Śledztwo ws. śmierci 1,5‑rocznego Maciusia. Szpital: błędu nie było
Prokuratura w Kutnie wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 1,5-rocznego Maciusia. Dziecko nie zostało przyjęte do miejscowego szpitala, mimo skierowania wystawionego przez lekarza rodzinnego. Beata Pokojska, rzeczniczka prasowa szpitala w Kutnie, powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską, że placówka "nie ma sobie nic do zarzucenia". - Nie było błędu lekarskiego - oświadczyła.
12.02.2015 | aktual.: 12.02.2015 20:21
Pokojska poinformowała, że chłopczyk trafił do Izby Dziecka 9 lutego. Wtedy został dokładnie zbadany przez lekarzy, którzy podjęli decyzję o leczeniu domowym. Zaznaczyła, że zgon nastąpił po 24 godzinach od wyjścia ze szpitala.
Rzeczniczka szpitala zaapelowała, by opinia publiczna pozwoliła na spokojne zbadanie sprawy przez placówkę. Podkreśliła, że lekarze ponoszą odpowiedzialność za swoje działania. - Również prawną - dodała.
Zaznaczyła, że w szpitalu zostały wdrożone procedury kontrolne - zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Ich celem jest ustalenie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy działaniami bądź zaniechaniem działań przez służby medyczne w tym konkretnym przypadku.
Prowadzone przez prokuraturę śledztwo ma wykazać, czy odmowa przyjęcia dziecka do szpitala była błędem, czy wdrożono prawidłowe leczenie i czy śmierć dziecka ma związek z ewentualnymi nieprawidłowościami w szpitalu. Kluczowe znaczenie dla ustalenia przyczyny śmierci chłopca będzie miała sądowo-lekarska sekcja zwłok.
W szpitalu nie było miejsc?
1,5-roczny Maciuś trafił do szpitala w Kutnie w poniedziałek. Jak relacjonowała babcia dziecka, po badaniu w izbie przyjęć odmówiono przyjęcia go do szpitala z uwagi na rzekomy brak miejsc.
Jak podkreśliła matka chłopca w wywiadzie dla TVN24, Maciuś miał skierowanie do szpitala. - Lekarz rodzinny zdiagnozował u dziecka zapalenie oskrzeli. Usłyszałam, że jeżeli nie trafi na oddział, to dostanie zapalenia płuc. Tam lekarze mieli zająć się moim dzieckiem - powiedziała.
Tymczasem, w szpitalu przepisano dziecku lekarstwa (w tym antybiotyk)
i zalecono kontrolę u lekarza w najbliższy czwartek.
W domu stan dziecka zaczął się gwałtownie pogarszać. We wtorek wieczorem Maciuś zaczął mieć problemy z oddychaniem - kaszlał i dusił się. Wezwano pogotowie. Mimo akcji reanimacyjnej chłopca nie udało się uratować. Lekarz stwierdził zgon, ale nie był w stanie wskazać przyczyny śmierci dziecka.
Śledczy zabezpieczają dokumentację medyczną. Rozpoczęły się też przesłuchania świadków w tej sprawie. Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kara do pięciu lat więzienia.
Nie pierwsza taka tragedia
13 stycznia ruszyło śledztwo w sprawie śmierci półrocznej Basi. Do tragedii doszło w tym samym szpitalu w Kutnie.
Dziecko zostało przyjęte w trybie normalnym ze skierowaniem od pediatry. Objawy wskazywały na zapalenie płuc. Dzieckiem zajęli się lekarze z oddziału pediatrycznego.
Następnego dnia stan dziewczynki uległ drastycznemu pogorszeniu. W trybie pilnym wezwano do szpitala Ordynatora Oddziału Dziecięcego - specjalistę pulmonologii dziecięcej. Basia nie była w stanie samodzielnie oddychać.
Lekarze musieli niemowlę reanimować. Do Kutna przyjechała karetka z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Kilkanaście minut później stwierdzono zgon.