Śmiertelny alkohol zabija w Polsce. Kolejna ofiara
W niedzielę rano zmarła 39-letnia mieszkanka Wieruszowa, która zatruła się alkoholem metylowym niewiadomego pochodzenia - podaje serwis lokalny tugazeta.pl. Wcześniej, 14 września zmarł mąż kobiety.
17.09.2012 | aktual.: 17.09.2012 08:56
Małżeństwo spożywało alkohol niewiadomego pochodzenia znajdujący się w butelce po wódce o nazwie Helsinki. W Polsce na drogach jeżdżą lotne patrole Służby Celnej, mające na celu wykryć i skonfiskować nielegalny i groźny alkohol.
Jak podaje tugazeta.pl osoby handlujące wódką w nielegalnym obrocie mogą starać się "uratować" trefny towar z opakowań ze skandynawskimi nazwami i przelewać go do innych - nawet polskich butelek.
Funkcjonariusze ostrzegają również, że skażony alkohol może znajdować się także w butelkach innych marek. "Apelujemy, by nie tylko nie kupować trunków bez banderoli i z nieznanych źródeł, ale także by nie przyjmować takich butelek nawet w formie prezentów od znajomych. To nie jedyny taki przypadek w kraju. Bądźcie ostrożni!" - ostrzega policja.
16 września 2012 r. Główny Inspektor Sanitarny wydał decyzję o wstrzymaniu na terenie całego kraju sprzedaży alkoholi o zawartości powyżej 20 % alkoholu, dostępnych w punktach sprzedaży detalicznej, hurtowej oraz w punktach gastronomicznych, pochodzących z Republiki Czeskiej. Decyzja otrzymała rygor natychmiastowej wykonalności.
Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia, w przypadku podejrzenia zatrucia alkoholem metylowym należy udać się do najbliższego szpitala lub wezwać karetkę Pogotowia Ratunkowego. Jedynie podjęcie wczesnego leczenia może uchronić osoby zatrute przed poważnymi konsekwencjami.
To oni wyprodukowali trefny alkohol?
Czeska policja aresztowała cztery osoby podejrzane o produkcję i dystrybucję alkoholu metylowego. Według oficjalnych informacji, po jego spożyciu zmarło w ostatnim tygodniu 19 osób a około 50 przebywa w stanie ciężkim w szpitalach.
Aresztowanym grozi osiem lat więzienia. Policja wraz z celnikami i służbami sanitarnymi nadal kontroluje punkty sprzedaży taniego alkoholu. Najczęściej napotkać je można w najbiedniejszych dzielnicach miast na Morawach oraz w pobliżu granicy z Polską.
Czeskie media przypominają, że już w połowie lat 90. istniał ogromny nielegalny rynek handlu z alkoholem. Podkreślają, że już wówczas władze celne i policja, choć dysponowały dowodami, nie potrafiły doprowadzić śledztw do końca za sprawą polityków.
Dziennikarka śledcza Jana Lorencowa opisuje szczegółowo minione wydarzenia na stronach portalu Parlamentnilisty.cz. Winnymi śmierci 19 ludzi są, według niej, wszystkie dotychczasowe rządy. Lorencowa twierdzi, że "pieniądze z nielegalnego handlu alkoholem strumieniem płynęły do kas partii politycznych".