Śmierć Otto Warmbiera. To sygnał Korei Północnej dla Trumpa?
Śmierć amerykańskiego studenta na skutek tortur północnokoreańskiego reżimu to efekt nowej sytuacji geopolitycznej i wyzwanie rzucone Ameryce - uważa w rozmowie z WP dr Nicolas Levi z Centrum Studiów Polska-Azja
20.06.2017 | aktual.: 21.06.2017 06:35
22-letni student Otto Warmbier zmarł w poniedziałek, ale jego śmierć była kwestią czasu, odkąd tydzień wcześniej został uwolniony przez reżim w Pjongjangu w stanie wegetatywnym. Władze Korei Północnej tłumaczyły to botulizmem, jednak specjaliści oraz rodzina są zdania, że Amerykanin zmarł na skutek tortur z rąk swoich oprawców. Sprawa studenta jest niemal bezprecedensowa, bo choć obywatele USA stosunkowo często są ofiarami aresztowań przez północnokoreański reżim, to na ogół są uwalniani - po długotrwałych i kosztownych negocjacjach - żywi i bez większych uszczerbków na zdrowiu. Dlaczego tak się nie stało tym razem?
- Dziś mamy inną sytuację geopolityczną. Korea Północna na przeciwko siebie ma nie do końca racjonalnego przywódcę USA, który zarzeka się, że sam rozwiąże problem koreański i wysyła pod półwysep swoje lotniskowce. W ten sposób północnokoreańskie władze wysyłają sygnał - mówi WP Nicolas Levi, znawca spraw Korei Północnej. - Trzeba pamiętać, że Koreą Północną rządzą quasi-mafijne elity i dla nich nie jest problemem zabicie obywatela innego kraju - dodaje.
Reżim w Pjongjangu przetrzymuje jeszcze trzech innych obywateli Ameryki - wszyscy są pochodzenia koreańskiego. Jeden z nich, Kim Dong Chul, jest więziony od października 2015 roku za rzekome szpiegostwo. Dwóch innych, Tony Kim i Kim-Hak-Song, aresztowani w kwietniu i maju tego roku, przybyli do Pjongjangu by wykładać na miejscowej uczelni. Obaj zostali oskarżeni o działalność wywrotową przeciw północnokoreańskim władzom.
Zwykle reżim traktuje przetrzymywanych cudzoziemców jako kartę przetargową. Jak mówi Levi, negocjacje są trudne, ale ich rozwiązanie sprowadza się do pytań "kiedy?" i "za ile?". Ale to, jaki spotka ich los zależy od reakcji Waszyngtonu i wpływu, jaki sprawa Warmbiera będzie miała na turystykę.
- Korea Północna zawsze gra z ogniem i bada granice do której może się posunąć. Dlatego teraz będą czekać, jak odpowie Ameryka i będą sprawdzać, czy ucierpi na tym ruch turystyczny - mówi ekspert.
Jak zaznacza, choć ofiarami reżimu padają zwykle obywatele USA, to wyprawy do Korei są niebezpieczne dla wszystkich. Oficjalnym powodem zatrzymania Warmbiera była rzekoma kradzież propagandowego plakatu. Inni obcokrajowcy w Pjongjangu byli zatrzymywani m.in. za posiadanie Biblii.
- Sam będąc tam miałem wiele nieprzyjemności po tym, jak zrobiłem zdjęcie plakatowi z Kim Dzong Ilem. Ponieważ w kadrze jego postać zmieściła się tylko do połowy, musiałem odbyć z tego powodu rozmowy z wieloma ludźmi - opowiada Levi. - Prawda jest taka, że do Korei Północnej łatwo jest dotrzeć, ale z powrotem jest już większy problem - dodaje.