PolskaŚledztwo ws. 1,5-rocznego dziecka, które zmarło z głodu

Śledztwo ws. 1,5‑rocznego dziecka, które zmarło z głodu

Gdyńska prokuratura chce przekazać innej jednostce zbadanie ewentualnych zaniedbań funkcjonariuszy publicznych w sprawie samobójstwa mężczyzny i związanej z nim głodowej śmierci jego 1,5-rocznej córki.

27.01.2009 14:26

- Chcemy wyłączyć z prowadzonego przez nas postępowania dotyczącego ustalenia okoliczności śmierci ojca i dziecka wątek ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy państwowych i przekazać go innej jednostce - powiedziała zastępca prokuratora rejonowego w Gdyni Małgorzata Goebel.

Prokurator wyjaśniła, że określenie "funkcjonariusze publiczni" obejmuje m.in. policję, kuratorów sądowych i pracowników pomocy społecznej, z którymi gdyńscy prokuratorzy pracują na co dzień. Jak powiedziała Goebel, wniosek podyktowany jest chęcią uniknięcia posądzeń o stronniczość.

W minioną środę w jednym z mieszkań w bloku socjalnym w Gdyni znaleziono ciała 33-letniego ojca i 1,5-rocznej dziewczynki. Policja poprosiła straż pożarną o otwarcie drzwi do mieszkania po tym, jak sąsiedzi zgłosili, że od dawna nikt nie widział mieszkającego w nim mężczyzny oraz jego dziecka. Poza tym z mieszkania wydobywał się na klatkę schodową nieprzyjemny zapach.

Mężczyzna miał na szyi pętlę wykonaną z kabla. Obok ciała ojca leżało ciało jego 1,5-rocznej córki. Według wstępnych ustaleń, mężczyzna powiesił się, a dziecko zmarło prawdopodobnie z głodu lub wycieńczenia. Wstępnie oceniono, że oboje zmarli w pierwszych dziesięciu dniach stycznia.

Jak poinformowała Geobel, stopień rozkładu ciał wskazuje na to, że mężczyzna umarł pierwszy. Prokuratura czeka jednak na dokładne wyniki badań tkanek. Badania te mogą też powiedzieć coś więcej na temat przyczyn śmierci dziecka.

Dzień po odkryciu zwłok, policja zatrzymała w Gdyni 31-letnią matkę 1,5-rocznej dziewczynki. Kobieta potwierdziła, że pozostawiła dziecko pod opieką ojca. Dodała, że zdarzało się to już wcześniej. Prokuratura postawiła jej zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Składając wyjaśnienia matka przyznała też, że zdarzyło jej się kilka miesięcy temu pobić córkę. Śledczy postawili jej dodatkowo zarzut z tym związany. Wobec kobiety zastosowano dozór policyjny. Dwa razy w tygodniu ma się meldować w komisariacie. Grozi jej kara do pięciu lat więzienia.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Beata B. 9 stycznia próbowała dostać się do mieszkania, w którym doszło do tragedii. Miała poprosić o pomoc policję. Funkcjonariusze zgodzili się to zrobić, ale na jej koszt. Kobieta miała odmówić i od tego momentu nie interesowała się losami dziecka. Wątek związany z interwencją policji to jedna z kwestii, która miałby zostać zbadana w ramach wyłączonego z gdyńskiej sprawy postępowania.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)