Śmierć księżnej Diany nie była przypadkiem?
Wraz z trwającym w Wielkiej Brytanii śledztwem w sprawie śmierci księżnej Diany, pojawiają się coraz to nowe rewelacje dotyczące paryskiego wypadku samochodowego z roku 1997, w którym zginęła księżna. Jedna z niedzielnych gazet zamieszcza opowieść kobiety, naocznego świadka, zdaniem której za wypadek odpowiada nigdy nie odnaleziony kierowca fiata uno.
18.01.2004 | aktual.: 18.01.2004 15:22
Wersja z białym fiatem, który miał doprowadzić do tego, że pędzący mercedes księżny i jej bliskiego przyjaciela Dodiego al- Fayeda roztrzaskał się przy wjeździe do tunelu, bardzo odpowiada zwolennikom teorii, zgodnie z którą śmierć Diany, rozwiedzionej z następcą brytyjskiego trony księciem Karolem, to wynik spisku.
33-letnia mieszkanka Paryża Souad Mouffakir jechała razem z mężem trasą nad Sekwaną w ten sam wieczór, co Diana i al-Fayed. W niedzielnym tygodniku "The People" twierdzi stanowczo, że widziała na sąsiednim pasie fiata uno. Kierowca nadjechał szybko, a następnie zwolnił i zrównał się z samochodem pary. Zachowywał się dziwnie, a jego twarzy pani Muoffakir - jak powiedziała - "nigdy nie zapomni".
"Bałam się. Jechał tylko kilka centymetrów od nas. Byłam przerażona" - powiedziała. Opisuje kierowcę jako niskiego szatyna, w typie śródziemnomorskim, mniej więcej trzydziestoletniego, o matowej skórze. "Ledwie wystawał ponad kierownicę" - opowiada kobieta w "The People". "Sprawiał wrażenie, że jest czymś bardzo przejęty" - wyjaśnia.
W pewnym momencie jej mąż dodał gazu i wyprzedził fiata. Po chwili para usłyszała za sobą pisk opon i odgłos wypadku. Kobieta twierdzi, że widziała, że kierowca mercedesa stracił panowanie nad kierownicą, usiłując wyminąć fiata. Sugeruje, że tajemniczy trzydziestolatek doprowadził do tragedii, a potem się ulotnił.
Opowieść ta wzbudziła tym większe zainteresowanie, że pani Mouffakir zachowywała ją dla siebie przez sześć lat, a także dlatego, że jej były mąż - rozwiedli się trzy lata temu - opowiada zupełnie inną wersję. Otóż twierdzi on, że na drodze nie było żadnego białego fiata, ani innego samochodu, a za śmiercią księżny nie kryje się spisek.
"Jestem całkowicie przekonany że to był tragiczny, ale zwykły wypadek" - powiedział w czwartek dziennikowi "Daily Mail".
Sześcioletnie milczenie kobieta uzasadnia obawą o swoje życie. "Byłam pewna, że mnie zabiją" - tłumaczy. Teraz zabrała głos, bo - jak powiedziała - "była zdegustowana kłamstwami jej męża Mohameda".
Policja potwierdziła, że mercedes przed wypadkiem otarł się o białego fiata, jednak ani auta, ani kierowcy nie odnaleziono. Francuskie śledztwo w sprawie wypadku zakończyło się konkluzją, że odpowiedzialność za niego ponosi kierowca mercedesa, który prowadził za szybko, a przed jazdą pił alkohol.