"Solidarność" opublikuje nazwiska agentów bezpieki
Śląsko-dąbrowska "Solidarność" chce uporządkować mnożące się przypadki indywidualnego ujawniania przez pokrzywdzonych nazwisk współpracowników SB, którzy na nich donosili. Najdalej za miesiąc ich lista, oparta na materiałach IPN, ma być opublikowana w Internecie i prasie związkowej.
23.03.2006 | aktual.: 23.03.2006 13:09
Szef śląsko-dąbrowskiej "S" Piotr Duda powiedział dziennikarzom, że choć priorytetem działania związku są dziś prawa pracownicze, "S" nie może uciec również od takiej roli, tym bardziej, że to jej działacze byli przez SB inwigilowani i represjonowani. Duda uważa, że związek powinien podjąć podobną inicjatywę także na szczeblu ogólnokrajowym.
Związek nie może się od tego uchylać, bo inaczej zapanuje totalny bałagan, setki konferencji prasowych, dziesiątki artykułów. Chodzi o to, aby problem uporządkować i przedstawić globalnie, chociażby w poszczególnych regionach- powiedział Duda.
Nie uciekniemy od przeszłości, musimy tę sprawę podjąć. Pojawiające się tu i ówdzie indywidualne przypadki ujawniania agentów SB mogą spowodować prawdziwą falę, efekt kuli śnieżnej. Jako związek czujemy się zobowiązani do tego, aby to uporządkować- dodał szef największego liczebnie regionu "S" w Polsce.
Punktem wyjścia do takich działań była decyzja działacza "S" w tarnogórskiej fabryce "Fazos", Zbyszka Klicha, który kilka tygodni temu wywiesił przekazane mu przez IPN nazwiska agentów w zakładowej gablotce. Nazwiska opublikowała lokalna gazeta, a sprawę opisała regionalna prasa. W innych przypadkach informacje przekazywane są często pocztą pantoflową, w formie plotek.
Duda zapowiedział, że związek nie będzie namawiał swoich działaczy do publikowania nazwisk współpracowników SB, poinformuje jedynie o takiej możliwości. O tym, czy nazwiska zostaną opublikowane, mają decydować sami pokrzywdzeni. Zespół działający w zarządzie regionu, tworzony głównie przez osoby ze Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, będzie sprawdzał jedynie, czy nazwiska rzeczywiście pochodzą z materiałów IPN. W zespole znajdzie się też historyk i prawnik.
Chcemy, aby te publikacje opierały się wyłącznie na dokumentacji sygnowanej przez IPN. (...) Niestety, w tej chwili jest masa niesprawdzonych informacji, plotek, domysłów. Dlatego będziemy publikować tylko osoby, które ponad wszelką wątpliwość były tajnymi współpracownikami, szczególnie gdy brały za to pieniądze- powiedział przewodniczący stowarzyszenia i szef zespołu, Eugeniusz Karasiński.
Dodał, że chodzi o skoordynowane, uporządkowane i wiarygodne przedstawienie listy osób, które - jak mówił - będąc naszymi kolegami w sposób ohydny, moralnie naganny, donosili na nas i brali za to wynagrodzenia. Działacze stowarzyszenia szacują, że na początku lista obejmie kilkadziesiąt nazwisk, docelowo nawet kilkaset. Chodzi - według Karasińskiego - o osoby, które swoim działaniem "wyrządzały pokrzywdzonym realną krzywdę".
Piotr Duda podkreślił, że działanie śląsko-dąbrowskiej "S" jest reakcją na obecną sytuację, a nie kolejną inicjatywą lustracyjną. Według niego, związek nie powinien występować z żadną inicjatywą zmiany ustawy o IPN, zmierzającą do obligatoryjnego ujawnienia listy agentów SB z mocy prawa. Według Dudy, związkowców powinny interesować jedynie ustawy dotyczące działalności związkowej i praw pracowniczych.
W ostatnim czasie kilkakrotnie doszło do upublicznienia nazwisk tajnych współpracowników przez pokrzywdzonych. Ujawnili je m.in. dawni przywódcy "S" w hucie im. Lenina (obecnie im. T. Sendzimira) w Krakowie, działaczka podziemnej "S" Barbara Niemiec, a także szef klubu PO Jan Rokita. Niedawno zespół "Ujawnić Prawdę" przy zarządzie regionu środkowowschodniego "S" w Lublinie ujawnił 47 nazwisk tajnych współpracowników oraz listę 251 pracowników SB z Lubelszczyzny.