ŚwiatŚmierć za zagraniczne filmy lub fryzury. Kim Dzong Un zaostrza kary

Śmierć za zagraniczne filmy lub fryzury. Kim Dzong Un zaostrza kary

Obóz pracy, a nawet śmierć za oglądanie i posiadanie zagranicznych filmów, noszenie zachodnich fryzur lub ubioru inspirowanego modą z zachodu. To nowe, zaostrzone kary, które obowiązują teraz w Korei Północnej. Komunistyczny dyktator Kim Dzong Un chce za wszelką cenę zwalczyć "Zagraniczne wpływy kulturowe" w całkiem odizolowanym od reszty świata kraju.

Kim Dzong Un zaostrza kary za oglądanie zagranicznych filmów, noszenie fryzur oraz ubiorów inspirowanych modą z Zachodu
Kim Dzong Un zaostrza kary za oglądanie zagranicznych filmów, noszenie fryzur oraz ubiorów inspirowanych modą z Zachodu
Źródło zdjęć: © PAP | WALLACE WOON

07.06.2021 17:25

Korea Północna wprowadza nowe kary. Komunistyczny przywódca kraju Kim Dzong Un zamierza na dobre pozbyć się zachodnich wpływów w całkowicie odciętym od reszty świata kraju. Jak podaje BBC, Pjongjangowi chodzi o eliminację "zagranicznych wpływów kulturowych".

Co przewidują nowe sankcje? Obejmują one np. oglądanie filmów, wyprodukowanych w Korei Południowej, Japonii i USA. Za ten "czyn" można trafić do obozu pracy. Z kolei za posiadanie tego rodzaju utworów grozi nawet kara śmierci. Brytyjska telewizja BBC powołuje się na doniesienia południowokoreańskiego serwisu Daily NK. Portal z kolei cytował relacje osób, którym udało się zbiec z państwa ogarniętego dyktatorskim reżimem.

Korea Północna. Śmierć lub obóz pracy za zagraniczne filmy, fryzury i ubiór

Kim Dzong Un każe także za noszenie fryzur ubioru inspirowanego modą z Korei Południowej. Chodzi np. o słynny K-Pop. Jak donosi Daily NK, zabronione jest także używanie slangu.

W materiale opublikowanym w poniedziałek przez BBC życie w Korei Północnej określono jako "permanentny lockdown bez internetu i mediów społecznościowych", w którym funkcjonuje jedynie kilka kanałów telewizyjnych, w 100 procentach kontrolowanych przez władzę w Pjongjangu. Za pomocą telewizji władza przekazuje społeczeństwu, czego od niego żąda.

"Kim chce się upewnić, że w dalszym ciągu będą karmieni starannie opracowaną propagandą"

Prawo, które wprowadził Kim Dzong Un, ma zapobiegać "reakcyjnej myśli". Za oglądanie zagranicznych filmów można trafić do obozu pracy na 15 lat. Z kolei za posiadanie dużej ilości takich utworów grozi kara śmierci.

"Miliony ludzi w Korei Płn. chodzą prawdopodobnie głodne, a Kim chce się upewnić, że w dalszym ciągu będą karmieni starannie opracowaną propagandą i nie zobaczą życia przedstawianego w efekciarskich produkcjach filmowych Korei Płd - czytamy w BBC.

Ponadto dyktator rozpoczął także kampanię przeciw "niesmacznemu, indywidualistycznemu i antysocjalistycznemu zachowaniu" wśród młodzieży. Zakazane są fryzury i ubrania, które nawiązują do mody panującej w Korei Południowej. Kim Dzong Un nazwał je "niebezpiecznymi truciznami".

Korea Północna zaostrza kary. Powodem m.in. pandemia?

Jak informuje południowokoreański portal Daily NK, los zesłania do obozu reedukacyjnego spotkał trójkę nastolatków, którzy mieli nosić fryzury inspirowane gwiazdami muzyki K-Pop oraz podwinięte spodnie, odsłaniające kostki.

