Śmierć Polaka pod lupą śledczych z Francji. Kontrola w winnicy
Kontrola warunków zakwaterowania pracowników z Polski i przestrzegania prawa pracy przez właścicieli winnicy koło Lyonu - Francuzi wszczęli dochodzenie ws. niejasnych okoliczności śmierci Polaka podczas prac przy winobraniu. W winnicy w Saint-Etienne-des-Oullieres pojawili się żandarmi i śledczy.
Dochodzenie wszczęte zostało przez prokuraturę w pobliskim mieście Villefranche-sur-Saone na wniosek Konsulatu RP w Lyonie - podaje stacja RMF FM, która jako pierwsza poinformowała o kontrowersjach związanych ze śmiercią polskiego pracownika.
Śledczy nie chcą ujawniać treści zeznań złożonych już przez właściciela winnicy, w której pracował Polak pochodzący z Grudziądza.
Przypomnijmy: polscy pracownicy twierdzą, że właściciela winnicy nie było na miejscu, kiedy Polak źle się poczuł. Zarzucają francuskiej rodzinie, że nie pomogła w szybkim wezwaniu pomocy.
"Polak umierał, Francuz powtarzał "pracować"! - opowiadali reporterowi RMF FM. Warunki w jakich przyszło im pracować i mieszkać, porównali z sytuacją w obozach pracy.
Polacy skarżyli się również, że właściciele nie zapewniają im wystarczających racji napojów, przez co w dniu, kiedy zmarł mężczyzna z Grudziądza, zabrakło dla niego wody. - W tym dniu był bardzo duży upał. W słońcu było na pewno ponad 40 stopni. Może 35. Nie było żadnego cienia. Nie było nigdzie ani zadaszenia, ani drzew - twierdzili.
W niektórych pokojach, w których zakwaterowano Polaków, nie ma okien, a w budynkach brakuje toalet i pryszniców. Pracownicy godzą się na takie warunki ze względu na wyższe niż w kraju zarobki.
Źródło: RMF FM