PolskaSN: sprawa Andrzeja Pęczaka wraca do sądu apelacyjnego

SN: sprawa Andrzeja Pęczaka wraca do sądu apelacyjnego

Łódzki sąd apelacyjny ma ponownie zająć się sprawą b. posła SLD Andrzeja Pęczaka dotyczącą niegospodarności w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - orzekł Sąd Najwyższy, uwzględniając kasację obrońcy b. polityka.

07.02.2013 | aktual.: 07.02.2013 15:54

Tym samym SN uchylił wyrok sądu apelacyjnego ze stycznia 2011 r., który skazał Pęczaka na trzy lata i osiem miesięcy więzienia.

- W sprawie doszło do istotnego naruszenia przepisów proceduralnych - ocenił w uzasadnieniu SN. Sąd ten podzielił m.in. argument kasacji, w którym obrońca wskazał na nie wzięcie pod uwagę przez SA wątpliwości dowodowych, które pojawiły się w sprawie już po wyroku I instancji.

SN wyjaśnił, że chodzi o oddalenie w drugiej instancji wniosku dowodowego obrony odnoszącego się do nowych - korzystnych dla Pęczaka - wyjaśnień współoskarżonego w procesie b. prezesa Funduszu. Zeznając w innej sprawie, już po wyroku I instancji dotyczącym niegospodarności w Funduszu, osoba ta miała odwołać wcześniejsze wyjaśnienia - niekorzystne dla byłego posła.

- Obowiązkiem sądu apelacyjnego było ustalenie, czy nie doszło do zachwiania podstawy orzeczenia - mówił sędzia SN Kazimierz Klugiewicz. Jak dodał, zeznania te "były bardzo ważne" w kontekście całej sprawy.

Ponadto jak argumentował broniący byłego posła mec. Maciej Rakowski, Pęczak był nieobecny na niektórych z rozpraw przed sądem okręgowym podczas przesłuchiwania jednego z kluczowych świadków. Polityk przechodził wówczas operację w szpitalu, ale sąd nie uwzględnił usprawiedliwienia i prowadził sprawę mimo jego nieobecności.

SN odnosząc się do tej kwestii, zaznaczył, że nie jest w stanie rozstrzygnąć okoliczności leczenia i prawidłowości usprawiedliwienia. Dlatego ten problem - według SN - także musi zbadać sąd II instancji.

Dopiero po rozstrzygnięciu wskazanych wątpliwości - jak mówił sędzia Klugiewicz - sąd apelacyjny powinien zdecydować, czy wydać wyrok, czy też przekazać sprawę I instancji do ponownego rozpoznania.

W styczniu 2009 r. łódzki sąd okręgowy skazał Pęczaka na karę czterech lat bezwzględnego więzienia. Prokuratura, która odwołała się od tego wyroku, domagała się dla oskarżonego sześciu lat więzienia. Od wyroku I instancji odwoływała się także obrona. Sąd apelacyjny z powodu zmiany przepisów złagodził karę Pęczakowi. W sprawie było ponad 20 oskarżonych. Spośród nich wniesienie wniosku o kasację przysługiwało jedynie Pęczakowi, który otrzymał karę bezwzględnego więzienia.

Według prokuratury w wyniku działalności oskarżonych w latach 1999-2000 Fundusz stracił ponad 42 mln zł. Zarzuty im przedstawione dotyczyły m.in. zakupu akcji Banku Częstochowa, udzielenia dwóch pożyczek na zakład utylizacji odpadów poubojowych w Zgierzu należący do rodziny "króla żelatyny" Kazimierza Grabka oraz udzielenia pożyczki i kupno akcji firmy odzieżowej Pilica w Tomaszowie Mazowieckim.

Kilka dni temu Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy decyzję sądu okręgowego, który zdecydował, że b. poseł może odbywać orzeczoną wcześniej karę trzech lat i ośmiu miesięcy więzienia. Według lokalnych mediów b. poseł miał w piątek stawić się w łódzkim areszcie. Po czwartkowym orzeczeniu SN decyzja ta przestała obowiązywać.

Sprawa dot. niegospodarności w Funduszu to nie jedyny proces b. łódzkiego barona SLD. W kwietniu 2011 r. łódzki sąd rejonowy skazał go na karę 10 tys. zł grzywny za nielegalne wypłacenie pieniędzy z jego konta bankowego zabezpieczonego przez prokuraturę. B. poseł dobrowolnie poddał się wówczas karze.

Przed sądem w Pabianicach toczy się natomiast jego proces, w którym jest on oskarżony o przyjęcie ponad 820 tys. zł korzyści majątkowych i osobistych od lobbysty Marka Dochnala i jego asystenta. Prokuratura zarzuca Pęczakowi, że jako poseł i jednocześnie szef sejmowej komisji kontroli państwowej od lutego do sierpnia 2004 r. przyjmował od nich łapówki. Pęczakowi grozi kara do 12 lat więzienia.

Przed Sądem Rejonowym w Łodzi toczy się natomiast proces, w którym Pęczak odpowiada m.in. za pomoc w oszustwie i płatnej protekcji oraz przyjęcie łapówki. Jest on oskarżony o to, że w październiku 2002 roku jako poseł przyjął od biznesmenów - braci G. ze Rzgowa - w sumie ponad 15 tys. zł w zamian za obietnicę uzyskania przez nich korzystnej decyzji administracyjnej związanej z zalegalizowaniem ich hal targowych.

Wcześniej miał też - według śledczych - wyłudzić od nich 40 tys. zł, zapewniając, że trafią one na rzecz kampanii wyborczej SLD. Prokuratura przedstawiła Pęczakowi również zarzut pomocnictwa do płatnej protekcji w związku ze sponsorowaniem łódzkiego Widzewa w latach 2002-2003 przez braci G. Kolejne zarzuty dotyczą pomocy w oszustwie. W tym procesie na ławie oskarżenia zasiada jeszcze dziewięć osób, a b. posłowi grozi kara do 10 lat więzienia.

Andrzej Pęczak był pierwszym posłem w III RP, który trafił do aresztu. Spędził w nim 25 miesięcy. Ponieważ był aresztowany w tzw. sprawie Dochnala, to ten okres nie zaliczał mu się na poczet kary zasądzonej w procesie dot. Funduszu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)