Służby chciały rządzić NFZ?
Prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie
spisku oficerów ABW przeciwko Michałowi Kamińskiemu, byłemu
wiceszefowi NFZ. Równocześnie do sądu trafił akt oskarżenia
przeciwko niemu w sprawie o łapówkę - pisze "Rzeczpospolita".
24.05.2006 | aktual.: 24.05.2006 06:28
Jak ustaliła gazeta, śledztwo w sprawie spisku ABW wszczyna Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga. Takie polecenie dostała z Biura Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej.
Informację o śledztwie potwierdza prokurator Bogdan Święczkowski, dyrektor Biura. Renata Mazura, rzecznik prokuratury Warszawa Praga zapewnia, że śledztwo zostanie wszczęte jeszcze w tym tygodniu.
Sprawa spisku ABW zaczęła się od aresztowania w listopadzie 2005 r. Michała Kamińskiego, ówczesnego wiceszefa NFZ. Kamiński odpowiadał w NFZ za politykę lekową. Przez ponad rok podsłuchiwała go Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która prowadziła śledztwo pod nadzorem Wydziału Przestępczości Zorganizowanej warszawskiej prokuratury.
Śledczy zarzucili Kamińskiemu, że przyjął łapówkę w wysokości 700 zł. Tyle właśnie kosztowała kolacja, za którą Kamiński kazał zapłacić Pawłowi R., ówczesnemu dyrektorowi warszawskiego biura firmy farmaceutycznej Jelfa. Prokuratorzy zarzucili też Kamińskiemu, że w zamian za opłacenie kolacji obiecał Pawłowi R. pomóc w zatrudnieniu w NFZ.
Do tej pory ani warszawska prokuratura, ani ABW nie wpadły jednak na trop afery korupcyjnej. Jedyne, co udało się zdobyć ABW, to podsłuchy rozmowy o posiłku opłaconym przez Pawła R. W kwietniu Kamiński napisał list do Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości. Twierdził, że padł ofiarą zmowy pracowników NFZ powiązanych z ABW. Opisał przypadek Marka M., który pracował w Departamencie Leków NFZ. Według Kamińskiego urzędnik został tam zatrudniony dzięki protekcji oficerów ABW.
Kamiński w liście do Ziobry twierdził, że nie tylko Marek M. był powiązany ze służbami. Wskazał inne powiązania, np. Włodzimierza O., byłego dyrektora gabinetu prezesa NFZ. Kamiński powołał się na informacje od byłego prezesa NFZ Lesława Abramowicza. To on zdradził, że Włodzimierz O. i Arsalan A. (były dyrektor Departamentu Gospodarki Lekami) preparowali dokumenty dla ABW przeciwko Kamińskiemu. Kamiński uważa, że tym dwóm dyrektorom NFZ zależało na usunięciu go z Funduszu, bo przeszkodził różnym grupom interesów czerpiącym ogromne korzyści z obrotu lekami.
Decyzję o tym, za które farmaceutyki NFZ będzie płacił, podejmowali podwładni Kamińskiego. Według byłego wiceprezesa ceny leków były zawyżane lub ustalane na niejasnych zasadach, a związane to było z lobbingiem na rzecz konkretnych firm farmaceutycznych. Dlatego postanowił zwolnić między innymi Arsalana A. _ Niestety, ci, których zwolniłem, okazali się rezydentami ABW lub osobami z nimi współpracującymi_- twierdzi Kamiński.
Po liście Kamińskiego oskarżyciele z Prokuratury Krajowej zbadali akta śledztwa przeciwko niemu. Polecili wszcząć śledztwo w sprawie domniemanego spisku urzędników NFZ powiązanych z ABW. Sprawę badają śledczy z Prokuratury Okręgowej na warszawskiej Pradze. Tymczasem ich koledzy z drugiej warszawskiej Prokuratury Okręgowej zdążyli już wysłać do sądu akt oskarżenia przeciwko Kamińskiemu.
Śledczy, którzy rozpracowywali byłego wiceprezesa NFZ, nie chcieli komentować decyzji o wszczęciu nowego śledztwa. Nieoficjalnie przyznają, że podważa ono ich ustalenia i stawia pod znakiem zapytania wiarygodność przygotowanego przez nich aktu oskarżenia.(PAP)