Spacer Sekretarza USA, Johna Kerry'ego po Warszawie
Sekretarz stanu USA John Kerry podczas wtorkowej wizyty w Warszawie znalazł czas na krótki spacer po Krakowskim Przedmieściu. Amerykański polityk wstąpił do kawiarni, porozmawiał też z grupą uczniów podstawówki.
05.11.2013 | aktual.: 05.11.2013 13:56
Po spotkaniu z szefem MSZ Radosławem Sikorskim i konferencji prasowej, a przed rozmową z premierem Donaldem Tuskiem, Kerry przespacerował się Krakowskim Przedmieściem od pomnika Mikołaja Kopernika do placu Zamkowego.
Oprowadzany przez ambasadora USA w Polsce Stephena Mulla na chwilę zatrzymał się przy bramie Uniwersytetu Warszawskiego oraz przed Pałacem Prezydenckim.
Po drodze mijał zaskoczonych przechodniów. "Popatrz, Kerry!!!" - nie kryła zdziwienia studentka. "Rzeczywiście, co on tu robi?" - dopytywała jej koleżanka.
Nie wszyscy jednak kojarzyli amerykańskiego polityka. "Kto to jest z taką obstawą?" - pytał mężczyzna w średnim wieku. "John Kerry, wiceprezydent USA" - odpowiedział mu z pewnością w głosie inny mężczyzna czekający na autobus.
Kerry wstąpił po drodze do cukierni. Kupił bagietkę, bezę, brownie i dwa ciastka z wiśnią. - Powiedział, że wszystko jest piękne, podał rękę i poszedł. Byliśmy bardzo zdziwieni tym, że wszedł do środka. Koleżance, która go obsługiwała trzęsły się ręce - relacjonowała jedna z pracownic.
Gdy sekretarz stanu USA zbliżał się do placu Zamkowego, z okna jednej z okolicznych kamienic wychyliła się starsza kobieta. "Hello, Mr Kerry" - zwołała i zaczęła mu machać. Sekretarz stanu pomachał jej i uśmiechnął się.
Kerry podszedł też do grupy dzieci czekających na wejście do Zamku Królewskiego. Dopytywał opiekunkę grupy, która mówiła po angielsku m.in. ile lat mają jej podopieczni. Okazało się, że ma do czynienia z dziećmi z pierwszych klas szkoły podstawowej.
"Hello" - pozdrowiły chórem dzieci amerykańskiego polityka. Kerry odpowiedział tym samym i życzył im miłego zwiedzania Zamku Królewskiego.