Słowik: Policjanci na specjalnych prawach, czyli skandaliczny wyrok w głośnej sprawie [OPINIA]

Antyterroryści, którzy przez kilka godzin katowali przypadkowego człowieka, nie trafią do więzienia. Sąd uznał, że skoro byli wcześniej niekarani, nie należy traktować ich zbyt surowo.

 Antyterroryści, którzy katowali przypadkowego człowieka, nie trafią do więzienia (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © East News, PAP, Policja
Patryk Słowik

Sprawa dotyczy wydarzenia z czerwca 2012 r. Właśnie zakończyła się przed poznańskim sądem okręgowym. Jej szczegóły opisywał Piotr Żytnicki z "Gazety Wyborczej".

Dla mnie właśnie to postępowanie było papierkiem lakmusowym podejścia organów państwa do obywatela. I ciężko mi zrozumieć sytuację, w której do więzienia nie trafiają ludzie, którzy powinni obywateli chronić, a nad obywatelem brutalnie się znęcali. Na dodatek obywatelem niewinnym, przypadkowym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kontrole przy granicy z Niemcami. Straż Graniczna pokazała nagranie

Koszmarne przesłuchanie

Wydarzenia z 2012 r. zbulwersowały opinię publiczną. Było bowiem tak, że pewnego czerwcowego dnia na Starym Rynku w Poznaniu imprezowali w cywilu antyterroryści. Zostali zaatakowani przez inną imprezującą grupę, która funkcjonariuszy pobiła. Dla policji sprawą honorową stało się to, by złapać przestępców i pomścić krzywdę kolegów.

Jeden z uczestniczących w bójce funkcjonariuszy wytypował mężczyznę, który jego zdaniem w całym zdarzeniu uczestniczył. 18 czerwca 2012 r. człowiek ten został zatrzymany. "Gazeta Wyborcza" relacjonowała, jak wyglądało to zatrzymanie. Pierwsza sekunda: cios w twarz. Druga: kajdanki. Trzecia: kopanie po całym ciele.

Wtedy próba przesłuchania: "przyznaj się". Nie przyznał się, więc mężczyzna trafia do radiowozu. A tam jest dalej okładany, a także rażony paralizatorem po całym ciele. - Byłem skuty tak mocno, że puchły mi palce. Gdy razili paralizatorem, metalowe kajdanki paliły mi skórę. Mdlałem - cytuje zeznania zatrzymanego przed sądem "Gazeta Wyborcza".

Antyterroryści z radiowozu do komendy ciągnęli mężczyznę po bruku. A na terenie komendy kolejne bicie. "Zdarli koszulkę i wycierali nią krew. Miał rozciętą głowę. Padał i mdlał z bólu. Wtedy cucili go wodą. Do niczego się nie przyznał" - wskazuje red. Żytnicki.

Dzień później mężczyzna, jak gdyby nigdy nic, zostaje wypuszczony do domu. Okazuje się, że funkcjonariusz, który go wskazał, pomylił się. Skatowano człowieka w odwecie za czyn, z którym nie miał nic wspólnego.

Pozytywnie rokują

Zatrzymany mężczyzna nie odpuścił, zgłosił sprawę. Ruszyła więc cała maszyna państwa. Prokuratura najpierw sprawę umorzyła, ale sąd - reagując na zażalenie - nakazał ją prowadzić dalej. Ostatecznie do sądu trafił akt oskarżenia. Co istotne, piątka funkcjonariuszy nie współpracowała ani z prokuraturą, ani w sądzie. Wybrali milczenie.

Sąd skazał policjantów na rok pozbawienia wolności. Bez zawieszenia. I wtedy stał się cud: jeden z antyterrorystów zaczął mówić. Opisał, który kolega raził zatrzymanego paralizatorem, kto miał jaki udział w nielegalnej akcji.

Sąd drugiej instancji więc wyrok uchylił, uznając, że trzeba te okoliczności wziąć pod uwagę. Tak wzięto, że skazanych zostało już tylko czterech antyterrorystów. Ale nie na odsiadkę, tylko na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.

"Dwóch policjantów dostało pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, dwóch pozostałych - siedem miesięcy w zawieszeniu na trzy lata" - podawał red. Żytnicki, relacjonujący proces.

Sąd uznał, że mężczyźni byli wcześniej niekarani, więc można postawić "pozytywną prognozę kryminologiczną".

Istnieje też prawdopodobieństwo - tu już moja wstawka - że funkcjonariusze już nigdy nikogo nie skatują na komendzie, bo w międzyczasie przeszli na emeryturę, więc mogliby w policyjnym budynku nie czuć się już aż tak swobodnie.

Wyrok sądu pierwszej instancji właśnie zatwierdził sąd drugiej instancji. Czyli mamy ostateczne rozstrzygnięcie: za skatowanie przypadkowego człowieka, w odwecie za krzywdę ludzi z własnej formacji, antyterroryści nie pójdą do więzienia.

Pomylenie ról

Skrajnie rzadko oburzam się na zbyt niskie wyroki. Gdy ludzie piszą, że 15 lat więzienia za zabójstwo to mało albo osiem lat za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, staram się przekonywać, że ani osiem, ani 15 lat to nie jest mało. I że naprawdę wymiar kary w Polsce może być inny od "grzywna albo dożywocie".

