ŚwiatSłowacki prezydent nie ma szczęścia do pojazdów mechanicznych

Słowacki prezydent nie ma szczęścia do pojazdów mechanicznych

Drobne zadrapania na ręce to na szczęście
jedyne następstwo wypadku drogowego, w którym w piątek
uczestniczył prezydent Słowacji Rudolf Schuster; w tył jego
samochodu uderzył rozpędzony pojazd, wiozący ochroniarzy
prezydenta. To już trzeci wypadek drogowy głowy słowackiego państwa.

Schuster jechał do Bańskiej Bystrzycy, aby osobiście dowiedzieć się, jak przebiegają przygotowania do przyjęcia we wrześniu w tym mieście Jana Pawła II.

W okolicy wioski Orovnica (gmina Żarnovica), w środkowej Słowacji, kierowca prezydenta Słowacji zwolnił. Nie zauważył tego kierowca jadącego za nim pojazdu z ochroniarzami i uderzył w bagażnik prezydenckiej limuzyny. Straty związane ze stłuczką szacuje się na 6 tysięcy koron (prawie 6 tys. zł).

To już trzeci wypadek z udziałem Rudolfa Schustera; w czerwcu 2001 roku pierwszy samochód kolumny prezydenckiej w Pezinku pod Bratysławą zderzył się czołowo z dostawczą skodą felicją, na niego wpadły kolejne samochody kolumny; rannych zostało sześciu pracowników Kancelarii Prezydenta, kierowca skody i osobisty lekarz Schustera. Samemu prezydentowi nic się nie stało.

Na początku ubiegłego roku kolumna prezydencka przy złej widoczności spowodowanej mgłą i na śliskiej nawierzchni w okolicy Nitry (środkowa Słowacja) uczestniczyła w kolizji. Wówczas prezydent, jego małżonka i dwóch ochroniarzy odnieśli lekkie obrażenia, szkody materialne były bardzo duże.

Gdy Schuster obejmował w czerwcu 1999 roku funkcję prezydenta Słowacji, zapowiedział, iż z Bratysławy do rodzinnych Koszyc (400 km) będzie podróżował normalnym pociągiem. Zrezygnował pod wpływem mediów, które poinformowały, iż prezydent nie jeździ pociągiem z rozkładu jazdy, ale w specjalnym, tylko dla niego wyposażonym wagonie. Na stacjach, przez które przejeżdżał taki pociąg, już dużo wcześniej wszystkich pracowników obowiązywał stan podwyższonej gotowości, ponadto ochroniarze nie jechali tylko tym samym pociągiem, ale także równolegle z nim - samochodami.

W ubiegłym roku podczas urlopu w dorzeczu Amazonii zapalił się silnik statku, którym płynął Schuster z rodziną i ochroną. Ponadto kilka dni znalazł się w krótkiej niewoli: amazońscy Indianie przepuścili jego kolumnę przez swoje terytorium w zamian za obietnicę, że dostaną krowy i mercedesy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)