Śledztwo ws. jednej z największych afer umorzone
Sprawa przecieku w aferze hazardowej została umorzona. Prokuraturze nie udało się
ustalić kto przeciekł. Dziennikarzom Radia ZET i Gazety Wyborczej udało się dotrzeć do
postanowienia o umorzeniu śledztwa.
05.01.2011 | aktual.: 05.01.2011 17:46
Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga zbadała zarówno hipotezę, że podsłuchiwanych przez CBA hazardowych lobbystów ostrzegł Mirosław Drzewiecki jak i możliwość, że Sobiesiaka i Koska zaalarmowały działania premiera Donalda Tuska. Analizowano także wersję, że informacje o akcji biura wyciekły z samego CBA.
Prokurator stwierdził , że "pomimo przeprowadzenia wielu czynności, w sprawie istnieją nie dające się usunąć wątpliwości , które nie pozwalają dostatecznie uzasadnić podejrzenia popełnienia czynu zabronionego". Śledczy uzasadniają, że Ryszard Sobiesiak, nie zaprzestał prowadzenia niejednokrotnie kompromitujących go rozmów telefonicznych po dacie 25 sierpnia, kiedy to miał według ustaleń CBA dowiedzieć się o prowadzonej wobec niego inwigilacji. Aż do 31 sierpnia odbył ponad 500 rozmów, co daje średnio 77 dziennie.
- Rodzi się wątpliwość czy gdyby rzeczywiście wiedział, że był podsłuchiwany zachowywałby się w ten sposób - napisał prokurator. Rozmowy telefoniczne kończą się w dniu 1 października kiedy w mediach wybuchła afera hazardowa.
Prokurator dalej odrzuca też wersję, że Sobiesiaka ostrzegł poseł Zbigniew Chlebowski. Treści mogące wskazywać na to, że może on mieć wiedzę o akcji CBA pojawiają się w rozmowach lobbysty dzień przed spotkaniem Tuska z Chlebowskim, na którym premier wypytywał posła o jego zainteresowanie pracami nad ustawą hazardową.
W postanowieniu śledczy przedstawiają za to zastrzeżenia do ochrony tajemnicy w samym CBA. - Dokumenty noszące tajne i ściśle tajne były wytwarzane na komputerach znajdujących się w pokojach, gdzie pracowali funkcjonariusze na materiałach jawnych. Takie warunki niewątpliwie sprzyjały możliwości niekontrolowanego uzyskania informacji niejawnych i przekazania ich osobom nieuprawnionym - można przeczytać w dokumencie.
Prokurator ujawnia, że badano czy do przecieku nie mogło dojść na spotkaniu towarzyskim wysokich funkcjonariuszy CBA 28 sierpnia 2009 roku w Hotelu Parkowa podczas, którego spożywano alkohol. Śledczy podejrzewali, że któryś z uczestników spotkania mógł ujawnić tajemnice dziennikarzom, którzy 1 października opisali aferę hazardową.
Były członek hazardowej komisji śledczej Bartosz Arłukowicz nie kryje zdziwienia decyzją prokuratury. - Zaczynam się zastanawiać czy prokuraturze w ogóle uda się wyjaśnić te wątki afery, których nie wyjaśniła komisja śledcza - mówi Arłukowicz Radiu ZET.
Czytaj także: W Platformie będzie walka o schedę po Palikocie!