Spadli z wiaduktu w taksówce i przeżyli
To mogłaby być scena z filmu akcji, lecz
wydarzyła się naprawdę. Nowojorska taksówka wpadła w poślizg na
oblodzonym wiadukcie, przeleciała nad barierką, obróciła się w
locie o 360 stopni i wylądowała na położonej dziewięć metrów niżej
autostradzie.
Do zdarzenia doszło w sobotę w okolicach Nowego Jorku - napisał amerykański dziennik "Newsday". Gazeta podkreśla, że kierowcy i pasażerowi nic się nie stało, dwaj mężczyźni tylko się lekko potłukli.
Jadący z tyłu 55-letni Daniel Kocis - jak sam mówił - nawet nie zauważył "zmiany trasy". Zdał sobie z tego sprawę, gdy samochód kołami uderzył o asfalt pod wiaduktem. Chwilę po lądowaniu na miejsce licznie przybyły wozy policyjne, karetki i straż pożarna.
To ludzki czynnik, losowa pomyłka, a Bóg ją za nas naprawił - powiedział później Kocis dziennikarzom. Jak zauważył, samochód mógł przecież wylądować zupełnie inaczej.