ŚwiatPolak zmarł podczas winobrania we francuskiej winnicy. "Pracować!"

Polak zmarł podczas winobrania we francuskiej winnicy. "Pracować!"

We francuskiej winnicy w Saint-Etienne-des-Oullieres koło Lyonu podczas pracy przy winobraniu zmarł mężczyzna z Grudziądza. Właściciela nie było wtedy na miejscu, a jego ojciec wyłączył telefon pracownikom, gdy ci próbowali wezwać pogotowie. Właścicielka twierdzi, że mężczyzna po prostu nie rozumiał, co się dzieje, a jej mąż był w winnicy i od razu zadzwonił po pomoc.

Polak zmarł podczas winobrania we francuskiej winnicy. "Pracować!"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Nałęcz-Marczyk

06.09.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Jego na polu nie było. Zanim przyjechał, mogło minąć 20 czy nawet 25 min. Trudno powiedzieć, może minęło mniej czasu. Kiedy zajechał, podniosło się larum i dopiero wtedy on zadzwonił po pogotowie - opisują w rozmowie z RMF FM moment zasłabnięcia Polaka z Grudziądza pozostali pracujący w winnicy w Saint-Etienne-des-Oullieres.

- Mój mąż był na miejscu, kiedy ta osoba znowu się źle poczuła i on od razu zadzwonił po pogotowie - twierdzi właścicielka. Kobieta inaczej niż Polacy przedstawia również rolę swojego teścia. Według Polaków mężczyzna przeszkodził im w próbie zadzwonienia na pogotowie, wyłączając telefon.

- Rozłączył połączenie dwa razy. Człowiek umierał, był już nieprzytomny - a on krzyczał do nas: "Pracować! Pracować!". Krzyczał po polsku, bo nauczył się tego słowa w naszym języku - twierdzą.

- On ma problemy ze słuchem, a do tego pewnie nie rozumiał, co do niego mówiono. Sami jesteśmy wstrząśnięci śmiercią Polaka - zapewnia w rozmowie z RMF FM właścicielka winnicy. I dodaje, że mężczyzna z Grudziądza miał cukrzycę i problemy z sercem, o czym nie wiedziała, więc w ogóle nie powinien pracować w winobraniu.

Mężczyzna nie dostał wody

Polacy skarżą się również, że właściciele nie zapewniają im wystarczającej ilości czegoś do picia, przez co w dniu, kiedy zmarł mężczyzna z Grudziądza, zabrakło dla niego wody. - W tym dniu był bardzo duży upał. W słońcu było na pewno ponad 40 stopni. Może 35. Nie było żadnego cienia. Nie było nigdzie ani zadaszenia, ani drzew - twierdzą.

Również warunki lokalowe pozostawiają wiele do życzenia. Niektóre spośród pokoi, w których śpią, nie mają okien. Jest za mało toalet, w wielu miejscach panuje brud i pleśń. Niektórzy nie zwracają na to uwagi - przyjechali tu zarobić, ponieważ są w trudnej sytuacji finansowej.

Źródło: RMF FM

francjalyonpraca za granicą
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (976)