Koj poinformowała, że analizowane są jeszcze tysiące stron dokumentów. Śledczy nie wykluczają, że w poszukiwaniu tropów wyjadą, nie tylko do Londynu, ale także do Francji i Hiszpanii. Będą chcieli ustalić też m.in., czy katastrofa samolotu w 1943 r była wypadkiem, czy też nastąpiła w efekcie sabotażu.
- Cały czas pracujemy. Bardzo owocny okazał się dla nas pobyt w Londynie. Prokuratorzy przywieźli stamtąd 3500 kart dokumentów. Z dokumentów tych wynika jasno, że po katastrofie nie zbadano dokładnie hipotezy o sabotażu, mimo, że były takie sugestie - powiedziała Koj, zapytana, na jakim etapie jest śledztwo.
Zdaniem Koj, "ponieważ wcześniej nigdy nie przeprowadzono żadnego śledztwa, a sprawa dotyczyła polskiego premiera i Naczelnego Wodza, praca śledczych IPN-u była obowiązkiem, a nie kaprysem".