PolskaŚmieciowe dylematy - dlaczego woda, a nie osoby czy powierzchnia lokalu?

Śmieciowe dylematy - dlaczego woda, a nie osoby czy powierzchnia lokalu?

Uchwalenie przez szczecińskich radnych opłat za śmieci liczonych od ilości zużycia wody przez gospodarstwa domowe wydają się być naruszeniem zasady równego traktowania obywateli wobec obowiązującego prawa. Wśród radnych miasta i prezydenta Szczecina zanika kryterium obiektywizmu, a przy rozpatrywaniu bardzo ważnych dla mieszkańców spraw górę biorą partyjne intuicje, wrażenia i mniemania - pisze w felietonie przesłanym do Wirtualnej Polski Ireneusz Kwiatkowski.

Śmieciowe dylematy - dlaczego woda, a nie osoby czy powierzchnia lokalu?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

24.04.2013 | aktual.: 24.04.2013 12:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Publikacja przez Wirtualną Polskę w dniu 8 kwietnia mojego felietonu "Woda - wątpliwy sposób na rachunek za śmieci" wywołała spore zainteresowanie internautów i brak reakcji radnych oraz prezydenta Szczecina. Mieszkańcy Szczecina przesłali mi e-maile z podziękowaniami za trafne spostrzeżenia dotyczące dyskryminacji emerytów, rencistów i bezrobotnych. Ich zdaniem, ważne było również ujawnienie rażąco wysokich podwyżek opłat śmieciowych od 1 lipca, w porównaniu do obowiązujących wcześniej. Niektórzy internauci mieli wątpliwości co do przedstawienia przeze mnie tezy, że przyjęcie miernika zużycia wody do obliczania opłat za śmieci dyskryminuje emerytów, rencistów i bezrobotnych. Te właśnie przesłanki, niejako echo za i przeciw tezom felietonu, skłoniły mnie do udzielenia wszystkim publicznej odpowiedzi.

Główne pytanie należy postawić, czy moja teza o dyskryminacji emerytów, rencistów i bezrobotnych jest prawdziwa, przy przyjęciu miernika ilości zużytej wody jako podstawy do obliczania opłat za śmieci? Uzasadniając tę tezę stwierdziłem, że osoby pracujące nie zużywają wody przez 8 do 10 godzin dziennie , i że niezależnie od żadnych innych uwarunkowań grupa seniorów i bezrobotnych, tylko z tego tytułu zużywa od połowy do jednej trzeciej wody więcej, niż osoby pracujące.

To naruszenie zasady równego traktowania obywateli wobec obowiązującego prawa

To oszacowanie wynika z przyjętych do wyliczenia danych. Pochodzą one z załącznika do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 14 stycznia 2002 r. w sprawie określenia przeciętnych norm zużycia wody. Przyjąłem średnie miesięczne zużycie wody na 1 mieszkańca jako 4,2 m3 sześciennego miesięcznie /z wyliczenia (3,0 +5,4) : 2/. Normy zużycia wody przez osoby zatrudnionej w zakładach pracy z prysznicem 1,5 m3, a dla osoby zatrudnionej w zakładzie bez prysznica 0,45 m3 , dla osób zatrudnionych w sklepach w zależności od branży wynoszą od 0,45 do 3,0 m3 (średnio 1,95 m3 ), a dla pracowników cywilnych wojska, zawodowych wojskowych (zimna i ciepła woda) 1,5 m3 . Dla dzieci w szkołach i studentów normy przewidują zużycie wody od 0,45 do 0,8 m3 , a dla dzieci w przedszkolach 1,0 m3, i dzieci w żłobkach 3,9 m3.

Jak widać, z danych liczbowych o normach zużycia wody, ta hipotetyczna dyskryminacja seniorów i bezrobotnych, w porównaniu do osób pracujących, jest oczywista, przy systemie rozliczania opłat za śmieci w zależności od ilości zużytej wody w gospodarstwach domowych. Z prostego wyliczenia wynika, że w skali roku różnica pomiędzy normatywnym zużyciem wody wynosi od 5,4 m3 do 23,4 m3 dla jedno osobowego gospodarstwa i od 10,8 do 46,8 m3 dla bezdzietnego dwuosobowego gospodarstwa osób pracujących, w porównaniu do analogicznych gospodarstw domowych seniorów i bezrobotnych.