To ten przypadek, gdy się oburzam. Mamy bowiem do czynienia z przypadkiem, gdy ludzie mający chronić obywateli, obywatela torturowali. To samo w sobie, niezależnie od okoliczności, zasługuje na potępienie.

Ale idziemy w tej sprawie dalej - torturowano obywatela, który nie popełnił przestępstwa, które policjanci mu przypisali na podstawie błędnej opinii jednego z kolegów. W efekcie człowiek, którego policja ma na co dzień chronić, został potraktowany jak w najgorszej katowni ze słusznie minionych czasów.

Możemy iść jeszcze dalej: policjanci nie chcieli współpracować. Nie wyjaśnili ani prokuraturze, ani sądowi okoliczności zdarzenia, nie wskazali, kto pełnił rolę kierowniczą, a kto po prostu nie przeciwdziałał łamaniu prawa. Ba, linia obrony opierała się m.in. na twierdzeniu byłego szefa, który sugerował, że skatowany mężczyzna nie został nawet draśnięty przez funkcjonariuszy i że pewnie ktoś inny go pobił, a teraz zrzuca niesłusznie winę na policję.

Warto zadać sobie pytanie: czy gdyby ktokolwiek z nas skrzyknął grono kolegów, godzinami tłukł niewinnego człowieka, a także wyciągnął paralizator i stosował go wyłącznie w celu znęcania się - uniknąłby więzienia? Moim zdaniem to scenariusz mało prawdopodobny.

Powinno być ostrzej, nie łagodniej

Stosowanie bezprawnej przemocy przez funkcjonariuszy policji wobec zatrzymanych to w Polsce problem systemowy. Dziś mniejszy niż jeszcze kilkanaście lat temu, przyznaję; sporo zrobiono, choć jeszcze trochę jest do zrobienia.

Natomiast aparat państwa powinien wysyłać jasny sygnał do wszystkich: nie ma zgody na przekraczanie prawa przez przedstawicieli polskiego państwa. Wyroki w takich sprawach powinny być surowe, zaś fakt bycia policjantem, gdy katowany jest człowiek, powinien być okolicznością obciążającą, a nie łagodzącą.

Tak jak bowiem po oprychu nie spodziewam się nic dobrego, tak od policjanta w szczególności mogę oczekiwać działania legalnego. Gdy zaś działanie nielegalne nie jest spowodowane afektem, chęcią obrony własnego zdrowia i życia, lecz zaplanowanej akcji odwetowej - funkcjonariusz staje się zwyczajnym bandytą, tyle że mającym większe możliwości działania. To z kolei uderza w powagę państwa - bo jednak dobrze byłoby widzieć różnicę między policjantem a bandytą (i, podkreślmy, na co dzień ją widać, bo przytłaczająca większość policjantów rzetelnie wykonuje swoje obowiązki).

Ubolewam, że poznańskie sądy tego nie dostrzegły. I ubolewam, że polskie państwo ludziom, którym pomyliło się demokratyczne państwo z ubeckimi standardami przesłuchań, wypłaca policyjne emerytury.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Zełenski ogłasza plan. Ukraina chce kupić od USA 25 Patriotów
Zełenski ogłasza plan. Ukraina chce kupić od USA 25 Patriotów
Holandia ogranicza współpracę z USA. Powód: rządy Donalda Trumpa
Holandia ogranicza współpracę z USA. Powód: rządy Donalda Trumpa
Zniszczenie tajemniczego rosyjskiego drona. Pokazano nagranie
Zniszczenie tajemniczego rosyjskiego drona. Pokazano nagranie
Rekordowe protesty w USA. 7 mln Amerykanów przeciwko Trumpowi
Rekordowe protesty w USA. 7 mln Amerykanów przeciwko Trumpowi
Finał Konkursu Chopinowskiego. Jak poszło Polakom?
Finał Konkursu Chopinowskiego. Jak poszło Polakom?
Finał XIX Konkursu Chopinowskiego. Eric Lu ze złotym medalem
Finał XIX Konkursu Chopinowskiego. Eric Lu ze złotym medalem
Trump spełnia marzenie. Rusza budowa sali balowej w Białym Domu
Trump spełnia marzenie. Rusza budowa sali balowej w Białym Domu
Ojciec opowiada o koszmarze pod Zieloną Górą. "To był mój jedyny syn"
Ojciec opowiada o koszmarze pod Zieloną Górą. "To był mój jedyny syn"
Dziennikarz punktuje Duszczyka. "Myli kolumny i lata"
Dziennikarz punktuje Duszczyka. "Myli kolumny i lata"
Człowiek Orbana odpowiada Zełenskiemu. "Wielu zrobi wszystko"
Człowiek Orbana odpowiada Zełenskiemu. "Wielu zrobi wszystko"
Tragiczny wypadek pod Łomżą. Nie żyje kobieta w ciąży
Tragiczny wypadek pod Łomżą. Nie żyje kobieta w ciąży
Zełenski spotka się z europejskimi przywódcami. Wiadomo, kiedy
Zełenski spotka się z europejskimi przywódcami. Wiadomo, kiedy