"Solidarność" zaniepokojona śmiercią działacza
Zarząd Regionu Świętokrzyskiego "Solidarności" jest zaniepokojony śmiercią w niewyjaśnionych okolicznościach członka komisji zakładowej "S" w kieleckim PKS.
"Zatrzymanie go przez funkcjonariuszy policji ok. godz. 18.20 na stanowisku pracy pod rzekomym zarzutem nietrzeźwości, a następnie znalezienie w krytycznym stanie przez przechodniów ok. godz. 19.15 budzi wiele niejasności" - napisano w komunikacie. Mężczyzna zmarł w trakcie reanimacji w sobotę wieczorem w szpitalu.
Świętokrzyska "S" domaga się od policji i prokuratury "szczegółowych wyjaśnień okoliczności tej tragedii, ukarania winnych i poinformowania o tym opinii publicznej".
Oficer prasowy kieleckiej policji Izabela Grabowska wyjaśniła, że policjanci otrzymali w sobotę wieczorem anonimowy telefon, z którego wynikało, że mężczyzna - zatrudniony w bazie PKS jako dozorca - pracuje w stanie nietrzeźwym.
Policjanci przebadali go alkomatem, który wykazał 0,41 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Wartość ta nie kwalifikowała mężczyzny do przewiezienia do izby wytrzeźwień, dlatego został zwolniony z komisariatu, a o sprawie policjanci zawiadomili jego przełożonego.
Następnie przechodnie poinformowali pogotowie, że na przystanku ktoś wymiotuje. Mimo reanimacji - mężczyzna zmarł.
Lekarz nie potrafił jednoznacznie ustalić przyczyny śmierci, dlatego zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. Policja przekazała materiały na temat zdarzenia do prokuratury - powiedziała Grabowska.
W tej sprawie prokuratura przeprowadzi rutynowe postępowanie zmierzające do ustalenia przyczyny zgonu - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach Bogdan Karp.