W przeliczeniu na złotówki dla rodziny dwuosobowej pracującej roczna opłata za śmieci może być niższa niż dla rodzin emerytów, rencistów i bezrobotnych, od 56,05 zł dla segregowanych i 72,90 zł dla niesegregowanych i od 242,89 zł dla segregowanych i 315,90 zł dla niesegregowanych. Różnice te pogłębia zużycie wody przez dzieci w żłobkach, szkołach i na uczelniach. Przedstawione dane liczbowe, ilościowe i wartościowe w sposób jasny i oczywisty ujawniają i w pełni potwierdzają tezę o dyskryminacji przez radnych oraz prezydenta Szczecina, dużej grupy społecznej, bo prawie stutysięcznej, stanowiącej około 25 proc. mieszkańców Szczecina.

Z tego przynajmniej względu, uchwalenie przez szczecińskich radnych opłat za śmieci liczonych od ilości zużycia wody przez gospodarstwa domowe wydają się być naruszeniem zasady równego traktowania obywateli wobec obowiązującego prawa. Tym bardziej jest to kuriozalna decyzja radnych, bo w ankiecie z konsultacji społecznych za tą formą opłat opowiedziało się zaledwie 21,95 proc. szczecinian, w przeciwieństwie liczby głosów oddanych na opłaty uzależnione od liczby mieszkańców gospodarstwa domowego 60,45 proc szczecinian, czy na podstawę do opłat za śmieci liczoną od powierzchni lokalu mieszkalnego 17,6 proc. głosów. Nasuwa się pytanie dlaczego radni dokonali takiego, a nie innego miernika opłat za śmieci? Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba wrócić do obrad sesji miejskiej rady Szczecina w dniu 19 listopada 2012 roku.

Dyskusja radnych była przykładem spiskowego myślenia

Na podstawie oceny udostępnionego przez Biuro Rady protokołu tej sesji, trudno doszukać się merytorycznego uzasadnienia radnych dla przyjęcia zużycia wody, jako podstawy do naliczania opłaty za śmieci z gospodarstw domowych. Z analizy dyskusji na tej sesji można dojść do wniosku, że właściwie bez rzeczowego uzasadnienia za wprowadzeniem miernika zużycia wody jako podstawy do opłaty za śmieci opowiedzieli się radni PiS, SLD i Szczecin dla pokoleń. Przeciw tej propozycji, za podstawą liczoną od ilości osób zamieszkałych w gospodarstwach domowych, w miarę rzeczowo wypowiadali się radni PO.

Dyskusja radnych z udziałem prezydenta i urzędników miejskich była, w mojej ocenie, raczej przykładem spiskowego myślenia niż poszukiwania i rozwiązania skomplikowanych związków przyczyno-skutkowych pomiędzy wyborem podstawy do opłaty za śmieci jednej z trzech przygotowanych przez prezydenta wersji. Wyboru wersji z możliwością, z jednej strony, prostego, łatwego i zrozumiałego dla obywateli systemu opłat nie dyskryminującego żadnej z grup społecznych, z drugiej zaś strony, wyznaczającą górną granicę wzrostu opłat za śmieci w 2013 roku i w latach następnych z wartościami średnich i medianami dla każdej z podstaw ustalonych przez ustawę.

