Sojusznicy USA: bin Laden jest winny
George Robertson (AFP)Sojusznicy Stanów Zjednoczonych z NATO uznali we wtorek dowody odpowiedzialności siatki terrorystycznej Osamy bin Ladena za zamachy 11 września. Tym samym zgodzili się, że atak był atakiem na nich wszystkich, gdyż wcześniej uzależnili to od wykazania, że zamachy były sterowane z zewnątrz Ameryki.
02.10.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
NATO formalnie powołało się na zasadę wzajemnej obrony, zawartą w artykule 5. Traktatu Waszyngtońskiego - poinformował prasę sekretarz generalny NATO George Robertson po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady (ambasadorów) NATO.
Według Roberstona, dotychczasowe rezultaty amerykańskiego śledztwa wykazały też powiązania między siatką bin Ladena a reżimem Talibów w Afganistanie.
_ Przedstawiona informacja stanowczo wskazuje na rolę Al-Qaedy w atakach 11 września. Wiemy, że osobnicy, którzy dokonali tych ataków, są częścią światowej siatki terrorystycznej Al-Qaedy dowodzonej przez Osamę bin Ladena i jego kluczowych adiutantów, chronioną przez talibów_ - oświadczył Robertson po wtorkowej sesji Rady NATO.
Tuż po zamachach w Nowym Jorku i Waszyngtonie, członkowie NATO uznali, że artykuł 5. Traktatu może zostać wykorzystany, jeśli USA udowodnią, iż agresja pochodziła z zewnątrz. Teraz, kiedy takie dowody zostały przedstawione, usunięty zostaje tryb warunkowy i artykuł 5. wchodzi w życie. Oznacza to, że Amerykanie mogą się teraz zwracać do NATO o udzielenie konkretnej pomocy. Robertson nie powiedział, na czym taka pomoc miałaby polegać. NATO powołało się na zapis w artykule 5. po raz pierwszy w swojej 52-letniej historii.
Dowody obciążające bin Ladena przywiózł na spotkanie z zasiadającymi w Radzie stałymi przedstawicielami 19 państw członkowskich, w tym z polskim ambasadorem Andrzejem Towpikiem, specjalny wysłannik i koordynator USA do walki z terroryzmem Francis Taylor. Towarzyszyli mu zastępcy sekretarza stanu Richard Armitage i wiceminister obrony Paul Wolfowitz. Amerykanie zorganizowali podobne spotkania informacyjne we wszystkich stolicach sojuszniczych, w tym również w Warszawie.
Według Towpika, na posiedzeniu Rady NATO w Brukseli nie było żadnej informacji o najbliższych zamierzeniach Stanów Zjednoczonych, jeżeli chodzi o operację wojskową. Inni dyplomaci NATO przyznają, że uznanie przedstawionych dowodów jest równoznaczne z "zielonym światłem" sojuszników dla spodziewanej w najbliższych godzinach lub dniach amerykańskiej riposty wojskowej.
Wskazanie na Talibów rządzących w Afganistanie sugeruje, że można się spodziewać uderzenia na wybrane cele w tym kraju, zwłaszcza na potencjalne kryjówki bin Ladena i obozy szkoleniowe dla terrorystów - przyznają dyplomaci.
Z kolei bezpośrednich dowodów łączących Osamę bin Ladena z zamachami nie otrzymał jeszcze Pakistan. Takie oświadczenie podało pakistańskie MSZ po spotkaniu prezydenta Pakistanu z amerykańską ambasador.
Rzecznik ministerstwa Riaz Mohammad Khan potwierdził na konferencji prasowej, że ambasador USA w Pakistanie Wendy Chamberlain rozmawiała z prezydentem, gen. Pervezem Musharrafem o prowadzonym dochodzeniu w sprawie zamachów. (ck)(miz)