ŚwiatSmoleńscy pałkarze

Smoleńscy pałkarze

Im bliżej rocznicy katastrofy Tu-154 M, tym coraz bardziej agresywna staje się narracja tych, którzy nie chcą kultywowania pamięci ofiar smoleńskiej tragedii. Zwłaszcza upamiętnienie śp. Prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego jest dla nich śmiertelnym zagrożeniem. Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, że nasilają się manipulacje, kłamstwa i propaganda. Jednym słowem – wraca stare.

Smoleńscy pałkarze
Źródło zdjęć: © AP

08.03.2011 | aktual.: 08.03.2011 11:29

Po 10 kwietnia było nawoływanie do polsko-rosyjskiego pojednania i do zapalania zniczy na grobach żołnierzy Armii Czerwonej. Dziś jest apel Zmowy Obywatelskiej – nieformalnego stowarzyszenia „intelektualistów”, nawołującego do „zaprzestania mowy nienawiści i szacunku w debacie smoleńskiej”. Przed pogrzebem pary prezydenckiej na Wawelu były „protesty” kilkudziesięciu osób, dziś szykują się „wawelskie bojówki”. W czasie żałoby Bronisław Komorowski mówił o usunięciu Krzyża Pamięci z Krakowskiego Przedmieścia. Dziś tematem zastępczym jest jego wywód, że to on wskaże, kto będzie przyszłym premierem. Na porządku dziennym są pomówienia pod adresem śp. gen. Andrzeja Błasika, „niewyszkolonych” pilotów. Jak bumerang wraca sprawa rozmowy śp. Lecha Kaczyńskiego z Jarosławem Kaczyńskim z pokładu tupolewa. Mimo że w tej sprawie Jarosław Kaczyński składał już zeznania.

Kłamstwo? A kto się tym przejmuje

Schemat jest zawsze ten sam: pojawia się „wrzutka”, która jest komentowana przez prorządowe media (chociaż właściwsze określenie to proprezydenckie media), która staje się główną informacją. Gdy okazuje się, że jest to zwyczajne kłamstwo, pojawia się inny „news”, tak samo nieprawdziwy.

Klasycznym przykładem jest sprawa „kłótni” śp. gen. Andrzeja Błasika z dowódcą załogi Tu-154 M kpt. Arkadiuszem Protasiukiem przed wylotem do Smoleńska. „Śledczy badają nowy wątek ws. katastrofy smoleńskiej. Przed startem TU-154 miało dojść do emocjonalnej rozmowy między generałem Andrzejem Błasikiem a kpt. Arkadiuszem Protasiukiem. Dotychczas ta informacja pojawiała się nieoficjalnie. Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa potwierdził dziś, że prokuratorzy mają nagranie z kamery przemysłowej z lotniska Okęcie z 10 kwietnia 2010 r. Na nagraniu nie słychać wypowiadanych słów. Widać tylko obraz” – informował 26 lutego TVN24. Dzień później media pisały już o „awanturze”, a „Gazeta Wyborcza” znalazła nawet „naocznego świadka”.

„Jest świadek, który słyszał, jak tuż przed wylotem prezydenckiego Tu-154 dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik zwymyślał kapitana samolotu Arkadiusza Protasiuka. Awanturę słyszał chorąży BOR. Ale nie powiedział o niej prokuratorowi.[...] – Słyszał, jak między Błasikiem a Protasiukiem wybuchła ogromna kłótnia – opisuje oficer BOR, który zna relację chorążego. – Chodziło o to, że Protasiuk nie chciał lecieć, bo nie miał informacji o sytuacji pogodowej nad lotniskiem w Smoleńsku, a wiedział o pogarszających się warunkach. Generał zwymyślał go w wulgarnych słowach. Kazał mu iść do kokpitu i sam meldował prezydentowi samolot gotowy do odlotu. [Chorąży] powiedział, że wyglądało to tak, jakby ten chłopak [Protasiuk] nie chciał lecieć, jakby coś przeczuwał” – mówił rozmówca Agnieszki Kublik, Wojciecha Czuchnowskiego i Pawła Wrońskiego, autorów artykułu w „GW”.

Po tych doniesienia prokuratura przesłuchała wszystkich świadków, którzy byli obecni przed wylotem na płycie lotniska i słyszeli rozmowę śp. gen. Andrzeja Błasika z kpt. Arkadiuszem Protasiukiem. O „kłótnię” zapytaliśmy rzecznika prasowego wojskowej prokuratury płk. Zbigniewa Rzepę. – Z ubolewaniem stwierdzam, że funkcjonujące w przestrzeni medialnej relacje, dotyczące tego, co określiła Pani mianem „kłótni miedzy gen. Błasikiem a kpt. Protasiukiem”, nie opierają się na jakiejkolwiek udokumentowanej wiedzy procesowej – odpowiedział nam płk Rzepa.

Według nieoficjalnych informacji Radia Zet, żaden świadek nie potwierdził faktu „kłótni”. Sprawa przestała żyć w mediach, jednak nikt nie przeprosił rodziny gen. Błasika, widzów i czytelników za nieprawdziwe informacje. Nie ma się czemu dziwić – to niemalże klasyka działania smoleńskiej propagandy. Wystarczy przypomnieć „pijanego” gen. Błasika czy też „naciski” śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na pilotów.

Manipulacja faktami

Klasycznym przykładem „wrzutki” smoleńskich propagandzistów jest rozmowa w „GW” Agnieszki Kublik z gen. Bogusławem Packiem. Już sam tytuł jest wymowny: „Katastrofa Tu 154. Nowe fakty”.

Z rozmowy dowiadujemy się, że „już o 7 rano dowódca Tu-154 wiedział, że nie powinien lecieć do Smoleńska” i że „załoga Tu-154 10 kwietnia 2010 r. miała jednak aktualną prognozę pogody na smoleńskim lotnisku. Prognoza wojskowych służ meteorologicznych na Okęciu z godziny 7 mówiła o niskich chmurach i mgle nad lotniskiem”.

Tymczasem z oficjalnych zapisów stenogramów rozmów pracowników wieży w Smoleńsku jednoznacznie wynika, że o 8.55 czasu moskiewskiego widoczność wynosiła 4 km i było jasno.

Skąd więc informacje, że w Polsce była inna prognoza niż rzeczywista pogoda Smoleńsku? Nie wiadomo. Zupełnym skandalem jest sprawa załogi JAK-a, który przewoził dziennikarzy i który wylądował przed rządowym Tu-154 10 kwietnia w Smoleńsku.

W czerwcu wojskowa komisja uznała, że załoga zachowała się prawidłowo i wszystko było w porządku. Teraz komisja wydała diametralnie inny werdykt i skierowała zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę JAK-a. Powodem ma być lądowanie w bardzo złych warunkach i sprowadzenie zagrożenia życia na osoby będące na pokładzie samolotu.

Sprawa jest o tyle dziwna, że we wspomnianych stenogramach z wieży rosyjscy kontrolerzy wydają komendę odejścia dopiero wtedy, gdy JAK już ląduje i nie ma żadnej możliwości zaprzestania tego manewru.

Czy w takim razie chodzi o to, by wbrew faktom w polskim raporcie znalazła się wina pilotów, a lądowanie Jaka ma być dowodem pośrednim? Dowodem – jak widać – mocno wątłym, by nie powiedzieć, kompletnie nic nieznaczącym.

(...)

Dorota Kania

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)