Służby specjalne PRL wyłudzały spadki?
Śledztwo w sprawie wyłudzania spadków z
zagranicy w latach 80. przez oddział "Y" wojskowych służb
specjalnych PRL wszczął pion śledczy IPN. Nawet jeśli pieniądze
szły na cele służbowe, można mówić o przestępstwie oszustwa i
przekroczenia uprawnień - powiedział prokurator IPN Adam Sidor.
W listopadzie 2006 r. szef komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych Sławomir Cenckiewicz ujawnił, że tajny oddział "Y" II oddziału Sztabu Generalnego WP przez podstawionych agentów przejmował majątki po osobach bezpotomnie zmarłych na Zachodzie. Według Cenckiewicza, robiono to wspólnie z wydziałem spadków MSZ i z pomocą placówek dyplomatycznych PRL. Wywiad wojskowy dostarczał fałszywych świadków i spreparowane dokumenty świadczące rzekomo o koligacjach między zmarłymi na Zachodzie a wytypowaną agenturą, dzięki czemu zagraniczne sądy przyznawały agentom spadki. Przedmiotem tych operacji byli dawni obywatele RP, również pochodzenia żydowskiego.
W programie "Misja specjalna" TVP 1 ujawniono wtedy historię przejęcia majątku po Arie Lipszycu z Kanady przez agenta o kryptonim "Laufer". Od 1986 r. oddział "Y" prowadził akcję, sfinalizowaną na przełomie 1990 i 1991 r. Według TVP, dzięki "Lauferowi" i jego oficerowi prowadzącemu płk. Konstantemu Malejczykowi (w latach 1994-1996 był on szefem WSI - PAP), wywiad przejął 15 proc. majątku, czyli około 200 tys. dolarów. "Laufer" miał dostać 7 tys.; reszta poszła do kasy służby. Podobną operację przeprowadzono w Szwajcarii. "Były to przestępcze wyłudzenia, a w świetle ustawy o IPN zbrodnie komunistyczne" - oceniał Cenckiewicz.
Według Cenckiewicza, oddział "Y" dokonywał wielu przestępstw; jego dziełem miała być m.in. afera FOZZ.
Malejczyk powiedział, że "jako szeregowy funkcjonariusz wskazał tylko określoną osobę, o co go poproszono". Nie wiem, kto to organizował; ja w tej operacji nie uczestniczyłem - dodał. Zaprzeczył też, by prowadził "Laufera".
Prok. Sidor z warszawskiego IPN potwierdził informacje tygodnika "Wprost" o wszczęciu śledztwa w całej sprawie - co nastąpiło w grudniu 2006 r.
Prok. Sidor ujawnił, że pierwszy dokument wskazujący na możliwość przestępstwa odkryto w IPN podczas badań naukowych. Dokument ten wskazuje, że pieniądze uzyskiwane w ten sposób szły na służbowe cele wywiadu - dodał Sidor._ Nawet jeśli tak było, można mówić o przestępstwie oszustwa i przekroczenia uprawnień, bo nikomu nie wolno nielegalnie przejmować spadków, przy wykorzystaniu sfałszowanej dokumentacji_ - oświadczył. Dodał, że nie jest na razie znana skala procederu.
Sidor poinformował, że z MSZ otrzymano już dokumenty potwierdzające realizację spadku po Lipszycu; teraz będzie wyjaśniana rola służb w tej sprawie. Śledczy zwrócą się też do komisji likwidacyjnej WSI o odpowiednie akta. Prokurator na razie nie chciał przesądzać, komu i czy mogą być postawione zarzuty w śledztwie, które toczy się na razie "w sprawie". Według Sidora, śledztwo może być długotrwałe.
Śledztwo prowadzi IPN jako właściwy do ścigania zbrodni komunistycznych, jakimi są nieprzedawniające się na normalnych zasadach sprzeczne z prawem czyny ludzi aparatu władzy PRL.
Gen. Malejczyk jest podejrzany o korupcyjne przekroczenie obowiązków służbowych w innym śledztwie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie - w sprawie nielegalnego handlu bronią w latach 90. przez członków kierownictwa WSI. Jemu i innemu b. szefowi WSI z lat 1996-1997 kontradm. Kazimierzowi Głowackiemu, grozi do 10 lat więzienia.