Słowiańsk - miasto odcięte od świata
Pod kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów Słowiańskiem trwają walki z ukraińską armią. Miasto jest okrążone. Wi ększość jego mieszkańców deklaruje poparcie dla bojowników. Proukraińskich poglądów lepiej nie ujawniać ze względu na własne bezpieczeństwo.
Na twarzach żołnierzy ukraińskich wojsk desantowych, którzy blokowali w niedzielę dojazd do Słowiańska, widać było napięcie. Przez cały dzień główną drogę prowadzącą do miasta zagradzało kilka czołgów. Kilkunastu żołnierzy z bronią w ręku przepuszczało samochody dopiero po ich przeszukaniu.
Nie pozwalali robić zdjęć, nie byli chętni do rozmowy. "Można jechać. Ale nie wiemy, co się dzieje dalej na drodze do Słowiańska" - uciął pytania jeden z nich. Kilku żołnierzy siedziało na czołgach; większa ich liczba skryła się w pobliskim lesie.
Pierścień wokół Słowiańska zamknął się w niedzielę w godzinach popołudniowych. Ruch samochodów został wstrzymany. Pierwszy posterunek separatystów był wtedy ustawiony kilka kilometrów dalej, na moście przy wjeździe do miasta. Przy barykadzie z opon czuwało kilkunastu uzbrojonych ludzi.
Do centrum nie można się było dostać nie przejeżdżając po ukraińskiej fladze. Zabrudzona, żółto-niebieska flaga była rozłożona na asfalcie w wąskim przesmyku obok barykady z opon. Pilnowało jej kilku uzbrojonych w kałasznikowy i broń myśliwską separatystów. Część z nich nosiła czarne kominiarki. Przeszukiwali każdy samochód.
Jeden z kierowców wzbudził podejrzenia i samochód natychmiast okrążyło czterech separatystów. Jeden z nich przeładował broń, inny zaczął przeszukiwać bagażnik. Nie przepuścili nawet ubranemu w kolarski strój rowerzyście. Musiał pozwolić na przeszukanie niewielkiego plecaka z bidonem.
Barykady z opon, desek i ściętych drzew zagradzały w niedzielę wiele ulic w samym Słowiańsku. Znaczna część sklepów i restauracji była zamknięta, jednak ulice - w przeciwieństwie do poprzednich dni - nie były opustoszałe. Na ławkach wokół głównego placu w słońcu wygrzewali się starsi ludzie i kobiety z dziećmi. Z dwóch placów zabaw dochodziły krzyki bawiących się dzieci.
Trzyletnia Jewa zeszła ze zjeżdżalni i przybiegła do mamy. Za barykady z worków z piaskiem doszedł charakterystyczny dźwięk przeładowanej broni. Budynek administracji znajdujący się między placami zabaw jest zajęty przez prorosyjskich demonstrantów. Urodzona w Słowiańsku Iryna była spokojna o córkę. "Nie boimy się naszych chłopców. Oni nas ochraniają. Boimy się bardziej armii, która strzela do swoich rodaków" - wyjaśniła.
Jest z zawodu farmaceutką, ale ostatnio nie pracuje. Podkreśla, że na Ukrainie żyje się coraz ciężej. Nie uznaje władzy w Kijowie. "Chciałabym, by Słowiańsk był w Rosji. To rosyjska ziemia. Czekam na referendum" - dodaje.
Większość mieszkańców mówi, że nie boi się szturmu ukraińskich wojsk i deklaruje wsparcie dla separatystów. Ci, którzy mają poglądy proukraińskie, wolą zachować je dla siebie.
Kateryna, która studiuje w Charkowie, przyjechała do rodziców na kilka dni. Do plecaka miała przyczepioną wstążkę w barwach ukraińskiej flagi. Jest przeciwniczką referendum. Przyznaje, że nie czuje się w mieście bezpiecznie. "Chodząc po ulicach staramy się nie dostrzegać ludzi z bronią. Trudno jednak powiedzieć, że jest bezpiecznie. Karabiny trafiły nieraz w ręce ludzi o nie najlepszej reputacji" - mówi.
Mieszkańcy Słowiańska starają się nie podchodzić zbyt blisko sztabu separatystów, który znajduje się w budynku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Uliczka, przy której znajduje się budynek, jest chroniona z dwóch stron zbudowanymi z worków z piaskiem barykadami. Za jedną z nich widać czołg. Na warcie stoi kilku separatystów uzbrojonych w kałasznikowy. Powiewa flaga ustanowionej przez separatystów tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. "A ty skąd!?" - pada pytanie. "Polska!? "Polska to wróg!" - rzuca jeden z nich.
Bojownicy pilnujący wjazdu do miasta w niedzielne popołudnie byli bardziej mili. Jeden z nich, pozując do zdjęcia, ustawił się na tle barykady z bronią myśliwską w ręku. "Ukraińska armia musi trochę odetchnąć. Dadzą nam trochę spokoju" - ocenił jeden z nich. W poniedziałek rano spokój się skończył.