Słowenia grozi zablokowaniem wejścia Chorwacji do UE
Słowenia zagroziła, że zablokuje wejście Chorwacji do Unii Europejskiej,
jeśli oba kraje nie rozwiążą problemów granicznych. Powodem stał
się incydent na spornym terytorium na granicy słoweńsko-
chorwackiej na półwyspie Istria.
23.09.2004 21:55
Dopóki Chorwacja nie zaakceptuje europejskiej polityki unikania konfliktów, Słowenia nie może pozwolić na żadne dalsze procedury, jeśli chodzi o wejście Chorwacji do UE - powiedział agencji Reutera słoweński premier Anton Rop. Potwierdził, że może to opóźnić członkostwo Chorwacji w Unii.
Wcześniej Lublana mówiła o wycofaniu poparcia dla kandydatury Chorwacji. Zagrzeb zareagował oświadczeniem, że decyzja ta jest nieodpowiednia i "bez precedensu w praktykach unijnych". Wezwał Lublanę do kontynuowania rozmów w celu rozwiązania sprawy, dopuszczając możliwość międzynarodowego arbitrażu.
Do incydentu na granicy doszło w środę wieczorem. Dwunastu działaczy opozycyjnej, prawicowej Słoweńskiej Partii Ludowej, w tym jej szef Janez Podobnik i dwóch posłów do parlamentu, zostało w środę zatrzymanych przez chorwacką policję na istniejącej od 1991 roku i wzbudzającej liczne kontrowersje granicy słoweńsko- chorwackiej niedaleko Zatoki Pirańskiej.
Politycy wracali z przedwyborczego spotkania u działacza swej partii w miejscowości Buje, na obszarze uważanym przez oba państwa za ich terytorium. Według chorwackiej agencji Hina, zatrzymano ich, gdy mijali chorwackie przejście graniczne Plovanija. Zignorowali nieuznawany przez Słowenię posterunek graniczny i szli przez pola.
Zatrzymani przez chorwacką policję, odmówili pokazania dowodów tożsamości. Niektórzy z nich stawiali opór i zostali siłą umieszczeni w radiowozie. Podobnik skarżył się, że uderzono go w szyję, a policja była "brutalna". Oznajmił, że został zatrzymany "na ziemi słoweńskiej".
Szef słoweńskiej dyplomacji Ivo Vajgl zaprotestował w Komisji Europejskiej i Radzie Europy przeciw "brutalnemu, antyeuropejskiemu aktowi, jakiego dopuszczono się na słoweńskich obywatelach na słoweńskim terytorium". Chorwacja też przedstawiła Brukseli własną wersję wypadków.
Zagrzeb twierdzi, że słoweńscy politycy weszli na chorwackie terytorium, policja miała więc prawo ich zatrzymać. Chorwacki minister spraw zagranicznych Miomir Żużul potwierdził, że Podobnik i jego koledzy usiłowali nielegalnie przekroczyć granicę. Według komunikatu chorwackiego MSZ, zostali wypuszczeni po przesłuchaniu i wszczęciu przeciw nim procedury sądowej.
W Lublanie premier Rop bezpośrednio po incydencie uznał, że jest on dowodem "nieeuropejskiego zachowania". "Takie postępowanie oddala Chorwację od UE" - oświadczył. Zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, przed którym powiedział, że "niemożliwe do przyjęcia incydenty, takie jak ten w środę wieczorem, sprawiają, że Słowenia nie może już udzielać poparcia kandydaturze Chorwacji do UE".
"UE nie powinna i nie może być wykorzystywana jako instrument nacisku na Chorwację. To jest nieodpowiednia i nie mająca precedensu polityzacja w praktykach unijnych" - oceniło tę deklarację chorwackie MSZ w specjalnie wydanym oświadczeniu.
Chorwacki premier Ivo Sanader zastrzegł, że jest przeciwny wszelkiej eskalacji sporu. "Wiemy, że między Chorwacją i Słowenią istnieją otwarte kwestie graniczne" - przyznał.
Zaproponował poddanie się międzynarodowemu arbitrażowi, jeśli nie uda się ich rozwiązać w rozmowach dwustronnych. Konieczność arbitrażu dopuścił też w swych wypowiedziach Rop.
W Brukseli Komisja Europejska wyraziła zaniepokojenie incydentem granicznym między Słowenią, która przystąpiła do Unii w maju, i Chorwacją, która ma nadzieję przystąpić w 2009 roku. Zadeklarowała, że z uwagą oczekuje na wynik chorwackiego śledztwa, na razie jednak nie może zająć stanowiska, bo ma niepełne informacje.
Słowenia i Chorwacja, dawne republiki nieistniejącej już federacyjnej Jugosławii, ogłosiły niepodległość w 1991 roku. Do tej pory nie wytyczyły jednak całej granicy. Najpoważniejszym powodem napięcia w stosunkach między Lublaną i Zagrzebiem jest granica morska w Zatoce Pirańskiej i ciągłe zatargi między rybakami. Stosunki te zaogniły się ostatnio, gdy Chorwacja najpierw wprowadziła, a potem wycofała kontrowersyjną strefę połowów w zatoce.
Do środowego incydentu na granicy doszło na kilka dni przed organizowanymi 3 października wyborami parlamentarnymi w Słowenii, w których sondaże nie przepowiadają sukcesu rządzącej koalicji centroprawicowej, kierowanej przez Liberalną Demokrację Słowenii premiera Ropa.
Premierzy obu krajów wyrazili nadzieję, że ich rządy zdołają rozwiązać spór po wyborach. W Słowenii sytuacja się uspokoi, ustabilizuje - zapewnił Sanader. Niektórzy chorwaccy politycy nie kryli, że w całym incydencie dopatrują się przedwyborczej prowokacji.