Śledztwo wobec gen. Skrzypczaka umorzone. "Mieli nadzieję, że pójdę do garażu i się zastrzelę"
- To były dwa lata wyjęte z życia. Stosowano różne metody deprecjonowania mojej osoby. Nie dałem się im zastraszyć - mówi Wirtualnej Polsce gen. Waldemar Skrzypczak. Były wiceminister ON odnosi się w ten sposób do informacji dotyczącej umorzenia śledztwa przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie.
13.11.2015 | aktual.: 13.11.2015 15:27
Dwa lata temu Służba Kontrwywiadu Wojskowego złożyła doniesienie do prokuratury w związku z podejrzeniami o korupcję i lobbowanie przez generała na rzecz koncernów zbrojeniowych.
Jednak kilka dni temu Prokuratura Apelacyjna w Warszawie umorzyła postępowanie prowadzone w sprawie rzekomych nieprawidłowości, jakich miał się dopuścić były podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej ds. Uzbrojenia i Modernizacji w zakresie pozyskiwania sprzętu i uzbrojenia wojskowego dla Sił Zbrojnych - informuje Jacek Soństa, rzecznik prasowy MON.
- W wyniku przeprowadzonych czynności właściwe organy ścigania uznały, że decyzje podejmowane w ramach sprawowanej funkcji pozbawione były jakichkolwiek cech przestępstwa, a podejrzewanie popełnienia czynu zabronionego w tym zakresie jest nieuzasadnione - dodaje Sońta.
- Służba Kontrwywiadu Wojskowego miała na celu usunięcie mnie, ponieważ przeszkadzałem im w różnych relacjach z dziwnymi ludźmi w tym m.in. lobbystami - twierdzi gen. Skrzypczak.
Generał dodaje, że stosowano wobec niego różne metody deprecjacji. - To, co wymyślono na mój temat jest istną "konfabulacją księżycową" - mówi.
Skrzypczak zapowiada, że nie jest to jednak koniec sprawy. - Wszyscy ci, którzy te rzeczy wymyślili, powinni za to odpowiedzieć przed polskim prawem. Nie może być tak, że służby wykorzystują uprawnienia z mocą ustaw, obalają ministra obrony narodowej tylko dlatego, że stanął im na przeszkodzie. To jest zastraszanie i stosowanie terroru politycznego - podkreśla Skrzypczak.
Były wiceminister przyznaje, że były to dla niego dwa lata wyjęte z życia. - Problem polega na tym, że nie dałem się im zastraszyć. Oni mieli nadzieję, że pójdę do garażu i się zastrzelę. Jednak pod domem nie mam garażu i nie mogłem tego zrobić. Potraktowanych tak jak ja jest jeszcze kilkunastu żołnierzy Wojska Polskiego. Czas najwyższy, żeby zrobić z tym porządek - mówi.
Wystąpienie SKW do prokuratury doprowadziło do odejścia generała z MON jesienią 2013 roku.