Spadł z wiaduktu na linię energetyczną
Z obrażeniami głowy i poparzeniami trzeciego
stopnia na rękach i nogach trafił do chorzowskiego szpitala 10-latek z Siemianowic Śląskich, który spadając z kilkumetrowego wiaduktu, zahaczył o linię energetyczną.
Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Chłopiec spadł z nieczynnego wiaduktu kolejki wąskotorowej i upadając dotknął linii wysokiego napięcia. Trwa wyjaśnianie wszystkich okoliczności tego wypadku - powiedział Jacek Pytel z zespołu prasowego śląskiej policji.
Podkreślił, że to kolejny w ostatnim czasie na Śląsku wypadek, którego przyczyną jest brak odpowiedniego nadzoru rodziców i opiekunów nad dziećmi.
Przypomniał, że rodzice, którzy nie dopełniają obowiązku opieki nad dziećmi, narażając je na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, muszą liczyć się z odpowiedzialnością karną, a ich władza rodzicielska może zostać ograniczona lub odebrana.
W połowie lipca w Bytomiu z wiaduktu kolejowego spadł na sieć trakcyjną, a następnie na torowisko, 8-letni chłopiec. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł.
W czasie wakacji policja odnotowała też kilka innych tragicznych wypadków z udziałem dzieci. M.in. w sierpniu w Dąbrowie Górniczej grupa dzieci spuściła i podpaliła paliwo z zaparkowanego na podwórku trabanta, co spowodowało poważne poparzenia u uczestniczącego w "zabawie" 10-latka.