Polska"Sokół" latał na pomoc, chociaż był rupieciem

"Sokół" latał na pomoc, chociaż był rupieciem

Śmigłowiec TOPR, który w środę używany był w akcji ratowniczej pod Rysami, uległ tego dnia wypadkowi. Wiadomo już, że maszyna była w bardzo złym stanie technicznym. Śmigłowiec po kilku remontach właściwie "był składakiem".

30.01.2003 | aktual.: 30.01.2003 10:33

Obraz
© Śmigłowiec ratowniczy TOPR - Lotniczego Pogotowia Ratunkowego "Sokół" (PAP - Grzegorz Momot)

W środę tuż po godz. 9 śmigłowiec "Sokół", podczas lotu związanego z akcją poszukiwawczą na lawinisku pod Rysami w Tatrach, uległ poważnemu uszkodzeniu podczas awaryjnego lądowania w miejscowości Murzasichle k. Zakopanego. Na pokładzie był tylko pilot, który nie ucierpiał w wypadku.

" Wysadziłem ratowników nad Czarnym Stawem pod Rysami i wracałem do Zakopanego po kolejną grupę" - opowiadał "Gazecie Wyborczej" pilot Henryk Serda. " Już nad górami zauważyłem, że jeden z silników nie pracuje. Drugi jeszcze działał. Myślałem, że dolecę do lądowiska w Zakopanem. To zaledwie kilka minut. Ale drugi silnik zawiódł w chwili, kiedy przelatywałem nad wsią Murzasichle".

Cudem udało się uniknąć tragedii. Maszyna ścięła wierzchołki drzew w lesie i spadła pomiędzy wiejskie zabudowania. Zatrzymała się 20 metrów od domu Tomasza Cudzicha. " Byliśmy z bratem na podwórku" - opowiada "Gazecie" gospodarz. " Maszyna spadała na nasz dom, ale zatrzymała się 20 metrów od ściany, na płocie sąsiada. Brat chwycił za telefon i zadzwonił po pogotowie. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Niewiele brakowało, bo oderwane od maszyny śmigło przeleciało metr od jednego z dzieciaków" - opowiada.

Podczas awaryjnego lądowania śmigłowiec uderzył ogonem o ziemię i złamał belkę ogonową, uszkodził śmigiełko ogonowe oraz jedną z łopat wirnika głównego.

"Sokół" jest TOPR, ale na utrzymaniu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po raz pierwszy maszyna popsuła się w grudniu 2001 r. Wymieniono jej wtedy jeden z silników. Helikopter nadal nie dysponował jednak pełną mocą i w lutym 2002 r. przeszedł w Świdniku kilkumiesięczny kapitalny remont. Mimo to nadal sprawiał kłopoty mechanikom.

"Sokół" przechodził generalny remont w lutym 2002 roku, ale mimo to w ostatnim roku kilkakrotnie ulegał awariom - m. in. silnika i łopat. W ostatnim czasie śmigłowiec latał z dwoma różnymi silnikami. Maszyna była w bardzo złym stanie technicznym, ale musiała latać, bo takie było polecenie.

Z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (LPR) do "Gazety Wyborczej" zadzwonił pracownik: " Nie chcę ujawniać nazwiska, bo wszyscy w LPR wiedzieli o fatalnym stanie "Sokoła". Nikt nie chciał tego mówić, bo bał się stracić pracę. Było polecenie, by eksploatować maszynę, nie zważając na jej stan techniczny. Załoga bała się latać, od czerwca zgłoszono sześć poważnych usterek w śmigłowcu. Miał silniki nie do pary, o różnej mocy. A ostatnio wymieniono mu łopaty od głównego śmigła. To już nie był oryginalny "Sokół", ale składak. Dobrze, że nikt nie zginął".

" Jesteśmy zdania, że jeżeli koszt odszkodowania nie pokryje naprawy śmigłowca, a najpewniej tak się stanie, to maszyna powinna pójść na złom. Ostateczną decyzję podejmie specjalna komisja" - oznajmił Robert Gałązkowski, rzecznik LPR.

Maszynę TOPR-u zastąpiono "Sokołem" Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Nad Morskie Oko dotarła też 15-osobowa grupa strażaków z Krakowa i Nowego Sącza. Dziesięciu strażaków z Nowego Sącza to członkowie grupy specjalizującej się w poszukiwaniach ofiar kataklizmów. Wzięli ze sobą sprzęt oświetleniowy, geofony do nasłuchu dźwięków dochodzących z niedostępnych miejsc i sześć psów szkolonych do poszukiwań ludzi. Pięciu strażaków z Krakowa należy do grup wysokościowej i płetwonurków. Zabrali ze sobą sprzęt do nurkowania oraz łódź. (an)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
katastrofaśmigłowiectatry
Zobacz także
Komentarze (0)