Z rachunku ekonomicznego jaki został przedstawiony radnym w postaci slajdów, brak jest danych porównywalnych z rzeczywistego wykonania dla lat 2010 do 2012, podstawy do opłat za śmieci - zużycia wody, liczby ludności Szczecina, czy powierzchni użytkowej gospodarstw domowych. Zabrakło też rzeczowego wyjaśnienia dlaczego odstąpiono od obecnej i wcześniejszej wieloletniej praktyki obliczania opłat za śmieci przypadających na osobę zamieszkałą w gospodarstwie domowym pomimo, że za tą metodą opowiedziało się ponad 60 proc. ankietowanych w konsultacjach społecznych. Pozostaje odpowiedzieć na pytanie dlaczego za podstawę do obliczania opłaty za śmieci nie przyjęto liczby osób zamieszkałych w gospodarstwie domowym czy powierzchni lokalu mieszkalnego? Przeciw podstawie do opłat za śmieci opartej na liczbie osób zamieszkałych w gospodarstwie domowym głównym argumentem jest trudność w ustaleniu rzeczywistej liczby mieszkańców gospodarstwa domowego. Wynikające z tego faktu konsekwencje mogą powodować zaniżanie opłat za
śmieci w jednych gospodarstwach domowych, przy deklarowaniu przez nie mniejszej liczy mieszkańców od faktycznej, co skutkuje przerzucaniem tego ciężaru opłat, na gospodarstwa deklarujące rzeczywistą ilość osób w nich zamieszkałych. Argument ten staje się w miarę bardziej racjonalny niż obecnie od 2014 roku.

Od 1 stycznia 2014 roku zniesiony będzie obowiązek meldunkowy, co uniemożliwi jakąkolwiek kontrolę deklarowanych ilości osób przez gospodarstwa domowe. Druga, odrzucona przez radnych Szczecina metoda obliczania opłat za śmieci, jako iloczyn powierzchni lokalu mieszkalnego i ustalonej przez radnych stawki dla metra kwadratowego powierzchni lokalu mieszkalnego, bo zdaniem prezydenta, "jest najmniej akceptowalna społecznie".

Górę biorą partyjne intuicje, wrażenia i mniemania

Warto przypomnieć, że różnica głosów mieszkańców Szczecina w ankiecie dotyczącej wyboru metody opłat za śmieci, pomiędzy metodami zużycia wody, a powierzchnią lokalu mieszkalnego, wynosi zaledwie 4,35 proc., a więc ma bardzo niski poziom istotności. Poza tym często podnosi się argument, że przecież metry kwadratowe mieszkania nie generują śmieci. Argument słuszny, ale przecież zużycie wody również nie generuje śmieci, a zdaniem radnych klubów PiS, SLD i Szczecin dla pokoleń jest to najbardziej sprawiedliwa metoda dla mieszkańców. Jest to ocena fałszywa, bo przecież jak wykazałem wcześniej dyskryminuje emerytów, rencistów i bezrobotnych, co stanowi populację ok. 25 proc. mieszkańców Szczecina.

Jak widać wśród radnych miasta i prezydenta Szczecina zanika kryterium obiektywizmu, a przy rozpatrywaniu bardzo ważnych dla mieszkańców spraw górę biorą partyjne intuicje, wrażenia i mniemania. Trudno w takiej atmosferze rzeczowo odnieść się do słabo udokumentowanego rachunku ekonomicznego dla każdej z proponowanych przez prezydenta wersji opłat za śmieci.

Opinie tę potwierdzają, niestety bez głosu sprzeciwu radnych, zdumiewające i budzące oczywiste wątpliwości, koszty nowego systemu gospodarki śmieciami w Szczecinie. Z kalkulacji kosztów obsługi systemu wynika, że planowane koszty osobowe aż 40 etatów dla urzędników zajmujących się nowymi zadaniami gminy w zakresie gospodarki śmieciami komunalnymi, z rocznymi kosztami pośrednimi obsługi systemu zamknęły się w kwocie 4,7 milionów złotych w 2013. Kwota ta podwyższa o 0,40 zł każdą opłatę za śmieci liczoną od zużycia metra sześciennego wody przez gospodarstwo domowe.

