściu Bondaryka obecnego wiceszefa Agencji Dariusza Łuczaka.
Wiceprzewodniczący Marek Opioła (PiS) podtrzymał opinię, że premier przed przyjęciem dymisji Bondaryka powinien mieć już opinie komisji w tej sprawie, więc zgadzając się na odejście szefa ABW szef rządu złamał prawo. Natomiast posłowie PO przekonują, że przyjęcie dymisji dopiero otwiera procedurę odwołania szefa służby.
Posłowie PiS wyszli z sali. "Premier destabilizuje służby"
Opioła oraz posłanka Beata Mazurek (również z PiS) opuścili posiedzenie speckomisji w trakcie obrad. Opioła wyjaśnił, że nie będzie uczestniczyć w procedurze opiniowania wniosku o odwołanie Bondaryka. - Uważamy, że premier już odwołał szefa ABW, wyznaczył jego następcę, nie zasięgnął przy tym opinii speckomisji. To piątkowe spotkanie jest bezprzedmiotowe, powinno się odbyć, zanim podjął decyzję o dymisji Bondaryka - powiedział Opioła.
W ocenie PiS premier złamał prawo. Opioła pytany, czy w związku tym należy spodziewać się zawiadomienia o złamaniu prawa przez szefa rządu, odpowiedział, że przeanalizuje taką możliwość. Zdaniem wiceprzewodniczącego komisji zamieszanie z odwołaniem Bondaryka wprowadziło służby "w rozchwianie". - Premier destabilizuje służby - ocenił Opioła.
Poseł PiS zaznaczył, że otrzymuje wiele informacji o planach funkcjonariuszy, którzy chcą odejść ze służby, a podczas piątkowego posiedzenia nie dowiedział się ani od Bondaryka, ani od Cichockiego, jaka jest skala tych odejść.
Dymisja szefa ABW Krzysztofa Bondaryka
Krzysztof Bondaryk podał się do dymisji w środę; ma odejść 15 stycznia. Dymisję szefa ABW zaakceptował premier.
W czwartek Tusk poinformował, że powodem rezygnacji szefa ABW było to, że proponowany kierunek zmian w Agencji był inny od wyobrażeń jej szefa. Tusk przypomniał, że od ubiegłego roku mówi o potrzebie reformy służb specjalnych tak, by były one bardziej wyspecjalizowane; by ABW koncentrowała się na wyprzedzającym informowaniu o zagrożeniach oraz zwalczaniu najważniejszej części przestępczości gospodarczej i terrorystycznej. - Generał Bondaryk jeszcze jesienią w rozmowie ze mną wspomniał, że w jego ocenie ten kierunek zmian nie jest zgodny z jego wyobrażeniem o funkcjonowaniu ABW. W związku z tym powiedzieliśmy sobie, że nowe zadania i nowa, odświeżona formuła funkcjonowania tej służby będzie wymagała nowego człowieka. Obaj uznaliśmy, że to stosowny moment - powiedział Tusk.
Premier powiedział też wówczas, że w środę raport opracowany przez szefów MSW i MON w sprawie zmian w służbach został udostępniony członkom kolegium ds. służb. Na razie jest to dokument niejawny. - Myślę, że pod koniec lutego lub na początku marca przedstawimy opinii publicznej rekomendacje o charakterze legislacyjnym co do zmian w służbach specjalnych - zapowiedział szef rządu.
Przewodniczący komisji ds. służb specjalnych Konstanty Miodowicz powiedział po posiedzeniu, że nic mu nie wiadomo, by - jak pytały media - był konflikt między Bondarykiem a Tuskiem. Jego zdaniem byłoby wielką stratą dla Polski, gdyby "unikalne umiejętności i doświadczenia" Bondaryka, który w lipcu przejdzie w stan spoczynku, nie zostały jeszcze wykorzystane.
Według Miodowicza ABW stoi przed potrzebą "pewnych ograniczonych zmian". Opowiedział się przeciw - jak to określił - "reformom wywrotowym", czyli temu, aby "wszystko wywrócić do góry nogami, zmieszać i budować na nowo".
- Silnik, który jest pełnosprawny, nie wymaga modyfikacji - dodał. Wyraził opinie, że np. odebranie ABW uprawnień dochodzeniowo-śledczych byłoby "poważnym błędem". - Być może ABW będzie modyfikowała swoje linie zadaniowe - dodał.
Jego zdaniem zmiany w służbach będą miały charakter doskonalący, a nie "dewastujące system i destabilizujące jego kadry". Pytany, czy mogą grozić masowe odejścia z ABW, odparł: - Nie lękajmy się, wbrew temu, co sugerują posłowie PiS, końca świata nie będzie, póki co.
Według Miodowicza ewentualne podporządkowanie MSZ Agencji Wywiadu (jak sugerują media) byłoby pewnym novum, bo w MSW tajne służby już funkcjonowały, a w MSZ - nie. - Dla MSZ byłoby to nowe, być może trochę na początku traumatyczne doświadczenie - oświadczył. - Nie sądzę, by ten projekt miał szansę na zrealizowanie w przewidywalnej przyszłości - dodał Miodowicz.
Pozytywną opinię o odejściu Bondaryka przyjęło Kolegium ds. Służb Specjalnych. Zgodnie z prawem do odwołania szefa ABW wymagane są opinie prezydenta, kolegium i speckomisji, jednak nie są one wiążące dla premiera, choć muszą zostać wydane.