Zdaniem zagranicznych komentatorów, przyczyn tego rodzaju zaostrzania prawa można dopatrywać się w znacznie pogorszonej sytuacji w kraju. Ma to oczywiście związek z pandemią koronawirusa, przez którą m.in. zamknięto granicę Korei Płn. z Chinami. To z kolei zmniejszyło niemalże do zera handel pomiędzy tymi krajami. W Korei Północnej doprowadziło to do zapaści gospodarczej, do której przyznał się nawet komunistyczny dyktator mówiąc, że mieszkańcy kraju "mierzą się z najgorszą sytuacją w historii".

Według anonimowych źródeł, na które z kolei powołuje się BBC, w ubiegłym roku powiększono niektóre obozy więzienne w Korei Płn.

Korea Płn. Ponad 50 proc. młodych ludzi w obozach pracy za zagraniczne filmy

Daily NK powołuje się na relacje Koreańczyków, którzy uciekli z kraju. Jednym z rozmówców portalu jest Czoi Dzong Hun, który w 2020 roku zbiegł z Korei Płn. przez granicę do Korei Płd. Jak podkreśla, "im cięższe czasy, tym surowsze stają się przepisy, prawa i kary". Jego zdaniem walka władzy w Pjongjangu z zagranicznymi filmami trwała już od początku tego stulecia, ale z czasem przybierała na sile i wprowadzano coraz ostrzejsze kary.

- Na początku skazywano na rok w obozie pracy, potem to się zmieniło w trzy lata. Obecnie ponad 50 procent młodych ludzi w obozach pracy siedzi tam za korzystanie z zagranicznych środków masowego przekazu - mówi.

Jak twierdzi rozmówca serwisu, takie zaostrzenie przepisów z punktu widzenia władzy jest skuteczne. W czasach, gdy obywatele kraju cierpią ogromny głód, wyrok obozu pracy może być dramatem dla całej rodziny.

Czoi twierdzi też, że Koreańczycy mierzą się z ogromnym poczuciem krzywdy. - Jestem załamany, że nie rozumieją tego, nawet gdy im mówię. Potrzeba kogoś, by ich obudził, uświadomił - mówił.

Korea Płn. Nastolatek bity kilka dni za to, że miał zagraniczne płyty

Z portalem rozmawiał również inny zbieg z Korei Płn., Kim Geum Hiok. Mężczyzna został zatrzymany w 2009 roku, gdy miał 16 lat. Powodem jego aresztowanie było przekazanie koledze płyt z południowokoreańską muzyką, które przeszmuglował z Chin.

Jako nastoletnie dziecko był bity przez cztery dni, nie pozwalano mu spać. Jego ojciec należał do krajowej elity i udało mu się przekupić strażników, by wypuścili Kima z więzienia. Jak zaznaczają zagraniczni komentatorzy, przy obecnie zaostrzonych przepisach byłoby to prawie niemożliwe - podobnie jak ucieczka do Korei Płd.

Zbieg z Korei Płn.: chcieliśmy wiedzieć, co dzieje się w świecie na zewnątrz

- Musieliśmy tyle ryzykować, by oglądać te filmy, ale nikt nie może zwalczyć naszej ciekawości. Chcieliśmy wiedzieć, co dzieje się na świecie - relacjonował Koreańczyk.

- Na początku nie mogłem uwierzyć (w opisy Korei Płn. - red.). Myślałem, że ludzie na Zachodzie kłamią. Wikipedia kłamie, jak mogłem w to wierzyć? (…) Więc obejrzałem wiele filmów dokumentalnych o Korei Płn., przeczytałem wiele artykułów. I wtedy zdałem sobie sprawę, że są prawdziwe, bo to, co mówili, miało sens - opowiadał Kim Geum Hiok, obecnie mieszkający w Seulu - stolicy Korei Południowej.

Źródło: bbc.com, PAP,

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)