"Śmierć Twardowskiego zamyka epokę w polskiej poezji"
Literaturoznawca i krytyk literacki prof.
Jacek Trznadel powiedział, że śmierć ks. Jana Twardowskiego zamyka pewną epokę w historii polskiej
poezji.
19.01.2006 | aktual.: 19.01.2006 07:26
Ks. Twardowski był bodaj ostatnim z tych polskich poetów, którzy debiutowali w dwudziestoleciu międzywojennym i którzy doprowadzili swoją poezję do wybitnego kształtu. Jeżeli uchodził za liryka religijnego, to nie dlatego, że był księdzem, ale ze względu na treść wierszy, która kierowała czytelnika ku metafizyce. Religijność ks. Twardowskiego wiązała się z głębokim ukochaniem życia - powiedział Trznadel.
Gdy myślę o poezji Jana Twardowskiego, przychodzi mi na myśl porównanie z innym poetą, który też był kapłanem, mianowicie z księdzem Baką, z XVII wieku, autorem "Uwag o śmierci niechybnej". Baka pisał konceptualne wiersze właściwie na jeden temat - o śmierci, która wisi nad każdym człowiekiem, przecina każde życie. Twardowski też był w pewnym sensie monotematyczny, ale skupił się na pięknie życia. Kruchość naszej egzystencji, dla Twardowskiego, tylko wzmagała jej piękno. Mawiał, że życie należy umieć cenić - wspominał Trznadel.
Według niego, pisanie wierszy, które mogą pomagać ludziom, Twardowski traktował jako posługę kapłańską. Znalazła ona zresztą bardzo szeroki odzew. Ustanowił pewnego rodzaju jedność między poetą a czytelnikami, których miał tłumy. Był jednym z nielicznych współczesnych poetów, którzy rzeczywiście zyskali szerokie grono odbiorców - zaznaczył krytyk.
Odwiedzałem go często w jego malutkim pokoiku, do którego wchodziło się po wąskich schodach koło kościoła wizytek, jak do bocianiego gniazda. Mieszkał w bardzo spartańskich warunkach. Twardowski zrealizował to, co opisał Norwid - "dopełnił" swoje życie, zrealizował się w swojej poezji. Zawsze podziwiałem jego prostotę, entuzjazm dla życia - powiedział Trznadel.