Słowa Bidena wywołały falę komentarzy. "Miarka się przebrała"

Zmiana tonu wypowiedzi Joe Bidena pod adresem władz Izraela jest szeroko komentowana w sobotniej prasie w Niemczech.

Słowa Bidena wywołały falę komentarzy. "Miarka się przebrała"
Źródło zdjęć: © GETTY | Bloomberg
oprac. SB

07.04.2024 | aktual.: 07.04.2024 12:28

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenił: "Joe Biden musiał wyrazić się bardzo jasno, gdy w czwartek przemówił do Benjamina Netanjahu. Izraelski szef rządu nigdy nie przejmował się amerykańskimi kazaniami. Teraz jednak prezydent mu pogroził i w przeciągu kilku godzin Izrael ogłosił, że umożliwi dodatkowe dostawy pomocy dla Gazy, choć tylko przejściowo".

"A więc Netanjahu, dla odmiany, obiecuje sobie coś, za to, że uzna ślad zależności i wyjdzie naprzeciw Bidenowi. Nie musi to jednak oznaczać punktu zwrotnego. Bo pomoc dla głodujących to tylko minimum. Teraz chodzi także o to, czy i jak Izrael prowadzi swoją ofensywę na południu Strefy, gdzie koczuje większość przesiedlonych i jak pozycjonuje się w negocjacjach o zwolnieniu zakładników i zawieszeniu broni".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W "Mitteldeutsche Zeitung" czytamy: "Zmiana kursu powinna nastąpić już wcześniej. Waszyngton jest najważniejszym dostawcą broni dla Izraela. Rocznie wspiera ten kraj pomocą wojskową o wartości 3,8 miliarda dolarów. Zdecydowana większość obywateli USA nie popiera sposobu prowadzenia wojny przez Izrael, która według szacunków administracji medycznej w Gazie kosztowała już życie ponad 30 tys. Palestyńczyków."

"Wąski pas Strefy Gazy jest zdewastowany, grozi ogromna klęska głodu. To że siedmioro pracowników organizacji humanitarnej, którzy chcieli załagodzić tę katastrofę, zostało zabitych przez izraelskie wojsko, najwyraźniej osobiście wstrząsnęło Bidenem".

Cierpliwość Bidena się wyczerpała

Dziennik "Leipziger Volkszeitung" ocenia: "Przez sześć miesięcy go obejmował, błagał na kolanach i upominał. Ale teraz wydaje się, że cierpliwość Joe Bidena do izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu się wyczerpała. Nie chce on już dać się wodzić za nos Netenjahu, który nie wydaje się mieć żadnego interesu w powstrzymaniu wojny czy w realizacji planu dwóch państw (żydowskiego i palestyńskiego – red.)."

"Ale także z powodów polityki wewnętrznej nastał najwyższy czas, żeby prezydent USA zdecydowanie zwiększył presję na Netanjahu. Młodsi wyborcy, a także ci o arabskich korzeniach, są oburzeni jego dotychczasową, bezkresną polityką pro-izraelską. To mogłoby w listopadzie kosztować Bidena wyborcze zwycięstwo".

W gazecie "Lausitzer Rundschau" czytamy: "Gdyby Izrael dopuścił pomoc humanitarną już wcześniej, a nie dopiero teraz, to nie byłyby tak izolowany, a USA i Niemcy nie miałyby trudności z kontynuowaniem swojej bezwarunkowej solidarności".

Komentator gazety dodaje, że fakt, że coś ruszyło się w sprawie transportów z pomocą. to zasługa ogromnej presji, głównie z Waszyngtonu, a nie zmiany sposobu myślenia władz Izraela. "To nie daje zbyt dużych nadziei na prędkie zawieszenie broni".

Trwałe rozwiązanie pokojowe

Gazeta "Neue Osnabruecker Zeitung" dodaje: "Trwałe rozwiązanie pokojowe możliwe jest tylko wtedy, gdy będzie perspektywa dla Palestyńczyków. Przez lata Netanjahu brakowało jednak zarówno pomysłów jak i woli, aby ruszyć do przodu rozwiązanie sprawy Palestyńczyków".

"Przeciwnie, poprzez swoją bezkompromisową politykę osadniczą podsycał eskalację. Z politykami pokroju Netanjahu na czele rządu, Palestyńczycy i Izraelczycy nigdy się nie zbliżą. Nie zbliżą się też tak długo, jak irańska dyktatura mułłów pociąga za sznurki w Hamasie i Hezbollahu" - czytamy.

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
niemcyusaizrael
Wybrane dla Ciebie