Dokumentacja przygotowana przez prezydenta Szczecina uzasadniająca trzy projekty opłat za śmieci nie zawiera żadnego odniesienia się do nagłego wielokrotnego wzrostu tych opłat od 1 lipca. W uzasadnienia tych projektów, ani w dyskusji radnych nie ma żadnych ocen o tym, w jaki sposób podwyżki te wpłyną na budżety rodzin, w szczególności gospodarstw domowych o niskich dochodach. Brakuje również propozycji dotyczących określenia zasad pomocy najsłabszym gospodarstwom domowym.

Podobnie, jak nie dostrzeżono dyskryminacji emerytów, rencistów i bezrobotnych przy uchwalaniu zużycia wody w gospodarstwach domowych, jako podstawy do opłat za śmieci, pominięto albo zapomniano również o uchwaleniu metod i środków osłonowych dla gospodarstw domowych o najniższych dochodach. Nie tylko, że w gospodarce odpadami komunalnymi pojawił się nowy obligatoryjny pośrednik - gmina, to na dodatek jest to z niewiadomych względów pośrednik wielokrotnie droższy dla mieszkańców od wcześniejszych opłat ich za śmieci.

Jest jeszcze trochę czasu do skorygowania złych dotychczasowych decyzji prezydenta i radnych Szczecina w sprawie nowych zasad i opłat za gospodarkę śmieciową w mieście. Warto na drugie półrocze, moim zdaniem, zmienić uchwałę rady i zamiast metody liczenia opłat za śmieci od ilości zużytej wody przez gospodarstwa domowe, przyjąć metodę od ilości osób deklarowanych przez mieszkańców w gospodarstwie domowym. W tym czasie przez sześć miesięcy przygotować rachunek ekonomiczny i kalkulacje nowych stawek dla metody liczenia opłat za śmieci od powierzchni lokalu mieszkalnego.

Nowa skala opłat powinna uwzględniać fakt, że metry kwadratowe nie produkują śmieci, ale poprzez zastosowanie wieloczynnikowej kalkulacji i w jej wyniku np. regresywnej skali opłat dla poszczególnych przedziałów powierzchni lokali mieszkalnych, powinna zlikwidować do minimum obawy osób posiadających duże lokale mieszkalne, o to, że dotykają ich bardziej niesprawiedliwe opłaty za śmieci od osób mieszkających w lokalach o mniejszej powierzchni.

Poza tym w trybie pilnym radni i prezydent miasta powinni odpowiedzieć na pytanie, czy mieszkańcy Szczecina udźwigną w swoich budżetach rodzinnych ciężar wielokrotnych od 2 do 4 razy większych kosztów z tytułu opłat za śmieci? Co będzie z budżetem miasta jeżeli planowana w kalkulacji przychodów ściągalność opłat z 83,5 proc. spadnie do 60 albo jeszcze mniej? Dlatego warto te kwestie rozważyć i jeszcze jest czas, aby radni i prezydent uchwali zasady osłonowe dla gospodarstw domowych o najniższych dochodach. Dla tych gospodarstw domowych, które mimo najlepszej woli nie będą w stanie płacić, za nowe nawet kilkakrotnie wyższe niż dotychczas wydatki za śmieci.

Warto aby radni i prezydent miasta wycofali się z drogi prowadzącej donikąd, choć być może przyjęta metoda, cennik za śmieci i kalkulacja przychodów zadowalają radnych z klubów PiS, SLD i Szczecin dla pokoleń, bo głosowali za tymi rozwiązaniami, ale jak widać rozwiązania te obciążone są bardzo istotnymi, a nawet kardynalnymi błędami. Radni i prezydent Szczecina mają, w mojej ocenie, możliwość zrewidowania swojej wizji racji większości, aby nie sprawdziło się porzekadło "Polak mądry, po szkodzie".

Dla Wirtualnej Polski, Ireneusz Kwiatkowski

Doc. dr Ireneusz Kwiatkowski, Katedra Finansów i Rachunkowości w Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu w Szczecinie.

Masz pomysł na ciekawy artykuł? Chcesz opublikować własny felieton? ** Zamieścimy Twój tekst w naszym serwisie!

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Komentarze (145)